Recenzja: "Niecni Dżentelmeni" - Scott Lynch


Cykl: Niecni Dżentelmeni
Autor: Scott Lynch
Wydawnictwo: MAG
Wydanie: 2013-10-23
ISBN 1: 978-83-7480-394-6
ISBN 2: 978-83-7480-395-3
ISBN 3: 978-83-7480-396-0
Cena: 39-45 zł

Moja ocena: 8/10 pkt.
Szufladka: Godna polecenia.

Powiadają, że Cierń Camorry to niezwyciężony fechmistrz, złodziej nad złodziejami, duch, który przenika ściany. Pół miasta wierzy, że jest legendarnym bohaterem i obrońcą biedaków; druga połowa uważa, że opowieści o nim to mit dla głupców. Jedni i drudzy się mylą. Drobny i słabo władający rapierem Locke Lamora rzeczywiście jest (ku swemu utrapieniu) Cierniem Camorry. Z pewnością nie cieszy się z plotek towarzyszących jego wyczynom – a specjalizuje się w najbardziej złożonych oszustwach. Istotnie, okrada bogatych (kogóż innego warto okradać?), ale biedni nie oglądają ani grosza z jego zdobyczy. Wszystko, co zdobędzie, przeznacza na użytek swój i swojego nielicznego gangu złodziei: Niecnych Dżentelmenów. Wielobarwny i kapryśny światek przestępczy wiekowej Camorry jest ich jedynym domem. Niestety, w ostatnich czasach nad miastem zawisło widmo tajemnicy, która grozi wybuchem wojny gangów i rozdarciem półświatka na strzępy. Locke’a i jego przyjaciół, wplątanych w śmiertelną rozgrywkę, czeka niezwykle trudna próba pomysłowości i lojalności. Jeśli chcą żyć, muszą z niej wyjść zwycięsko…

Szczerze powiedziawszy nigdy nie zabrałabym się za ten cykl powieściowy, ponieważ rzadko zwracam uwagę na takie książki. Tak po prawdzie, to gdyby nie Himitsu Korose, to pewnie do dziś albo bym wcale o nim nie słyszała, albo bym zwyczajnie go pominęła (zwłaszcza, że okładki nie wpadają pod moje gusta, a już zwłaszcza te ze starego wydania) – i tym samym żałowała do dziś. Jednak zarzucana bombowymi cytatami, nie sposób było mi się oprzeć takiej lekturze. Czy się cieszę? Bardzo.

„Pewnego dnia spieprzysz coś tak bezprzykładnie, tak niesamowicie , tak.. porażająco, że niebo zapłonie, księżyce zatańczą, a bogowie będą ze śmiechu srali kometami.”

Faktem jest to, że osobiście nie uznałabym „Niecnych Dżentelmenów” za serię kryminalistyczną, a raczej humorystyczną powieść z kryminałem w tle. Co do tego „humoru” to wierzcie mi – jest tego sporo. Scott Lynch potrafi w niesamowity sposób poprowadzić akcję tak, że nie sposób się nudzić w trakcie czytania, a i zabawa przy tym będzie przednia. Śmiechu w trakcie czytania miałam, co nie miara i zwyczajnie niekiedy nawet żałowałam, gdy sytuacje stawały się bardziej „poważne” i przybierały inny obrót, aniżeli chciałam. Dodatkowym plusem jest fakt, iż autor pomimo zabawy słowem, nie stosuje przeraźliwie długich zdań i wywodów. Krótko, jasno i na temat – to chyba jego domena, – co i dla mnie jest wielkim plusem. To samo się tyczy bohaterów – nie są nudni, monotonni, czy chociażby niedopracowani. Szybko podbijają serca czytelnika, a to chyba największy atut.

„Kiedy ktoś ci powie, Locke, że nawyki trudno wykorzenić, wiedz, że kłamie. Bo niektórych nawyków po prostu nie da się wykorzenić.”

Nie licząc trudów w przebrnięciu przez wstęp (ostatnio chyba trafiam tylko na książki z nużącymi początkami, wiecie?), to całą serię pochłonęłam w zastraszającym tempie. Chociaż przy drugim tomie miałam wrażenie, jakoby autor trochę sobie „odpuścił”, tak w trzeciej części znajoma werwa powróciła. Jedynym faktycznym minusem jest epilog w trzecim tomie. Co w nim jest, to zdradzać nie będę, ale powiem tylko tyle, że jest nieudany, gdyż całkowicie rujnuje mi pogląd na historię Niecnych Dżentelmenów – i z tego, co mi wiadomo, nie tylko mnie. Według mnie sam epilog mógł być albo pominięty, albo napisany zupełnie inaczej, no, ale cóż…

„Lata dokonują swoistej alchemicznej sztuczki, przekształcając ludzkie mamrotanie w szacowne wypowiedzi. Udziel rady, mając czterdziestkę, a będziesz zrzędą. Udziel jej w wieku lat siedemdziesięciu, a uznają cię za mędrca.”

Uważam, że mimo tych drobnych minusów seria jest naprawdę godna polecenia. I nie zrażajcie się okładką – w końcu nie po niej się ocenia książkę, prawda? To samo się tyczy drugiego tomu – może i jest słabszy, w porównaniu do pierwszego, ale warto doczytać do końca, bowiem kontynuacja sporo wynagradza, możecie mi wierzyć. Osobiście powrócę do lektury jeszcze nie raz – zwłaszcza, gdy potrzebna będzie mi spora dawka endorfin, a przede wszystkim z niecierpliwością będę wyczekiwać kontynuacji! W końcu muszę się dowiedzieć, co będzie dalej…

Za możliwość poznania historii Locka Lamory dziękuję Wydawnictwu MAG

Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam opasłe tomiska"

7 komentarzy :

  1. Nie słyszałam nigdy wcześniej o tej serii. Ale Twoja recenzja brzmi zachęcająco. Od dawna szukam książki, która mnie porządnie rozbawi, może teraz się uda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco polecam, kupiłem całą serię po promocji w Empiku i strasznie wciąga, a planowane są następne 4 części. Ciekawe kiedy zrobią z tego serial :P

      Usuń
  2. Ja również nie słyszałam o serii:) A zapowiada się ciekawie patrząc po cytatach:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm, może być ciekawie ^^

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie również okładki się nie podobają. Świetny pierwszy cytat :D

    Pozdrawiam, Anath

    OdpowiedzUsuń
  5. też rzadko zwracam uwagę na takie książki, ale może to błąd, bo ta wydaje się całkiem ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam Cię do wyzwania Historia z TRUPEM

    http://hugekultura.blogspot.com/2014/01/wyzwanie-historia-z-trupem.html

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. Będzie mi naprawdę miło i co najważniejsze dzięki nim poznam wasze zdanie, na którym mi bardzo zależy - jednakże jakakolwiek forma spamu, czy posty złośliwe, obraźliwe, tudzież wywyższające się będą usuwane w trybie natychmiastowym bez zbędnego komentarza.

Miasto Recenzji © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka