Recenzja: "Martwy w rodzinie" Charlaine Harris


Tytuł: Martwy w rodzinie
Autor: Charlaine Harris
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: 2012-06-27
Tom: XI
ISBN: 978-83-7480-254-3
Objętość: 400
Cena: 35,00

Moja ocena: 7/10 pkt.
Szufladka: Godna polecenia.

Kto nie zna kultowego serialu o wampirach? Chyba większość już oglądała, czytała, bądź słyszała o jakże bardzo popularnym serialu pt. „Czysta krew” stworzonym na podstawie powieści Charlaine Harris. Niejeden z Was ma już pewnie większość [o ile nie wszystkie] części za sobą. Nie dziwiłoby mnie to się nawet. Tak, czy siak tym razem chciałam Wam przedstawić dziesiąty z kolei już tom serii o tajemniczych przygodach Sookie Stackhouse.

Sookie przeżyła Wojnę z Wróżkami, jednak nie wyszła z tego bez obrażeń. Ucierpiało zarówno jej ciało, jak i dusza. Ma jednak oparcie i pomoc Erica oraz JB. Zwłaszcza w Ericu i jego płomiennym uczuciu. Nie jest im jednak dane sielankowe życie, bowiem na chłopaka czyha wysłannik króla. Na dodatek dochodzą problemy polityczne pomiędzy zmiennokształtnymi, oraz złośliwe i niekoniecznie przyjacielsko nastawione wróżki w domu Sookie. Nie wspominając już o zwłokach znalezionych w lesie.

Jeśli chodzi o problematykę, to już na pierwszy rzut oka jest bardzo rozbudowana. Pojawiają się tu wątki już nam znane z poprzednich części, jak i nowe – mniej lub bardziej tajemnicze, czy też wciągające. Jest ich sporo. Czadem aż a dużo. Jedyny minus jest taki, że chwilami miałam wrażenie, że się w nich gubię i musiałam naprawdę przysiąść, by wyjść na prostą i zrozumieć, o co tak w ogóle tym razem autorce chodzi. Godne pochwały są jednak wizerunki bohaterów. „Grają” naturalnie i są przekonujący – niezależnie, czy jest to główna bohaterka, czy też jakaś postać epizodyczna. To właśnie dzięki ich kreacjom autorka tak świetnie potrafi grać na emocjach czytelnika, które chwilami aż burzą krew w żyłach i nie pozwalają usiedzieć spokojnie na miejscu.

Gdybym miała coś powiedzieć o samej Sookie, to z góry przyznaję, że w tej części nie za bardzo przypadła mi do gustu. Rozumiem, że jest główną bohaterką, ale mimo wszystko za wiele rzeczy kręci się wokół niej. Rzadko, kiedy zdarzają się chwile, gdy to nie ona a ktoś inny jest w centrum wydarzeń i gdy to nie ona, a ktoś inny ma ostatnie zdanie. Liczyłam, że tylko w serialu uwaga skupia się praktycznie tylko na niej, a pech chciał, że tutaj również. Poza tym chyba nie mam do niej jakiś większych przeciwwskazań i wielkiego marudzenia, jeśli chodzi o jej osobę.

Mimo, że nie mam za sobą wszystkich tomów [jeszcze!], to niewątpliwie ta część przykuła moją uwagę. Jest napisana prostym i ciekawym językiem. Czyta się szybko i bez większych problemów (no, chyba, że ktoś się pogubi w wydarzeniach, czy niekiedy zbyt zawiłych wątkach), ale mimo to przeskoczenie o kilka tomów z fabuła nie zburzyło mojej wizji dotyczącej tej serii. Kolejnym plusem jest też fakt, że autorka nie rozdrabnia się zbytnio nad opisami miejsc, czy tez konkretnych sytuacji, – które bądź, co bądź potrafią znużyć jeśli są przesadzone. Tutaj wszystko jest tak, jak być powinno. Styl autorki bardo przypadł mi do gustu i już dziś wiem, że z wielką chęcią zdobędę pozostałe tomy (te, których akurat mi brakuje) i zacznę się w nich od razu i z wielką chęcią zaczytywać od nowa w całej serii.

Jeśli miałabym napomknąć coś o szacie graficznej, to dobrym stwierdzeniem byłby fakt, że nie jest przesadzona. Stonowane kolory – wzorowane tak samo, jak poprzednie części. Ani nie przytłaczają, ani nie są nijakie. Jakby się tak przyjrzeć pozostałym tomom to „Martwy w rodzinie” tak samo, jak reszta utrzymuje ten sam motyw i klimat. Jednym słowem okładka ciekawa, ale nieporywająca i zachwycająca.

Podsumowując – książka jest warta zachodu, lecz nie wzniosłabym jej ponad wyżyny popularności. Większość zna serię o Sookie właśnie dzięki serialowi, na który bagatela sama wpadłam jakiś czas temu. „Martwy w rodzinie” jest książką ciekawą i nieprzesadzoną. Martwi mnie jednak ilość wydawanych tomów tej serii, ponieważ bądź, co bądź jest ich już jedenaście (a wiem, ze w przygotowaniu są jeszcze kolejne dwa) i koniec końców przyjdzie taki czas, że autorce zwyczajnie zabraknie pomysłów, czy też fabuła będzie coraz to mniej porywająca czytelnika. Póki, co jednak trzyma się nieźle i mam nadzieję, że tak będzie dalej. Serię Charlaine Harris chętnie polecam fanatykom wampirów, paranormali i nutki wątków rodem z horroru. A jeśli jest jeszcze gdzieś na świecie fan „Czystej krwi”, który do tej pory nie przeczytał żadnej części, to radzę jak najszybciej to nadrobić – zwłaszcza, że w powieściach pani Harris wątków jest więcej i bardziej szczegółowych aniżeli w popularnym serialu. Ja sama z wielką chęcią jeszcze nie raz zagłębię się w przygody Sookie.

Z poznanie kolejnych przygód Sookie - kelnerki-telepatki dziękuję portalowi Kostnica.com.pl!

9 komentarzy :

  1. serial uwielbiam :)
    a książki mam jak najbardziej w planach :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie ta seria to jakaś tragedia. Wymiękłam po pierwszej części cyklu. Głupota fabuły mnie przeraża :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety muszę przyznać, że nie przepadam za książkami tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Brrr...zdecydowanie nie dla mnie. Jedyna książka z wampirami, która była w stanie przykuć mnie do siebie to "Wywiad z Wampirem" Rice (polecam). Wolę takie dojrzalsze podejście, a to, co ostatnio wychodzi na rynek celuje niestety w nieco młodszą część czytelników :) Podobnie ma się sprawa z serialami. Obejrzałem pierwszy sezon "Pamiętników wampirów" i na drugi nie mam chyba sił :) Ciekawe czy jeszcze kiedyś ktoś odważy się na stworzenie ambitnej wampirzej serii - oby :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta seria mas swoje wzloty i upadki. Na początku był mocny upadek. Denne dwie pierwsze części. Potem krótki wzlot by przy około 7 tomie być znów durnym cyklem. Z tego, co widzę kolejnego wzlotu nie będzie. Seria zacznie się tak koszmarnie jak się zaczęła.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta część jeszcze przede mną. Ale na pewno kiedyś przeczytam. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam za sobą kilka tomów tej serii, ale jakoś mnie one nie nastrajały optymistycznie. Może to się jednak zmieniło, kto wiem. Jeszcze się zastanowię czy dać kolejną szansę tej serii.

    OdpowiedzUsuń
  8. niestety nie potrafię się przekonać do książek o wampirach, może kiedyś, gdy nie będzie wokół nich takiego szumu zaryzykuję... ale ... widzę że czytasz Tygrysie wzgórza do których w najbliższych dniach będę pisała recenzję. Fajnie że wkrótce będziemy mogły porównać wrażenia :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oglądam serial i wprost uwielbiam Erica ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. Będzie mi naprawdę miło i co najważniejsze dzięki nim poznam wasze zdanie, na którym mi bardzo zależy - jednakże jakakolwiek forma spamu, czy posty złośliwe, obraźliwe, tudzież wywyższające się będą usuwane w trybie natychmiastowym bez zbędnego komentarza.

Miasto Recenzji © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka