Tytuł: Legenda. Rebeliant
Autor: Marie Lu
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Wydanie: 2012-11-07
ISBN: 978-83-265-0466-2
Objętość: 304
Cena: 29,90 zł
Moja ocena: 9/10 pkt.
Szufladka: Wspaniała.
„Los Angeles, Kalifornia. Republika Amerykańska. Populacja: 20 174 282” – to pierwsze, co widzimy rozpoczynając swoją przygodę z „Rebeliantem”. Pierwsza moja myśl? „Zupełnie, jak w jakimś amerykańskim filmie”.
Już sam tytuł naprowadza nas na tematykę książki. Osobiście, gdy zabieram się za gatunek antyutopii, mam wrażenie, że wszystko pisane jest na kolanie, pod wzór „Igrzysk śmierci”. Jakie więc było moje zaskoczenie, gdy zagłębiłam się w powieść pani Marie Lu.
Oczywiście są – dosyć spore – podobieństwa. Mamy tutaj republikę. Rebelię. Walkę o przetrwanie. Zatajanie prawdy i kłamstwa ze strony państwa. Poświęcenie. I miłość oczywiście. Z tą różnicą, że w „Rebeliancie” chodzi o wojnę. Wojnę między dwoma światami – elitą i slumsami. June, jako wojskowy geniusz, jest nad wyraz posłuszna i oddana ojczyźnie. Day zaś jest jej całkowitym przeciwieństwem, będąc największym przestępca Republiki. Jak to zwykle bywa, wiadomo, że przeciwieństwa się przyciągając. Tak tez stało się w ich przypadku w chwili, gdy dziewczyna postanawia pomścić śmierć brata, o którego zabójstwo oskarżony został Day. Od tej pory akcja zaczyna nabierać ostrego tempa, a finał okaże się równie zaskakujący, jak prawda, którą odkrywają.
„Każdy dzień oznacza nowe dwadzieścia cztery godziny. Z każdym kolejnym dniem wszystko na nowo staje się możliwe. Obojętnie, czy żyjesz, czy giniesz, możesz mieć tylko jeden dzień naraz.”
Książka już od samego początku zyskała moje uznanie. Począwszy od okładki, która jest skromna, acz niebanalna, poprzez dobrze skrojona fabułę, tematykę i gatunek powieści. Nie sposób się z nią nudzić, to na pewno. W życiu nie nazwałabym jej nudną, czy kopią innych powieści. Marie Lu ma swój styl, który potrafi w niesamowity sposób przelać na papier, wciągając tym samym czytelnika bez reszty. Książkę czyta się jednym tchem. Zwłaszcza, że nie jest obszerna. Czyta się naprawdę szybko. W zasadzie jest to książka „do połknięcia” na jeden wieczór.
Przyznaję, że nie myślałam, że aż tak mnie wciągnie antyutopia. Początkowo miałam wrażenie, że nic nie pobije "Igrzysk śmierci", które miałam okazję czytać dobre kilka lat temu, a tu proszę! Mamy konkurencję. I to całkiem poważną. Wręcz nie mogę się doczekać kontynuacji, którą zapewne pochłonę jeszcze dziś. Czy polecam? Oczywiście. Każdemu. Bezapelacyjnie. Jak dla mnie bomba. To jest to, czego potrzebowałam, by odetchnąć. Zero wampirów, i jakiś paranormali. Czysta, wartka akcja, bez zbędnych opisów.
„- Zostanę z tobą na zawsze, mała. Chyba, że będziesz miała mnie serdecznie dosyć.”
Osobiście wiem, że ja tej książki nie będę miała nigdy dość ;)
Za powieść dziękuję pani Agnieszce oraz Wydawnictwu Zielona Sowa!
O tej książce nie usłyszałam jeszcze nic złego. Nic więc dziwnego, że bardzo chcę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: in-corner-with-book.blogspot.com
Może przeczytam, ale na pewno nie w pierwszej kolejności :)
OdpowiedzUsuńPomimo pozytywów, jakoś nie mogę się przekonać do tej serii - przynajmniej na razie.
OdpowiedzUsuńkocham ta serie. czekam na patriote. Zadnma z danych mi przeczytac ksiazek nie pokazuje dwóch stron barykady tak jak ta
OdpowiedzUsuń