Recenzja: "Wiosna w Różanach" - Bogna Ziembicka


Tytuł: Wiosna w Różanach
Autor: Bogna Ziembicka
Wydawnictwo: Otwarte
Wydanie: 2013-09-25
ISBN: 978-83-7515-219-7
Objętość: 369
Cena: 34,90

Moja ocena: 6/10 pkt.
Szufladka: Ciekawa.

Zosia Borucka nie mogłaby być bardziej szczęśliwa – odzyskała rodzinny dom i spodziewa się dziecka ukochanego Krzysztofa. Ale okrutny los postanawia z niej zadrwić: odbiera jej wszystko, co najcenniejsze. Zdruzgotana zamyka się w sobie, odsuwa od ludzi. Czy troska przyjaciół pomoże jej odzyskać radość życia? A może sprawi to wyjazd do Dalmacji i spotkanie z odnalezionym po latach dziadkiem? Rozgrzewająca serce opowieść o radościach i smutkach, jakie niesie los, o rodzinie, której każdy z nas potrzebuje, o przyjaźni, która pozwala przetrwać najtrudniejsze chwile, i o miłości dającej nadzieję na szczęście.

Muszę przyznać, że po przeczytaniu „Drogi do Różan” czułam mimo wszystko pewien niedosyt. Nic, więc dziwnego, że gdy tylko pojawiła się „Wiosna w Różanach” postanowiłam się za nią zabrać. Zwłaszcza po ujrzeniu okładki, która, mimo, iż jest bardzo podobna do swojej poprzedniczki, nie pozwoliła mi oderwać od siebie wzroku.

Ogólnie rzecz biorąc "Wiosna w Różanach" jest lekturą ciekawą i przyjemną. Czyta się, co prawda szybko, jednak mimo wszystko nie jest to już to, co w tomie pierwszym. Nie mówię oczywiście, że kontynuacja jest zła, co to, to nie, – ale mimo wszystko nie dorównuje „Drodze do Różan”.

Styl i język autorki pozostaje bez zmian, a fabuła dalej toczy się swoim torem, to fakt, choć to już nie to samo. Zwłaszcza, gdy trzeba przebrnąć przez wstęp, który nie należy do najlepszych. W poprzedniej części z chęcią pokonywałam kolejne rozdziały, chcąc wyciągnąć z lektury jak najwięcej. W tym wypadku czytałam raczej z samej przyjemności czytania, czy też chęci powrotu do znanych mi już bohaterów, aniżeli z niecierpliwości w stylu: "Co będzie dalej?!"

Skoro o bohaterach już mowa to warto zaznaczyć, że w tej części są oni o wiele bardziej rozwinięci i dopracowani. Nie mam tutaj na myśli tylko i wyłącznie bohaterów pierwszoplanowych, ale i całą resztę. Tak, jak poprzednio ich charaktery i co poniektóre zachowania wręcz mi przeszkadzały, tak tutaj nie miałam z tym najmniejszego problemu. Może jest to poniekąd efekt tego, iż autorka trochę bardziej skupiła się na nich samych, aniżeli na całej reszcie.

Sama fabuła nie różni się zbytnio od „Drogi do Różan”. Ta sama problematyka, te same rozterki, marzenia, smutki, czy radości, a mimo to powieść nie jest nudna. Powiedziałabym raczej, że to lekka i przyjemna lektura w sam raz do poczytania przy kominku – zwłaszcza przy tej pogodzie. Oceniając całokształt, muszę przyznać, że książka pani Ziembickiej ma swoje plusy, ma też i minusy, a mimo to z chęcią przeczytam ją jeszcze raz przy pierwszej lepszej nadarzającej się okazji.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Otwartemu

2 komentarze :

  1. Mam zamiar poznać książki pani Ziembickiej kiedyś w przyszłości, bo na razie wybieram trochę bardziej mroczne, kryminalne historie. Może bliżej wiosny zdecyduje się na obyczajówkę :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. Będzie mi naprawdę miło i co najważniejsze dzięki nim poznam wasze zdanie, na którym mi bardzo zależy - jednakże jakakolwiek forma spamu, czy posty złośliwe, obraźliwe, tudzież wywyższające się będą usuwane w trybie natychmiastowym bez zbędnego komentarza.

Miasto Recenzji © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka