Autor: Abby Lee
Wydawnictwo: Otwarte
Wydanie: 2013-06-05
ISBN: 978-83-7515-153-4
Objętość: 336
Cena: 34,90 zł
Moja ocena: 6/10 pkt.
Szufladka: Ciekawa.
Już sama okładka mówi nam, czego będzie się tyczyła treść. Nie trudno się domyślić, gdy się raz na nią spojrzy. Mimo to jest prosta i ładna. Nieprzesycona milionami obrazów. Nie raz powtarzałam, że wręcz nienawidzę białych okładek, ale w tym przypadku mi się podoba, co jest drobnym plusem do całokształtu.
Jeśli chodzi o treść, to musze przyznać, że wyjątkowo różni się od innych powieści erotycznych. Nie jest to jakaś czcza historia miłosna, czy romans samotnej kobiety po trzydziestce bez nadziei na lepsze jutro. Nie. Zdemaskowana” to tak jakby historia pisana na faktach. Chociaż lepszym wyrażeniem by było tutaj słowo „pamiętnik”. Zoe Margolis pod trafnym pseudonimem Abby Lee prowadziła w sekrecie przed swoja rodzina i znajomymi bloga. Właściwie nic by w tym nie było dziwnego, gdyby nie to, że spisywała na nim wszystkie swoje erotyczne przygody i inne tego typu historie. Po pewnym czasie jej strona zdobyła szaleńczą popularność, głównie dlatego, że nie było dla niej tematów tabu. Gdy zaproponowano jej wydanie książki, cały otaczający ją świat zmienił się diametralnie. Zwłaszcza od momentu, gdy wszystko wyszło na jaw, łącznie z jej prawdziwą tożsamością. Rodzina i przyjaciele chcąc, nie chcąc dowiedzieli się prawdy poznając każdą spisaną historię. Od tej pory zaczęły się same problemy…
Książka jest ciekawa, to na pewno. Każdy może znaleźć tutaj coś dla siebie. Zwłaszcza, jeśli chodzi o różnorakie porady. Według mnie idealna pozycja zwłaszcza dla bloggerów, bowiem uważam, że komu, jak komu, ale im najlepiej jest się postawić w sytuacji bohaterki-autorki. Również sama bohaterka nie jest nudna i trzeba przyznać, ze ma ciekawy charakterek, co jest plusem, gdyż przez to wiadomo, że nie zanudzi czytelnika, a tylko zaciekawi. Tak tez jest w tym przypadku.
Przyznaję, że z każdą kolejną strona byłam ciekawa tego, co wydarzy się za chwilę. Najbardziej chyba wyczekiwałam reakcji bliskich w momencie, gdy poznali wszystkie zapiski Zoe. Jednak jakkolwiek bym chciała były chwile, gdy w głowie miałam ochotę jedynie odrzucić książkę w kąt. Dlaczego? Głownie poprzez język. Tak, jak styl autorki jest prosty i przystępny, tak języka zdzierżyć nie umiałam. Liczne wulgaryzmy i nieumiejętne wstawki slangu młodzieżowego tylko mi w tym przeszkadzały i wszystko utrudniały. Poza tym nie spodobały mi się te wszystkie wykresy, tabelki i tym podobne zabiegi. To nie jest żaden poradnik dla zdesperowanych, a powieść. Być może to wszystko razem na blogu wygląda to interesująco i przyzwoicie, jednak w książce, która ma być bądź, co bądź powieścią, nadaje jej jedynie formę poradnikową, a przecież nie o to w tym chodzi. Już nie wspominając o tym, że wszystko kręci się tam wyłączne wokół seksu. Praktycznie żadnych wątków pobocznych, wyłącznie erotyzm w najprostszej możliwej formie.
Osobiście uważam, że z jednej trony takie książki są ciekawe, jednak mimo wszystko nie widzę dla nich przyszłości. Strona internetowa bije rekordy popularności robiąc furorę na świecie? Coś pięknego, naprawdę, jednak uważam, ze blog powinien zostać tylko blogiem. Po przeczytaniu „Zdemaskowanej” upewniłam się tylko w tym, że nie ważne, jak dobrze by człowiek pisał, blogger powinien pisać bloga, a pisarz książki – nie inaczej. Nie uważam, że książka jest zła, bo jest dobra. Szczerze to nawet dla mnie ciekawe doświadczenie, móc zobaczyć, jak na pozór zwykła dziewczyna prowadząca własną stronę internetową staje się znaną na świecie autorką. A wszystko dzięki internetowemu pamiętnikowi, który podbił rzesze tłumów.
Za możliwość poznania historii Zoe, dziękuję Wydawnictwu Otwarte!
czytałam jej poprzednią książkę tj "dziewczyna, której jedno w głowie" i muszę powiedzieć, że działa na psychikę. i zgadzam się, że książki o seksie to chleb powszedni. odkąd pojawiło się "pięćdziesiąt twarzy grey'a" wielu autorów zobaczyło w tym swoją szansę... uważam, że to nie jest tematyka, która pozwala szanować autora :)
OdpowiedzUsuń"Zdemaskowana..." wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Szanuję Zoe za odwagę i przeciwstawianie się wszelkim stereotypom.
OdpowiedzUsuńKurcze, to brzmi świetnie. Narobiłaś mi ochoty na ten tytuł, choć erotyków aktualnie mam sporo. Tylko skąd ja to wezmę?
OdpowiedzUsuńBrzmi naprawdę dobrze, może kiedyś, przy okazji się skuszę ;)
OdpowiedzUsuń