Tytuł: Reckless. Kamienne ciało
Autor: Cornelia Funke
Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 2012-03-21
Tom: I
ISBN: 978-83-237-3566-3
Objętość: 350
Cena: 34,90
Moja ocena: 6/10 pkt.
Szufladka: Ciekawa.
Nastolatek żył przez wiele, wiele lat po drugiej stronie lustra, znajdując tam schronienie i prawdziwy dom, którego do tej pory nie mógł i nie uświadczył. Miał tam, więc wszystko, czego zapragnął, a co tak bardzo różniło się od dotychczasowego życia. Prawdziwy świat z bajki, – kto by nie chciał tam żyć? Otoczony przez nimfy, czarownice, i inne baśniowe stwory przemierzał liczne krainy w poszukiwaniu magicznych skarbów. Popełnia niestety największy błąd w swoim życiu – pozwala przejść na druga stronę lustra swemu bratu, który zraniony przez nimfę zaczyna zmieniać się w nefryt. Jakub oczywiście poprzysiągł sobie, że zrobi wszystko, aby proces ten zatrzymać, a wręcz cofnąć. Nie wie jednak, jakie czekają go przeciwności losu i liczne niebezpieczeństwa, by tego dokonać. Mimo to, nie cofnie się przed niczym, byleby tylko znaleźć lekarstwo. Może to oznaczać wielkie niebezpieczeństwo – a czasu jest coraz mniej…
Cornelia Funkie pokazała nam swoją powieścią, że nie każda baśń jest taka, jak inne do tej pory wydane. Z jednej strony książka jest oryginalna – mam tutaj na myśli kwestię wydania. Bardzo przejrzysty tekst, który łatwo i szybko się czyta, a w dodatku liczne i w dodatku oddające książce charakter rysunki pozwalają się lepiej zagłębić w treść. Nie spodobał mi się jednak fakt, że w trakcie czytania miałam straszne wrażenie, że autorka naprawdę wzorowała się na dziele pana Lewisa oraz wielu innych baśniach, o których słyszałam sama będąc dzieckiem. Tyle, że w tym przypadku pokazane zostały w sposób „groźniejszy” i bardziej „tajemniczy” niż uprzednio. Nie mam oczywiście na myśli tutaj dokładnych wydarzeń, a tylko zarysowanie fabuły i niektóre fakty. Tak, jakby autorka postanowiła wrzucić wszystko do jednego worka, tworząc tym samym mieszankę wybuchową.
Gdybym miała patrzeć na nią wyłącznie od strony tematycznej – to, jak na baśń jest dobra. Ciekawa wręcz. Chociaż mało zaskakująca. Są oczywiście momenty, gdy książka porusza do głębi i aż chce się czytać, ale jest ich stosunkowo mało. Nie wiem, czy tylko ja miałam wrażenie, że strasznie długo książka się rozkręca, a gdy już to się dzieje, to fabuła toczy się bardzo powoli. Nie spodobali mi się również bohaterowie. Może i są naturalni, ale jak dla mnie zbyt dziecinni. Nie wiem, dlaczego, ale mam wrażenie, że lepiej by pasowały tutaj postacie starsze, – ale też nie koniecznie super dorosłe. Jak dla mnie to nie są zbytnio przekonujący i odpowiednio dobrani, – ale w tym przypadku każdy widzi to inaczej, więc to tylko moja opinia. Jeśli chodzi o styl i język to są bardzo proste – momentami aż za bardzo, przez co ma się wrażenie, jakby książka była pisana pod kątem dziecięcego rozumowania. Ale mimo to nie czyta się jej ciężko, a co najważniejsze nie jest nudna, – lecz gdybym miała powiedzieć, co tak naprawdę mi się tutaj spodobało, to najbardziej, zaplusowała u mnie chyba okładka. Wiem, ze nie powinno się oceniać książki po okładce, ale ta wyjątkowo przypadła mi do gustu.
Podsumowując - książka nie jest zła, ale do wybitnych też nie należy. Nie wiem, czy jeszcze do niej wrócę, a jeśli już to nie w najbliższym czasie. Ciężko jest mi jakoś ją przywiązać do danej grupy wiekowej i upodobań, ponieważ dla dzieci jest momentami zbyt mroczna, a dla dorosłych może się wydawać odrobinę dziecinna i przewidywalna. Mogę ja polecić osobom, które mają ochotę na coś nieprzeciążającego wyobraźni, z dodatkiem lekkiej tajemniczości i fantastyki. Jeśli jest jednak ktoś, komu nie spodobałaby się nowe odsłony znanych baśniowych postaci, to nie radzę się za nią zabierać [chyba, że z dozą zrozumienia na takie zabiegi].
Za możliwość zrecenzowania powyższej książki dziękuję portalowi Sztukater.pl
Czytałam już wiele książek Cornelii Funke i wszystkie bardzo lubię, więc pewnie po tę pozycję też sięgnę;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam książek autora, ale może kiedyś sięgnę po jego twórczość :)
OdpowiedzUsuńWpadnij do mnie
nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autora, ale ta lektura wydaje się ciekawa wiec może przeczytam;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
książka nadal przede mną
OdpowiedzUsuńjeśli wpadnie mi w ręce, z chęcią przeczytam :)
oooo fajna :) musze sie za nia oglądnąc:D
OdpowiedzUsuńoooo fajna :) musze sie za nia oglądnąc:D
OdpowiedzUsuńCornelia Funke stworzyła mój ukochany atramentowy świat, więc jakbym mogła nie przeczytać kolejnego jej tworu?
OdpowiedzUsuńPomysł na historię ciekawy, aczkolwiek martwi mnie cała reszta. Mam dosyć przewidywalnych historii, dlatego może kiedy indziej po nią sięgnę...
Po książkę pewnie sięgnę, ponieważ 'Atramentowa trylogia' tejże autorki przypadła mi do gustu. Na szczęście wiele od tej pozycji nie oczekuję, ot lepsze poznanie warsztatu pisarskiego autorki ;) Aczkolwiek dla mnie zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńTrochę ostudziłaś mój entuzjazm, ale i tak chętnie sięgnę po tę książkę, bo bardzo lubię Cornelię Funke. ;)
OdpowiedzUsuńFantastycznie wspominam książki Cornelii Fuke, "Atramentowa krew" i "Atramentowe serce" niesamowicie mi się podobały. Autorka potrafi nadać powieści magiczny klimat. Z chęcią sięgnę też po "Kamienne ciało" :)
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawa, aczkolwiek zdecydowanie nie jest na liście moich priorytetów ;) Ale jeśli kiedyś wpadnie mi w ręce, chętnie przeczytam, lubię baśniowe przygody :D
OdpowiedzUsuńHm, nie wiem co mam myśleć. Może kiedyś sięgnę, jeśli zauważę w bibliotece.
OdpowiedzUsuńA ja mam na tę książkę mega ochotę ;D
OdpowiedzUsuńMuszę zapolować :3
OdpowiedzUsuńMimo tych wszystkich niedociągnięć i mojego wieku sporo wystającego ponad grupę docelową :P, to i tak mam ogromną ochotę na spotkanie pierwszego stopnia z tą historią :)
OdpowiedzUsuńraczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuń[ksiazkowo17]
Dziecinna fantastyka - nie dla mnie. A okładka mnie odrzuca.
OdpowiedzUsuńMam w planie :)
OdpowiedzUsuń