Tytuł: Wyspa motyli
Autor: Corina Bomann
Wydawnictwo: Otwarte
Wydanie: 2013-07-17
ISBN: 978-83-7515-266-1
Objętość: 461
Cena: 34,90 zł
Moja ocena: 10/10 pkt.
Szufladka: Fenomen!
Diana, wzięta prawniczka, nigdy nie przypuszczała, że z dnia na dzień wyjedzie na drugi koniec świata. Trzymając w ręku zdjęcie młodej kobiety na tle wzgórz, decyduje się wyruszyć na Cejlon, by rozwikłać rodzinną tajemnicę sprzed stu lat. Diana chce spełnić ostatnią wolę ukochanej ciotki, poznać swoje korzenie i uciec od niewiernego męża. Na urzekającej wyspie spowitej aromatem herbacianych krzewów odkrywa historię namiętnego, zakazanego uczucia, które na zawsze zmieniło losy jej rodziny. Czy to sprawi, że Diana znajdzie szczęście i miłość?”
Do chwili otrzymania propozycji jej zrecenzowania, przyznaję, że nie wiedziałam za wiele o „Wyspie motyli”. Gdy jednak pani Karolina zaproponowała mi popołudnie z herbatą i książką – postanowiłam spróbować i przekonać się na własnej skórze, co kryje za sobą ta tajemnicza powieść.
Na dzień dobry przywitała mnie okładka. Moja pierwsza myśl? „Boże, jeśli fabuła jest tak wspaniała, jak ona, to muszę ją przeczytaj teraz, już, zaraz!” Dlatego też od razu pognałam do kuchni po dzbanek herbaty, ułożyłam się wygodnie z kubkiem w ręce i zaczęłam czytać. Herbata mi się nawet skończyła, a ja wciąż czytałam. Nim się spostrzegłam – pochłonęłam całość za jednym zamachem. Jednak do samej recenzji musiałam trochę ochłonąć – zwłaszcza od nadmiaru wrażeń. Przyznaję, że od tamtej pory stoi ona na półce „zasłużonych” zarówno za swoją cudną okładkę, jak i treść.
Nie jest to typowa powieść na letnie dni. Skrywa ona w sobie dosłownie wszystko – przyjaźń, miłość, tajemnice, nawet morderstwo. I w dodatku ta namiętność... Historia kołem się toczy, zwłaszcza ta w „Wyspie motyli”. Z początku nie sądziłam, że coś TAKIEGO może skrywać się za tak niewinnym tytułem, ale przyznaję – książka zrobiła na mnie niemałe wrażenie. Już dawno nie czytałam czegoś tak wspaniałego – a przede wszystkim dobrze dobranego zarówno pod względem fabuły, gatunku, bohaterów, czy nawet stylu. Z początku denerwowały mnie Mrs, Ms, panno, panienko i tym podobne sformułowania. Myślałam, ze są one wręcz nie na miejscu, jednak szybko się do nich przyzwyczaiłam i co tu dużo mówiąc – niemalże przestałam zwracać na nie uwagę.
Bardzo spodobała mi się postać głównej bohaterki – Diany. Jak na tego typu powieść, muszę przyznać, ze jest niezwykle barwna i ciekawa. W dodatku przez cały czas nie mogłam oprzeć się wrażeniu, ze sama wszystkiego o niej nie wiem i jest coś, co autorka przed nami jeszcze skrywa. Mimo to ukochałam sobie ją na tyle, że już teraz jestem pewna, że jeszcze nie raz wrócę do jej przygód. Do tej pory byłam szaleńczą fanatyczka paranormali, ale po tej powieści chyba mój gust zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni.
„Wyspę motyli” czyta się nad wyraz szybko i lekko. A przede wszystkim z wielką przyjemnością. Jeśli ktoś jeszcze jej nie ma w swojej biblioteczce, to niezależnie czy jest fanatykiem kryminałów, fantastyki, czy romansów – musi ją mieć. Nie lubię rzucać słów na wiatr, ale skoro nawet osobę tak wybredną, jak ja ta książka poruszyła i porwała bez reszty, to trzeba przyznać – musi mieć „to coś”. Osobiście liczę na to, że autorka wyda jeszcze wiele wspaniałych powieści, bo jak dla mnie „Wyspa motyli” to fenomen, o którym nawet nie śniłam i ile bym o niej nie napisała, czy nie powiedziała i tak wciąż będzie coś, co będę chciała dodać. Powinnam się teraz bić w pierś, że nie usłyszałam o niej wcześniej, dlatego też po stokroć dziękuję za nią pani Karolinie i samemu wydawnictwu.
Za wspaniała przygodę przy herbacie i wspaniałych krajobrazach "Wyspy motyli"
dziękuję Wydawnictwu Otwarte!
dziękuję Wydawnictwu Otwarte!
O kurczę. Sama muszę przyznać, że okładka jest nieziemska, ale po takiej recenzji muszę ją przeczytać, choć wcześniej nie byłam nią tak zainteresowana. Mam nadzieję, że spodoba mi się tak samo jak Tobie. :)
OdpowiedzUsuńNiedługo sama dostanę tę książkę i szczerze, to sama nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńNa okładkę mogę patrzeć i patrzeć. Jednak treść nie bardzo mnie pociąga. Jednak... po takiej recenzji grzechem byłoby jej nie przeczytać. :3 Jak będę miała okazję z pewnością to zrobię! :3
OdpowiedzUsuńOkładka jest piękna, a treść wydaje się ciekawa. Z pewnością sięgnę po tę powieść! :D
OdpowiedzUsuńNie oceniaj książki po okładce- a jednak sięgnęłabym po nią już ze względu na okładkę :)
OdpowiedzUsuńWcześniej nawet się z książką nie spotkałam!
OdpowiedzUsuńAle zapowiada się nad wyraz ciekawie! :)
wow, a ja sądziłam, że jest to zwyczajna, mało wartościowa książka. Ależ się można pomylić. To przez tę okładkę, bo mnie ona, niestety, nie oczarowuje.
OdpowiedzUsuńKsiążka leży na mojej półce i gdy tylko uporam się z "Pandemonium" i "Requiem", od razu po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńsama okładka przyciąga wzrok *.*
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie :) dopiero zaczynam recenzjować i to w formie youtubowej, może przypadnie Ci do gustu :)
nie czytalam ;D
OdpowiedzUsuńWłaśnie przekonałaś mnie to tej książki:)
OdpowiedzUsuńAhh.. jak ja Ci zazdroszczę możliwości przeczytania tej książki :)
OdpowiedzUsuńword-is-infinite.blogspot.com
Tytuł obił mi się ostatnio o uszy i zastanawiałam się, czy warto będzie ją kupić - wychodzi na to, że tak :)
OdpowiedzUsuńin-corner-with-book.blogspot.com
Osz ty! Pierwszy raz słyszę tytuł i widzę okładkę, a czuję się szalenie zaintrygowana, myślę, że to będzie coś dla mnie :D
OdpowiedzUsuń