Recenzja: "Ogar Boga. Popiół i Piach" - Anna Gręda


Tytuł: Ogar Boga. Popiół i Piach
Autor: Anna Gręda
Wydawnictwo: Novae Res
Wydanie: 2015-05-05
ISBN: 978-83-7942-662-1
Objętość: 430
Cena: 37,00 zł

Moja ocena: 7/10 pkt.
Szufladka: Godna polecenia.

Od samego początku moje serce w pierwszej kolejności podbija fantastyka. Różnego rodzaju. Nic więc dziwnego, że w pierwszej chwili, gdy usłyszałam o nowej książce pani Ani Grędy, miałam ochotę mieć ją przy sobie. I mam. Początkowo w formie ebooka, później również papierowej. I muszę przyznać, że tak, jak okładka nijak mnie nie zachęca do lektury, tak sama treść wręcz przeciwnie.

Ale może na początku jeszcze o samej okładce. W tym wypadku jestem niestety w stu procentach zawiedziona. Według mnie nie jest to okładka na miarę książki typowo fantastycznej - raczej thrillera lub horroru. Nie wiem, jak to opisać, ale wydaje mi się strasznie sztuczna. Przygotowana na siłę i byle by była. Dlatego też gdybym miała podejmować decyzję tylko i ze względu na nią, to nigdy, przenigdy nie sięgnęłabym po "Ogar Boga".

I byłby to mój jeden z całkiem sporych błędów, których zapewne w późniejszym czasie srogo bym żałowała. Dlaczego? A dlatego, iż treść jest naprawdę godna polecenia. Ciekawa. Na temat i przede wszystkim nie nuży. Akcja goni akcję, nie sposób się przy niej nudzić, a i język powieści jest na przyzwoitym poziomie. Co prawda zdarzają się pojedyncze literówki, ale uznaję, iż lekka korekta załatwi sprawę, więc mogę przymknąć na to oko.

Największą zaletą tej książki są niewątpliwie bohaterowie. Kira Santiago, jako główna bohaterka podbiła moje serce już od pierwszych stron. Głównie ze względu na swój cięty język, którego i u mnie nie brakuje. Na dodatek mix łowcy i hybrydy całkowicie powalił mnie na łopatki. Jedynym minusem są niestety zbyt wynaturzone i przydługie opisy na temat bohaterów.

Może i tematyka chwilami wydaje się znana, ale przy tylu powieściach o tym samym gatunku, nie sposób wymyślić wszystkiego od nowa. Chwilami w trakcie czytania nasuwała mi się bardzo podobna seria autorstwa Keri Arthur, ale w bardzo pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Po skończonej lekturze czułam pewien niedosyt, to fakt. Głównie ze względu na szalone tempo przy samym zakończeniu i nagły finał. Niemniej jednak jestem zdecydowanie za tym, aby polecić ją każdemu fanatykowi fantastyki, głównie urban-fantasy. Jeśli to Wasze klimaty - śmiało, przygoda wręcz czeka, aby Was porwać w szalony wir wydarzeń.

Książkę przeczytałam w ramach patronatu Polacy Nie Gęsi i Swoich Autorów Mają

Z cyklu: Stosik na maj

Witajcie kochani w ten piękny, acz strasznie wietrzny dzień! Dzisiaj wpadam tylko na chwilę, żeby wrzucić Wam ostatni stosik i zabieram się za pisanie recenzji - zamiast uczyć się do ostatniego egzaminu :P No nic, ale do rzeczy. od góry widzicie:

1) "Tabula Rasa" - Kristen Lippert-Matrin -> na początek empikowy zakup; tak szczerze to wcześniej o niej nawet nie słyszałam, ale zainteresował mnie opis. Obecnie połowa już za mną i muszę powiedzieć, ze jest wspaniała! Ostatnio tak bardzo mnie wciągnęła jakaś historia chyba jak w Polsce wydano "Igrzyska Śmierci" (zanim powstał wielki "boom" na tę serię)

2) "Bez końca" - Martyn Bedford -> egzemplarz recenzencki od Grupy Wydawniczej Foksal i kolejna ciekawa historia :D Recenzja na dniach :)

3) "Przed czasem. Skazani" - Alice Hill -> w ramach dodatkowej promocji dla Polacy Nie Gęsi i Swoich Autorów Mają; dopiero zaczynam swoją przygodę z nią, więc zobaczymy co z tego wyniknie :)

4) "Gotuję, bo lubię" - pod red. Magdaleny Gołdanowskiej -> również od Grupy Wydawniczej Foksal; recenzja jeszcze dziś! Będzie ciekawie i smacznie zarazem :)

5) "Fizjologia człowieka. Neurofizjologia" - Stanisław Konturek -> zapożyczone z biblioteki. Fakt, że takie rzeczy mnie ciekawią, pracując tym samym na Neurologii to normalka :D

Stosik mały, ale jak dla mnie wystarczający. Zwłaszcza, że tyle perełek się w nim znalazło. W wakacje będą one bardziej obfite, z racji większego nakładu czasu (po 5 latach raduję się rocznym urlopem od uczelni i mam nadzieję, w najbliższym czasie nowym tytułem zawodowym :D) A póki co zapraszam wszystkich na mojego fanpage'a gdzie jeszcze dziś pojawi się konkurs z nagrodami - książkowymi oczywiście!

Recenzja: "Biorąc oddech" - Rebecca Donovan

Tytuł: Biorąc oddech
Autor: Rebecca Donovan
Wydawnictwo: Feeria
Wydanie: 2015-04-08
ISBN: 978-83-7229-468-5
Objętość: 488
Cena: 37,90 zł

Moja ocena: 10/10 pkt.
Szufladka: Wspaniała!

Ostatnimi czasy na polskim rynku wydawniczym seria "Oddechy" pobija wszelkie inne powieści z gatunku lektur młodzieżowych. "Biorąc oddech" to już trzecia jej część. Fabuła tak, jak w poprzednich częściach, toczy się wokół Emmy. Nasza główna bohaterka, to zwyczajna nastolatka. Po trudnych przeżyciach najpierw z dręczącą ją ciotką, a następnie z uzależnioną od alkoholu matką, zupełnie odcina się od przeszłości. Ale tylko pozornie. Ma nowe życie i nowych znajomych w Kalifornii, a mimo to każdego dnia ścigają ją te same wspomnienia. Broni się przed natrętnymi głosami z przeszłości, również za pomocą tego, czego tak się brzydzi – alkoholu. Tak rozpaczliwie próbuje zapomnieć i ochronić bliskich przed sobą sam. 
Ta książka jest po prostu nieziemska. Ba! Cała seria jest naprawdę warta grzechu. Im dalej w las, tym robi się ciekawiej. Mogę przyznać, ze szczerym sercem, że już dawno tak się nie zachwyciłam żadną książką.

Już na pierwszy rzut oka powala wspaniała okładka. Prosta, a mimo to strasznie przyciągająca. A bohaterowie? Dobrani idealnie, nie sposób się z nimi nudzić. Autorka z każdym tomem coraz bardziej zaskakuje. Osobiście pochłonęłam ją w jeden dzień. Z jednej strony jestem zachwycona, z drugiej zaś żałuję, że tak szybko się z nią uporałam. Wiem jednak, że jeszcze niejednokrotnie do niej wrócę.

Gdybym miała ją jakoś podsumować, to tak naprawdę nie znalazłabym słów, które powiedziały by o niej wszystko, co bym chciała. Jedyne, co mogę zrobić to polecić każdemu, młodemu, bądź nie, aby spróbował zasmakować tej przygody samemu, bo naprawdę warto. Naprawdę. To nie jest żadna czcza opowiastka, którą da się zapomnieć w tydzień po jej ukończeniu - wręcz przeciwnie. Dla mnie ta historia jest tak żywa, że mam wrażenie, iż będzie trwać wiecznie. Przynajmniej dla mnie. 

Nie czekajcie więc ani chwili dłużej. Lećcie do księgarni i znajdźcie ja na sklepowych półkach. Taka seria powinna znaleźć się w każdym domu. Ja natomiast czekam na nową powieść pani Donovan pt. "Co, jeśli", która ukaże się już niedługo nakładem Wydawnictwa Feeria Young i z miejsca się za nią zabieram. Kto wie, może okaże się równie wspaniała?

Recenzja: "Magia krwi" vs "Strażniczka krwi" - Tessa Gratton


Tytuł: Magia krwi
Autor: Tessa Gratton
Wydawnictwo: Dolośląskie
Wydanie: 2014-05-12
ISBN: 978-83-245-9010-0
Objętość: 387
Cena: 34,90 zł

Moja ocena: 5/10 pkt.
Szufladka: Ciekawa

"Silla otrzymuje tajemniczą książkę z zaklęciami spisanymi ręką ojca. Gdy próbuje ożywić liść, zauważa ją spacerujący nieopodal chłopak. Oboje są sobą zauroczeni. Wkrótce Silla wtajemnicza w arkana magii swego brata, a później także Nicka. Pojawiają się problemy, gdy okazuje się, że ktoś odwiedził groby jej zmarłych rodziców i nakreślił na nich runy – znak, że sztuka magiczna nie jest mu obca…"

Tytuł: Strażniczka krwi
Autor: Tessa Gratton
Wydawnictwo: Dolośląskie
Wydanie: 2014-05-12
ISBN: 978-83-245-9010-0
Objętość: 408
Cena: 34,90 zł

Moja ocena: 5/10 pkt.
Szufladka: Ciekawa

"Dla Mab Prowd praktykowanie magii jest równie naturalne jak oddychanie. To magia pomaga jej zrozumieć świat. Dziewczyna mieszka na odludnej farmie w Kansas, gdzie z zapałem ćwiczy zaklęcia uzdrawiające, unikając nudnych lekcji algebry czy historii. Pewnego dnia Mab popełnia błąd i jedno z zaklęć przeistacza się w uśpioną klątwę, która dosięga Willa Strangera, chłopaka z pobliskiego miasteczka...."

Dwie książki, tak bliskie sobie, a jednak tak odległe jeśli chodzi o treść. Co prawda wchodzą one w skład jednej serii, ale w każdej z nich głównymi bohaterami są z goła inne osoby. Fabuła jednak w każdej części opiera się na tym samym - magii. Tajemnicze księgi zaklęć, praktykowanie magii i przede wszystkim magia miłości - o tym są te powieści. Tak po prawdzie to jedne z wielu lektur, o podobnej tematyce, jakie do tej pory ukazały się na rynku. Ciekawe, a jednak nie mają w sobie tego czegoś. Po tak wielu podobnych publikacjach na naszym rynku, mało co jest w stanie mnie zaskoczyć. Co prawda, są ciekawymi lekturami, dość obszernymi, a zarazem chwilami intrygującymi, jednak to nic wielkiego.

Niektórzy uznali je za bestsellery - ja nie. Osobiście uważam, że jest na świecie o wiele więcej ciekawszych i bardziej wciągających lektur. Jeśli chodzi o te dwie, to trudno jest mi się do nich ustosunkować, bo sama nie wiem co myśleć. Z jednej strony język powieści oraz bohaterowie są naprawdę ciekawi. Z drugiej niesamowicie przewidywalna fabuła, nie wnosząca nic nowego w czytelniczy świat.

W trakcie czytania ma się wrażenie, jakoby czytało się kilka innych, bardziej znanych lektur o magii i czarach, w połączeniu z młodzieżowymi powieściami romantycznymi. Plusem jest natomiast to, iż znalazłam w niej całkiem sporo cytatów, bardzo życiowych i na czasie, dających sporo przemyśleń. A za to właśnie wielbię swoje lektury.

Szkoda tylko, że całość nie wypada już tak wspaniale, jak oczekiwałam. Dlatego tez nie zachęcam, ale i nie zniechęcam. Raczej radzę, aby w przypadku tych dwóch lektur wyrobić sobie własne zdanie, bowiem moje wciąż jest podzielone. Możliwe, że gdy do nich wrócę i jeszcze raz się w nich zagłębię, zdobędę się na większy dystans, przez co moje niezdecydowanie przerodzi się w naprawdę pozytywna opinię. póki co, muszę pozostać rozbita.

Recenzja: "W otchłani" - Beth Revis


Tytuł: W otchłani
Autor: Beth Revis
Wydawnictwo: Dolośląskie
Wydanie: 2014-06-18
ISBN: 978-83-245-9120-6
Objętość: 387
Cena: 37,00 zł

Moja ocena: 8/10 pkt.
Szufladka: Godna polecenia

"Nieodległa przyszłość. Siedemnastoletnia Amy i jej rodzice biorą udział w misji, której celem jest zaludnienie nowej planety. Podróż ma trwać trzysta lat, dlatego pasażerowie poddani są hibernacji. Któregoś dnia Amy zostaje brutalnie zbudzona z lodowatego snu. Ktoś próbuje ją zamordować! Statek kosmiczny zmienia się w zdradliwą pułapkę. jego mieszkańcy poddali się władzy Najstarszego, despotycznego i przerażającego przywódcy. Jest jeszcze jednak Starszy - zafascynowany Amy zbuntowany nastolatek i następna Najstarszego. Zdeterminowany by przejąć władzę. czy Amy może mu zaufać?"

Już po pierwszych kilkunastu stronach powieści doszłam do wniosku, że ta lektura jest zupełnie inna od tych, które zwykłam czytać - czy też jak co poniektórzy wolą twierdzić - "pochłaniać". Zaintrygowana okładką i bardzo zachęcającym opisem, zaczęłam czytać. Gdy doszłam do wniosku, że to naprawdę fantastyczna książka, okazało się, że dobrnęłam już niemalże do połowy. Naprawdę. Może tylko sam początek może wydawać się słaby i nieciekawy, ale chcąc, nie chcąc, czyta się ja jednym tchem. Fabuła niekonwencjonalna i co ważniejsze - inna niż wszystkie. Nowatorska. Ciekawa. Porywająca. Naprawdę zachęcająca. Mogłabym tak wymieniać jeszcze długo, ale to prawda. Już dawno nie czytałam tak dobrej książki, o tak młodym pokoleniu - i co więcej - skierowanej do trochę młodszego grona odbiorców, aniżeli sama jestem.

Bohaterowie ciekawi, nie przekoloryzowani, ale i nie nudni. Akcja nie stoi w miejscu, ale i nie pędzi z zawrotną prędkością. Przy tej lekturze można spędzić fantastycznie czas, nie marnując go na czcze opowiastki. Mi osobiście bardzo się spodobała i już się nie mogę doczekać kontynuacji.

Jedyne, co mi tutaj nie przypadło do gustu to okładka. Nie wiedzieć dlaczego zupełnie mnie nie przekonuje. Wydaje się taka... mdła? Nie, to nie to. Raczej z góry zakłada romans w fabule, a to nie on gra tutaj główne skrzypce. Gdybym mogła coś w tej książce zmienić, to właśnie to. Nie fabułę. Nie bohaterów. Nie styl, czy język, a właśnie okładkę. Poza nią, cała reszta jest warta zachodu.

Gdybym mogła ją jakoś wyróżnić, to na pewno bym to zrobiła. Wierzcie lub nie, ale jest to wspaniała książka młodzieżowa z nutką romansu pośród fantastycznego świata sci-fi. Autorka wykonała naprawdę wielki kawał dobrej roboty. Do tej pory nawet o niej nie słyszałam, a teraz wprost zaczytuję się w jej książkach. Polecam, naprawdę polecam! A sama zabieram się za kontynuację...

Recenzja: "Ujawniona" - P.C. Cast + Kristin Cast

Tytuł: Ujawniona
Autor: P.C. Cast + Kristin Cast
Wydawnictwo: Publicat
Wydanie: 2014-06-18
ISBN: 978-83-245-8153-5
Objętość: 296
Cena: 29,90 zł

Moja ocena: 6/10 pkt.
Szufladka: Ciekawa.

"Ujawniona" to już jedenasty tom przygód naszych przyjaciół z Domu Nocy. Z każdą kolejną częścią poszczególne wydarzenia ukazują nam się w coraz to nowszych barwach, przez co niekiedy stają się jeszcze bardziej zawiłe, niż były do tej pory. Nie mniej większość wydarzeń w mniejszym lub większym stopniu skupia się wokół Neferet, która swoim postępowaniem i rządzą zemsty sieje popłoch i panikę nie ograniczając się tylko do Domu Nocy. Na domiar złego Zoey, nasza główna bohaterka musi się uporać z własnymi targającymi nią problemami. Chcąc, nie chcąc tylko ona wraz ze swymi przyjaciółmi jest w stanie zapanować nad złymi mocami, nie doprowadzając tym samym do wybuchu wojny.

Przyznaję, iż nie byłam zachwycona wiadomością, iż ma się okazać kolejny tom o przygodach Zoey i jej przyjaciół. Nie dlatego, że nie lubię tej serii, wręcz przeciwnie, z wielką chęcią zaczytuję się w ich przygodach. Tutaj chodziło jednak o fakt, iż pisanie kilkunastu tomów na jeden temat staje się strasznie monotonne oraz przewidywalne - i jak na złość 90% społeczeństwa takiej serii przykleja plakietkę pt. "wymuszona i napisana tylko i wyłącznie dla jeszcze większego zysku". Z tym niestety muszę się zgodzić, bowiem sama mam takie odczucia. Dlatego tak bardzo chwalę sobie trylogie - nie ma niedosytu, ale i nie ma przesytu.

Ogólnie rzecz biorąc fabula nie jest zbytnio zaskakująca - trudno jest przecież czymś zaskoczyć w nastym tomi, prawda? Co więcej, uważam iż nadszedł najlepszy moment, aby ową serię zakończyć. Oczywiście, przygody Zoey oraz wariacje Neferet czyta się ciekawie i naprawdę szybko, jednak nie już z takim zapałem, jak kiedyś. Nie mogę tej serii zarzucić nic więcej, aniżeli to, o czym już wspominałam wcześniej. Co za dużo to nie zdrowo i mam nadzieję, iż autorki wyciągną z tego jakąś lekcję na przyszłość. C
hociaż muszę przyznać, że jest w niej coś, co mnie poruszyło - okładka. Wykonana z niemała precyzją, a przede wszystkim pasująca idealnie do poprzednich części.

Książka nie jest nudna, ale i nie porywa. Taka do poczytania na jeden wieczór. Nie wymagająca, zwłaszcza jeśli chodzi o dialogi. Akcja może i przybiera na sile, ale nie jest jakoś specjalnie doprecyzowana i przemyślana. Uważam, że im młodsze grono odbiorców, tym bardziej będzie ją zachwalać. Ja niestety już do tego grona nie należę, stąd też moje podsumowanie - ciekawa, ale nie na miano bestselleru. Tego się trzymajmy i przy tym stwierdzeniu zostańmy.
Miasto Recenzji © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka