Recenzja: "Przezroczysta fabryka dusz" Gordon Dahlquist


Tytuł: Przezroczysta fabryka dusz
Autor: Gordon Dahlquist
Wydawnictwo: Albatros
Wydanie: 2013-02-22
ISBN: 978-83-7659-710-2
Objętość: 624
Cena: 39,90 zł

Moja ocena: 3/10 pkt.
Szufladka: Słaba.

„W alternatywnym świecie wiktoriańskim kilku biznesmenów i alchemików usiłuje zdobyć władzę absolutną wykorzystując szczególnie właściwości niebieskiego szkła, umożliwiającego całkowite podporządkowanie ofiar poprzez proces transformacji. Ich plany usiłuje pokrzyżować grupka bohaterów. Wprawdzie nasi bohaterowie uszli z życiem z katastrofy sterowca, lecz zwycięstwo jest jeszcze odległe, gdyż tajemnica niebieskiej glinki wciąż jest powodem politycznych machinacji i korupcji w najwyższych kręgach władzy. Ponadto dotychczasowe zmagania wywarły piętno na wszystkich bohaterach: leżącą w gorączce pannę Temple dręczą cudze wspomnienia nabyte w wyniku kontaktu z jedna ze szklanych ksiąg, Kardynała Changa przygnębia utrata ukochanej Angielki oraz nieufność mieszkańców rybackiej wioski, w której znaleźli schronienie, a doktor Svenson stara się wyleczyć pannę Temple i odwrócić podejrzenia od Kardynała, jednocześnie zmagając się z swoim budzący się uczuciem do owdowiałej pani Dujong. Wkrótce okoliczności rozdzielają czwórkę – Chang musi stawić czoło pościgowi wysłanemu przez skorumpowaną Rade Królewską, doktor Svenson usiłuje rozwiązać zagadkę serii okrutnych morderstw sugerujących, że nie wszyscy wrogowie zginęli w tonącym sterowcu… Panna Temple i Eloise również opuszczają wioskę w nadziei, że odnajdą Changa i doktora, – jeśli zdołają wymknąć się nieprzyjaciołom.”

Mieszanka thrillera, gotyckiego horroru, fantasy, Since fiction i romansu w dodatku całość w epoce wiktoriańskiej? Pomysł szalony, ale jak widać realny. Jednak czy dobry? Nie sądzę. A wręcz jestem nad wyraz przeciwna takim zabiegom. Połączenie dwóch gatunków, – okey, ale pięciu? W zasadzie to sześciu… Pomysł godny nie pochwalenia, ale całkowitego znegowania.

Już sama okładka nie przypadła mi do gustu. Kolorystyka może i ciekawa, sam wzór również, jednak nie sądzę, by jakoś mnie zachwycała na tyle, by książka urosła, chociaż odrobinę w moich oczach. To samo, jeśli chodzi o treść. W całej fabule jest za dużo wątków – mieszają się ze sobą tworząc jedną wielka, nielogiczną całość. Po prawdzie niekiedy autor naprawdę mnie zaciekawił, zwłaszcza, że styl ma dobry, prosty i bez udziwnień, jednak takich momentów było zdecydowanie za mało, jak ta takie tomiszcze. Na okładce znalazłam odniesienie, że jakoby jest to książka, która ma w sobie skrzyżowanie powieści Dickensa oraz „Przygód Sherlocka Holmesa” – szkoda tylko, że ja nawet przez chwilę nie miałam takiego wyobrażenia i nijak nie umiałam tego sobie przenieść w myślach i porównać. Jedno od drugiego różni się tyle, co dzień do nocy i nie rozumiem, jak ktoś mógł tak opisać tę pozycję.

Trudno jest mi przyrównać „Przezroczystą fabrykę dusz” do jakiegokolwiek gatunku i powiedzieć, czy jest z nim zgodna. A wszystko, dlatego, ze tutaj mamy i wszystko i tak po prawdzie nic. Z każdego gatunku po trochu i tworzy się mix, a raczej jeden wielki misz masz, który osobiście nijak mi nie odpowiada.

Muszę przyznać, że tak, jak treść, fabuła, czy gatunek – tudzież gatunki nijak do mnie nie przemówiły, tak sami bohaterowie już owszem. Widać, że każdy z nich stworzony jest indywidualnie. Różnią się od siebie pod każdym możliwym względem, równocześnie idealnie się uzupełniając. Gdyby tylko autor postanowił zawęzić wątki i skupić się na kilku z nich, to mogłaby z tego powstać całkiem przyjemna i ciekawa powieść.

Ciężko jest mi ocenić tę pozycję, zwłaszcza, że z jednej strony widzę, iż autor musiał się nieźle napracować i nagimnastykować nad tym, aby to wszystko połączyć w jedną w miarę logiczną całość, a z drugiej mam świadomość, że nijak nie spełnia ona moich nawet najmniejszych oczekiwań. Możliwe, że niektórzy lubią takie „gatunki w gatunkach”, jednak ja już wiem, że za tym ewidentnie nie przepadam, zwłaszcza, że ciężko mi się w czymś takim odnaleźć. Może kiedyś spróbuję jeszcze raz takiego mixu, jednak wiem, że na pewno nie w najbliższej przyszłości.

Za książkę dziękuję Portalowi Kostnica, oraz Wydawnictwu Albatros!

2 komentarze :

  1. Szkoda, bo poprzedni tom "Szklane księgi porywaczy snów" bardzo mi się podobał... Nie była to lekka lektura ale bardzo wciągająca i przemyślana.

    OdpowiedzUsuń
  2. Liczyłam na coś dużo ciekawszego. No cóż, teraz wiem co należy omijać szerokim łukiem :D

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. Będzie mi naprawdę miło i co najważniejsze dzięki nim poznam wasze zdanie, na którym mi bardzo zależy - jednakże jakakolwiek forma spamu, czy posty złośliwe, obraźliwe, tudzież wywyższające się będą usuwane w trybie natychmiastowym bez zbędnego komentarza.

Miasto Recenzji © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka