Recenzja: "Pieśń o poranku" - Paulina Simons


Tytuł: Pieśń o poranku
Autor: Paulina Simons
Wydawnictwo: Świat Książki
Wydanie: 2013-05-10
ISBN: 987-83-7799-740-6
Objętość: 688
Cena: 39,90 zł

Moja ocena: 7/10 pkt
Szufladka: Godna polecenia

Larissa Stark ma cudownego męża, piękne dzieci i dom, który uwielbia. Ale czasami, gdy posiada się wszystko, przestaje to wystarczać. Przypadkowe spotkanie z młodszym nieznajomym mężczyzną odmienia jej idylliczne życie. Larissa zadaje sobie pytanie, czy to, w co do tej pory wierzyła, jest prawdą oraz zastanawia się nad tym, co wydawało się nie do pomyślenia. Ale jeśli odważy się na niemożliwy krok, czym stanie się jej życie? Obojętnie, jakiego dokona wyboru, ktoś zostanie zdradzony...

"Pieśń o poranku" to niezapomniana opowieść
o więziach, które nas łącza i pożądaniu, które nas rozdziela. – taki, a nie inny opis możemy znaleźć na praktycznie każdym możliwym portalu literackim. Jednak, czy to prawda? Czy ta pozycja kryje w sobie aż tyle dobrego? Dzisiaj krótko, zwięźle i na temat - a zatem...

Cóż z jednej strony tak, gdyż jest napisana bardzo dobrym językiem. Prostym, nieskomplikowanym, takim, który z chęcią się czyta – a czyta się bardzo szybko. Przyznaję, że bardzo spodobała mi się lektura pani Simons. Połknęłam ją w zadziwiająco krótkim czasie, to prawda. Powieść ma sporo plusów – oprócz języka i stylu pisarskiego – jeszcze należy wspomnieć o ciekawej okładce, (chociaż ten róż z początku mnie przerażał) i o usytuowaniu fabuły i miejsca akcji. Według mnie „Pieśń o poranku” ma nie tyle głębię, co skrywa w sobie mnóstwo emocji. Czy to dobrze? Dla mnie owszem, zwłaszcza, że w wielu książkach to właśnie tych nabuzowanych emocji mi brakuje. Tutaj tego nie doświadczyłam, za co jestem autorce bardzo wdzięczna.

Były pochwały, czas na nagany – nie no żartuję, ale fakt, była jedna rzecz, której musiałam się uczepić. Jaka? Główna bohaterka oczywiście. Mówiąc prosto z mostu – nie zachwyciła mnie. Chwilami wydawała mi się roztrzepana, a chwilami aż nazbyt ułożona. To tak, jak gdyby autorka nie mogła się zdecydować, w jakim świetle ją ukazać. W dodatku za dużo w niej naładowano cech charakteru i problemów. Co za dużo, to tez niezdrowo. Poza tym chyba cała reszta nie była zła, więc ze szczerym sercem mogę powiedzieć, że nie jednej pasjonatce tego typu powieści dla kobiet, przypadnie do gustu – a może nawet zachwyci, kto to wie?

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Świat Książki!

3 komentarze :

  1. Czytałam trylogię "Jeździec miedziany" i bardzo mi się podobała, ale do innych książek tej autorki jakoś nie mogę się przekonać. Może kiedyś sięgnę po "Pieśń o poranku", ale raczej nie nastąpi to w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej nie sięgnę, to nie książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety, ale nie sięgnę po nią, nie przepadam za bardzo za takimi zwyczajnymi historiami, a jakoś ostatnio za bardzo mnie ciągnie do fantastyki ^^

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. Będzie mi naprawdę miło i co najważniejsze dzięki nim poznam wasze zdanie, na którym mi bardzo zależy - jednakże jakakolwiek forma spamu, czy posty złośliwe, obraźliwe, tudzież wywyższające się będą usuwane w trybie natychmiastowym bez zbędnego komentarza.

Miasto Recenzji © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka