Tytuł: Ukryta
Autor: P.C. Cast + Kristin Cast
Wydawnictwo: Publicat
Wydanie: 2013-06-19
ISBN: 978-83-2458-096-5
Objętość: 320
Cena: 29.90
Moja ocena: 4/10 pkt.
Szufladka: Słaba.
Najwyższa Rada Wampirów poznała wreszcie prawdziwą naturę Neferet, dzięki czemu Zoey i jej przyjaciele nie są już osamotnieni w konfrontacji z rosnącym w siłę złem. Będą jednak potrzebowali wsparcia, bo Neferet nie zamierza poddać się bez walki, a zwarcie szyków okazuje się trudniejsze, niż mogli się spodziewać. Nieodłączne dotąd Bliźniaczki prawie ze sobą nie rozmawiają, a dawny wróg szkoły, Kalona, mimo nieufności wielu osób został mianowany wojownikiem Tanatos. Na domiar złego Zoey traci pewność, czy może ufać swym zmysłom: spojrzawszy przez kamień proroczy na Auroksa, narzędzie w rękach Neferet, zobaczyła coś, czego nie potrafi wyjaśnić samej sobie, a tym bardziej przyjaciołom. Czuje, że zawierzając intuicji, może pokonać zło. Lecz jeśli się pomyli, sprowadzi na Dom Nocy śmiertelne zagrożenie…
Przyznaję, że długo zwlekałam z tym, by zabrać się za kolejną część Domu Nocy. Dlaczego? Głównie dlatego, iż mam wrażenie, że z każdą kolejną częścią autorki coraz to bardziej popadają w monotonię i powoli się wypalają – przynajmniej według mnie. Bałam się, że z kolejną częścią będzie tak, jak z kilkoma ostatnimi – i niestety miałam rację.
Począwszy od tego, że z wielkim trudem „wkręcałam” się w fabułę. Wstęp był dla mnie co najmniej nudny. Możliwe, że to przez moje wyobrażenia na temat tej serii, kto to wie. Mam na myśli to, że poznaliśmy bohaterów już na tyle dobrze, że mało co kogo zaskoczy. Poza tym tyle się już działo, tyle było zwrotów akcji, że każdy kolejny zdaje się być zwyczajnie wymuszony. Nie wiem, czy autorki kontynuują serię przygód Zoey dlatego, iż tego chcą i takie miały założenie od początku jej powstawania, czy po prostu próbują jak najwięcej wyciągnąć z wyżej wymienionej serii. No cóż – nie mnie jest to oceniać, dlatego wróćmy do samej książki.
Jeśli chodzi o styl i język powieści, to praktycznie niczym się nie różni od poprzednich części – no może tylko tyle, że coraz to bardziej widoczny jest spadek napięcia akcji i bądź co bądź nic nowego się nie pojawia – przynajmniej nic takiego, co by mną porwało.
To samo się tyczy bohaterów. Mam wrażenie, że niemal znam ich na wylot i mogłabym sama stworzyć o nich jedno czy dwa opowiadania. W dodatku chwilami stają się trochę irytujący. Co prawda ich przygody czytałam z ciekawością i chęcią, a nie przymuszeniem, jednak w moim odczuciu 10 tomów to już przesyt – nie licząc oczywiście kolejnych w drodze i dodatków, które jak wiem już się też ukazały. Najbardziej chyba moje nerwy szargała nie tyle Neferet, co sama Zoey, oraz Kalona (ale on głównie swoim nowym imagem) Z drugiej strony jest Afrodyta, w której coraz to więcej widzę własnych cech (i odzywek) – a dlaczego tak, to wybaczcie, ale wolałabym się nie roztrząsać, gdyż nie chcę Wam spamować i mam nadzieję, ze to uszanujecie.
Ogólnie rzecz biorąc największym plusem tej powieści jest niewątpliwie szata graficzna. Jak zwykle okładka ujęła mnie do cna i nie mogę od niej wręcz oczu oderwać, a co najważniejsze idealnie współgra z resztą części. Poza tym „Ukryta” to ciekawa lektura na nudne (i pochmurne) dni. Lekka, nic niezobowiązująca lektura. Jeśli jednak szukacie czegoś, co by miało was porwać w wir fantazji, czy też pobudzić wyobraźnię w dość dużym stopniu, to nie liczcie na wiele w przypadku kolejnego tomu Domu Nocy. Przyznaję, że sama mam sentyment do tej serii i czytam ją bardziej z przyzwyczajenia, to i tak nie jest najgorsza. To prawda, z tomu na tom fabuła jest coraz słabsza, jeśli chodzi o akcję, to i tak znajdą się tacy, którym przypadnie do gustu.
Za możliwość poznania kolejnych przygód Zoey i jej przyjaciół dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat!
Ja z tą serią "skończyłam" po 4 tomie... Już wtedy wszystko było naciągane, byle kolejna cześć... A sama główna bohaterka mnie irytowała...
OdpowiedzUsuńzgadzam się z w zupełności, tutaj tylko szata graficzna zachwyca. O ile pierwsze tomy były wciągające i miały urok nowości, to z każdą kolejną częścią jest gorzej... Dlatego ja poprzestałam bodajże na Przebudzonej, bo ile razy można zginąć i zmartwychwstać :)
OdpowiedzUsuńA mnie się podobała, oczywiście są słabsze tomy i lepsze. Zamierzam przeczytać je wszystkie ;) Wiele od serii tej nie wymagam, ma mnie rozluźnić. :) Strasznie podobała mi się "Przysięga Smoka". Możesz być zaskoczona :D - jak nie czytałaś.
OdpowiedzUsuńCzytałam - własnie szykuję recenzję :D I tez mam swoje "ale" co do tej powieści :P Może nie aż tak pesymistycznie ale coś tam znalazłam :D
UsuńRzuciłam serię po 5 tomie. Kiedyś czekałam ze zniecierpliwieniem na kolejne części, a teraz nie potrafiłabym spędzić wieczoru z Zoey
OdpowiedzUsuńPodobała mi się ta książka właśnie.. Właściwie cała seria jest dla mnie dosyć... dziwna. Nie czekam na kolejne tomy, ale kiedy już wychodzą nie mogę się oderwać.
OdpowiedzUsuńPo egzaminach zabieram się za szósty tom ale pozostałe łącznie z tym też są na półce.
OdpowiedzUsuńNie wiem co jest takiego w tej serii, ale każda część pochłania mnie bezgranicznie :) Pomimo tej monotonni nadal odnajduję jakieś elementy, które prawdziwie mnie pochłaniają. Zapewne kiedy wyjdzie następna częśc od razu ją zakupię :D
OdpowiedzUsuńMówię "nie" tej serii - przeczytałam dwa tomy i nie będę kontynuować... A jeśli największym plusem powieści jest szata graficzna, to nie mam więcej pytań ;)
OdpowiedzUsuńOkładki "Domu nocy" są rzeczywiście piękne, natomiast całą serię skończyłam czytać dwa tomy temu nie mogąc znieść tej coraz to bardziej plątającej się akcji. Zbyt zagmatwane i nudzące po pewnym czasie. A szkoda, bo pierwsze tomy całkiem mi się podobały.
OdpowiedzUsuń