Recenzja: "BETA" - Rachel Cohn


Tytuł: BETA
Autor: Rachel Cohn
Wydawnictwo: Czarna Owca
Wydanie: 2013-10-23
ISBN: 987-83-7554-609-5
Objętość: 316
Cena: 29,90 zł

Moja ocena: 5/10 pkt.
Szufladka: Ciekawa

Zauważyłam, że ostatnio na przemian czytuję wszystkie możliwe paranormale i fantasy z romansami i kryminałami. Nie wiem, dlaczego – zwłaszcza, ze do niedawna tak bardzo ciekawiły mnie powieści młodzieżowe, że rzadko, kiedy sięgałam po coś bardziej „dorosłego”. Może mi się gusta zmieniają, a może wreszcie poszerzyłam horyzonty? Kto to wie… W każdym bądź razie nie przeszkadza mi to, bo przestałam mieć to mylne wrażenie, że non stop czytam jedno i to samo. Dlatego też, gdy zabierałam się za czytanie „Bety” już od pierwszej strony miałam wrażenie, że ta historia będzie całkowicie nowa, nieprzewidywalna i fantastyczna, bo niepowtarzalna. Szkoda tylko, że na gdybaniu się skończyło…

„Beta” opowiada historię dziewczyny – Elizji, która została tytułową „betą”, czyli klonem stworzonym po śmierci swojej pierwotnej wersji modelu, któremu do życia wystarczy jedynie truskawkowy shake. Stworzona po to by służyć – służyć społeczeństwu ludzi zamieszkujących rajską wyspę – Dominium. Dlatego też Elizja nie posiada ani emocji, ani duszy – jedynie zaprogramowany chip, dzięki któremu wie, jak zachowywać się w poszczególnych sytuacjach. Jednak, gdy na jej drodze staje Tahir – niespodziewanie dziewczyna zaczyna… czuć. Uczucia same się w niej budzą, co nie powinno mieć miejsca. Elizja nie rozumie, jak i dlaczego tak się dzieje. Nie wie, jak sobie z tym poradzić. Zwłaszcza, gdy dochodzą do tego jeszcze wspomnienia zachowane po swojej Pierwszej. Wie jednak jedno – nie może tego nikomu powiedzieć, bowiem czeka ją przerażający los. Pożądanie Tahira jest jednak zbyt silne, więc Elizja nie może, ale i nie chce go ignorować. Zwłaszcza w momencie, gdy zostają rozdzieleni – dziewczyna postanawia walczyć. Walczyć o miłość, szczęście i własne życie…

Przyznaję, że liczyłam na dużo więcej. Chciałam akcji, prawdziwej walki o miłość, coś zupełnie nowego i poruszającego do głębi, a w zamian za to dostałam historię aż nazbyt przewidywalną. Szczerze? To kilka razy książka wylądowała w kącie, po czym wracałam do niej na nowo. Już same pierwsze rozdziały czytałam chyba z 5 razy… Zaparłam się jednak i postanowiłam ją skończyć. I co z tego wyszło? A to, że w trakcie czytania miałam straszne wrażenie deja vi. Naprawdę. To tak, jakbym już kiedyś czytała bardzo podobną historię i sama potrafiłam sobie dopowiedzieć, co będzie za chwilę. Nie uważam jednak, ze jest zła. Fakt, faktem były momenty, gdy czytałam z wielką ciekawością. Niestety w porównaniu do całości było ich statystycznie zbyt mało. W dodatku widać, że autorka lubi się skupiać na bardzo szczegółowych opisać, co nie zawsze mi odpowiada. W tym przypadku tylko przeszkadzało mi w czytaniu ze zrozumieniem. Zwłaszcza, że zamiast skupiać się na konkretnej fabule, autorka krąży i opowiada o wszystkim innym, tylko nie o tym, co trzeba. Może tylko ja mam takie wrażenie, ale naprawdę mi to przeszkadzało w trakcie czytania – głównie, dlatego, że kilka razy pogubiłam się nie tyle w czasie akcji, co miejscu.

Ogólnie rzecz biorąc przyznaję, że już lepsze wrażenie wywarła na mnie sama okładka, aniżeli historia Elizji. Zamysł może i był dobry, lecz wykonanie niedopracowane. Ciężko jest mi oceniać takie pozycje, gdy sama nie wiem czy jestem bardziej na za, czy naprzeciw. W końcu pomysł był dobry, ogólny zarys tez, jednak samo wykonanie i dopracowanie szczegółów wyszło bardzo łopatologiczne, przez co mogę to tylko nazwać: „pomieszaniem z poplątaniem”. Może, jeśli pojawi się kontynuacja, to wtedy już będzie lepiej, kto to wie?

Za egzemplarz dziękuję pani Agnieszce oraz Wydawnictwu Czarna Owca!

13 komentarzy :

  1. Mam od premiery a do tej pory jakoś nie mogę się za nią zabrać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z książkami już tak czasami bywa - pomysł świetny, ale z jego realizacją już gorzej, albo nie zapowiada się nic interesującego, a książka jest tak świetnie napisana, że się oderwać od niej nie można ;)
    Mimo wykazanych przez Ciebie wad, mam ochotę spróbować przeczytać"BETĘ" ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam straszną ochotę na tę książkę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nadal bardzo chcę przeczytać "Betę" - podoba mi się okładka, a i opis brzmi jak dla mnie bardzo zachęcająco :) Jednak muszę przyznać, że Twoja recenzja zasiała we mnie ziarno niepewności...

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że wypadła tak średnio, bo miałam na nią ochotę... Teraz jednak chyba jeszcze pomyślę, czy na pewno chcę ją czytać...

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja czytałam tyle zachwalających recenzji, że już od samego początku czułam, że książka mnie nie porwie. To znaczy jeszcze jej nie czytałam, ale nie chcę się rozczarować podobnie jak Ty, więc poczekam na lepsze czasy z "Betą" :)

    Pozdrawiam, Czarny Kapturek

    OdpowiedzUsuń
  7. Dno i metr mułu. Książka wygląda jak konspekt konspektu siebie samej.

    Brak elementarnej logiki.

    Nieprawdopodobna pod względem psychologicznym.

    Świat przedstawiony ledwo naszkicowany - trzy osoby na krzyż, wśród których obraca się bohaterka, a i te trzy osoby są niedopracowane i właściwie nie różnią się specjalnie od siebie.

    Książka wygląda jak napisana po kursie kreatywnego pisania.

    W porównaniu z "Pokarmem bogów" H.G.Wellsa*, którą przeczytałam poprzednio, a która, mimo wyraźnej wymowy nietzscheańskiej, jest jednak dobrą powieścią - książka jest, że użyję języka jej samej - totalnie drętwa.

    *Z punktu widzenia bohaterów książki, których perspektywa czasowa wynosi około 20 lat - skamieliny z czasów dinozaurów.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapowiada się ciekawie, ale podsumowując i biorąc pod uwagę całość, chyba muszę się nad tym głębiej zastanowić..:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hm, więc chyba jednak sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Książkę przeczytałam - taka przyjemna nowelka antyutopijna. Są emocje i akcja, ale nie ma porównania z takim hitami jak "Igrzyska śmierci", które przeczytałam jako pierwsze z antyutopijnych opowieści i wszystko teraz do tych pierwszych mi się zdarza porównywać.
    Masz rację - może tom drugi coś więcej nam pokaże - koniec końców ciekawie się zakończył ten tom 1 ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam gdzieś w planach przeczytanie tej powieści, ale nie jest to priorytet. Piękna okładka wabi, a jak widać historia już taka świetna nie jest.

    OdpowiedzUsuń
  12. Fabuła przypomina trochę ''Intruza'''. Ja także nie przepadam za rozległymi opisami, dlatego tą powieść sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Widzę, że mamy dość zbliżone zdanie o tej powieści :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. Będzie mi naprawdę miło i co najważniejsze dzięki nim poznam wasze zdanie, na którym mi bardzo zależy - jednakże jakakolwiek forma spamu, czy posty złośliwe, obraźliwe, tudzież wywyższające się będą usuwane w trybie natychmiastowym bez zbędnego komentarza.

Miasto Recenzji © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka