Tytuł 2: Magia złota
Autor: Tamora Pierce
Wydawnictwo: Jaguar
Wydanie 1: 2013-14-17
Wydanie 2: 2014-01-01
Objętość: 504/576
Cena: 43,90 zł
Moja ocena: 7/10 pkt.
Szufladka: Godna polecenia.
„Corus. Stolica królestwa Tortallu. Miasto kupców, dam dworu i praczek, rycerzy i złodziei, handlarzy i niewolników i wszelkiej maści rzezimieszków skupionych wokół Dworu Łotra” – takimi słowami wita nas na okładce nowa trylogia autorstwa Tamory Pierce. Ciekawi fabuły? I dobrze, – bo ja tez byłam, gdy tylko je ujrzałam. Już od pierwszej chwili wymyślałam coraz to mniej lub bardziej niestworzone historie, o czym może być ta książka. Efekt? Nijak nie udało mi się trafić w zamysły autorki. Niemniej nie uważam tego za coś złego – wręcz przeciwnie – już dawno nie czytałam tak wspaniale zapowiadającej się historii.
„Klątwa opali” opowiada historię pewnej szesnastolatki, która to trafia do legendarnej Gwardii Starościńskiej, gdzie uczy się u boku najlepszych. Dziewczyna oczywiście chce być najlepsza i stara się jak tylko może – jednak czasami i to jest zdecydowanie za mało – zwłaszcza, gdy zamiast być bezwzględną, kieruje się emocjami. Na domiar złego los stawia przed nią coraz to większe i trudniejsze wyznania, jednakże życie pełne zagadek i przeciwności nie jest dla niej takie straszne – w końcu Becca chce zostać pełnoprawnym Psem, a nie tylko Szczenięciem Gwardii. „Magia złota” zaś jest niczym innym jak kontynuacją tomu poprzedniego, – która chcąc, nie chcąc swój początek ma po dość długim odstępie czasu w porównaniu do miejsca, w którym kończy się „Klątwa opali”.
Już na wstępie muszę przyznać, że obie książki mają zarówno ze sobą mnóstwo wspólnego, jak i w wielu aspektach całkowicie się od siebie różnią. Jeśli o owe „różnice” chodzi to tak, jak pierwsza część pochłonęła mnie całkowicie, tak przy drugiej niekiedy nieźle się wynudziłam – zwłaszcza pod koniec. Dlaczego? Właściwie to sama nie wiem. Niby autorka samych postaci nie „ulepszała” ani nic podobnego, a jednak ich przygody nijak nie potrafiły mnie porwać. Mimo wszystko czegoś mi tam brakowało – tak, jak gdyby sama fabuła była nie do końca dopracowana i zamiast skupiać się typowo na szybkiej, a zarazem miarowej akcji, była ona bardziej „lejąca”, przez co przeciągała się w nieskończoność, zamiast zachwycać. Jeśli już się trzymam różnic to muszę dodać, że okładka „Klątwy opali” nie powala mnie na kolana, za to „Magia złota” całkowicie pochłonęła moją uwagę. Nie dość, że o wiele bardziej przyciąga wzrok, to mam wrażenie, że bardziej się do przyłożono do jej wykonania.
Niewątpliwym plusem jest to, że historia dziewczyny z Gwardii Starościńskiej spisana jest w formie dziennika – a raczej dzienników. Dzięki temu o wiele bardziej potrafiłam się odnaleźć nie tylko co do czasu akcji, ale i miejsca. W dodatku zamieszczone w książkach mapki dodatkowo pomagały mi się odnaleźć – a wierzcie mi, że wracałam do nich dość często. Jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju dodatki zamieszczone w trylogii, to muszę jeszcze pochwalić je za słowniczek spis postaci, czy miejsc. Wierzcie lub nie, ale to naprawdę pomaga – a nie trzeba wtedy wrzucać żadnych minimalistycznych dopisków u dołu strony. No ale nie samymi dodatkami człowiek żyje, a fabuła, która jest tutaj chyba najważniejsza. Dlatego też muszę w tym miejscu pochwalić autorkę za stworzenie niesamowitej akcji – głównie mam tu na myśli część pierwszą, bowiem o drugiej opowiedziałam już wcześniej – wszystko się toczy swoim torem, nic nie jest wyjęte z kapelusza, a i niejednokrotnie zdziwiłam się – w pozytywnym tego słowa znaczeniu - poprowadzeniem fabuły w taki, a nie inny sposób .
Zarówno „Klątwę opali”, jak i „Magię złota” czytało się w miarę szybko i sprawnie. Może niekiedy autorka przesadzała z nadmiernymi opisami, ale widocznie taki jej urok. Chcąc, nie chcąc wciągnęła mnie historia Rebecci i już nie mogę się doczekać, kiedy wyjdzie ostatnia część trylogii. Czy polecam? Owszem, bowiem pomimo kilku minusów historia ta jest naprawdę warta spędzonego z nią czasu.
Za wspaniałą przygodę dziękuję Portalowi Kostnica!
Szczerze mówiąc, jak zobaczyłam cenę, to mi się odechciało czytać, ale uwielbiam książki z porywającą akcją, więc może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńU mnie również nowa recenzja: zrecenzowana.blogspot.com :)
Okładki tych książek są naprawdę ładne, ale mimo to nie ciągnie mnie do tej serii - może dlatego, że nie zbiera wybitnie wysokich ocen, a na przeciętniaki szkoda mi czasu.
OdpowiedzUsuńZnam pierwszy tom i muszę powiedzieć, że był naprawdę fajny. Drugi dopiero przede mną i muszę powiedzieć, że troszkę mnie zaniepokoiłaś tymi nudnymi momentami. No, ale okaże się wszystko w trakcie czytania :)
OdpowiedzUsuńOsobiście uważam, że te książki, poza tym, że po prostu są dobre, to zostały genialnie wydane i po prostu wyglądają... zachęcająco gdy się obok przechodzi! :) Cena jest nieco zawyżona, ale taki urok długich książek w 2014 roku...
OdpowiedzUsuń