Recenzja: "Światła września" Carlos Ruiz Zafón (audio)


Tytuł/Cykl: "Światła września - audiobook”
Autor: Carlos Ruiz Zafón
Czyta: Piotr Fronczewski
Wydawnictwo: Muza S.A wraz z audioteka.com.pl
Rok wydania: 2011-11-30


Co wolicie? Okrutną tajemnicę wspaniałej nadmorskiej rezydencji pełnej wielu ponurych wspomnień, czy może tajemniczego i groźnego stwora zamieszkującego normandzki las? A co powiecie na takie dwa w jednym? Po prawdzie, to mawiają, że tę powieść mógłby napisać młody Julian Carax, bohater Cienia wiatru… O ile ktokolwiek z was go zna, to wie tym samym dlaczego.

Francja. Mamy rok 1936. Simone Sauvelle – wdowa z dwójką dzieci po śmierci męża zostaje praktycznie bez środków do życia. Dzięki pomocy sąsiada udaje jej się dostać pracę ekscentrycznego wynalazcy i fabrykanta zabawek. Pani Sauvelle wraz z dziećmi wyjeżdża do Normandii. Podczas pierwszej wizyty u gospodarza rodzina Sauvelle zostaje oprowadzone po części domu pełnego przedziwnych mechanicznych zabawek. Mimo, ze gospodarz okazuje się człowiekiem miłym, to i tak rodzina czuje się nieswojo. Wdowa dowiaduje się również o dziwnej chorobie żony Lazarusa. Po pewnym czasie Irene zaprzyjaźnia się z Hannah, kucharką wynalazcy, dzięki której poznaje Ismaela. Kiedy Hannah zostaje odnaleziona martwa, Irene i Ismael postanawiają zgłębić tajemnicę jej śmierci. Aby tego dokonać, będą musieli rozwiązać szereg zagadek związanych z Lazarusem i jego żoną. Czy budząca grozę, wypełniona armią mechanicznych zabawek rezydencja jest siedliskiem uśpionych mrocznych sił z przeszłości?

Cóż, przyznaję, że opis książki – a w tym przypadku audiobooka bardzo mnie zaintrygował. Dlaczego? Otóż nareszcie mam na wyciągnięcie ręki coś, co tak bardzo różni się od gamy fantastycznych stworzeń rodem z Transylwanii, czy jakiegoś innego horroru. Na pozór wszystko wydaje się takie… życiowe. I prawdziwe. Łatwo jest się wczuć w sytuację rodziny i cała fabułę. Książka nie jest nużąca, to na pewno. Potrafi tez dostarczyć czytelnikowi sporo emocji, a koniec końców pozostawia spory niedosyt. Czysty horror przyprawiający o dreszcze niejednego słuchacza.

Przyznaję, że bardzo lubię słuchać książki audio. Może dlatego, że dzięki słuchowiskom daję zarówno autorowi książki możliwość wykazania się, jak i osobie, która ją czyta. Po tej drugiej oczekuje przede wszystkim tego, by przy jej pomocy książka wręcz mną zawładnęła, a swoją intonacją przyprawiła o momenty grozy, niepewności, śmiechu, smutku, czy też innych wrażeń, zależnie od sytuacji i rozgrywającej się fabuły. Albo też dlatego, że mogę jeszcze lepiej się wczuć w daną sytuację, dzięki czemu więcej moich emocji, o których do tej pory nie miałam pojęcia, ma możliwość ujrzeć światło dzienne.

W tym przypadku lektorem tej (jak dla mnie) wspaniałej książki był pan Piotr Fronczewski. Jeśli miałabym w skrócie podsumować jego wkład w to wydanie, to był duży. Duży, to na pewno. Ale czy aby wystarczający? Przyznaję, że trochę zawiódł mnie fakt, że to właśnie on użycza tutaj swojego głosu. Dlaczego? Sama nie wiem. Bardzo tego pana lubię i szanuję oczywiście, jako aktora 9przede wszystkim), ale tutaj jak dla mnie się nie wykazał. Mimo, iż fabuła sama w sobie jest naprawdę wciągająca, to głos pana Fronczewskiego jakoś mi tutaj nie pasuje. Przez cały czas, gdy słuchałam „Świateł września” myślałam, nad tym, jakby to było, gdyby lektorem był ktoś inny, jak na przykład pani Anna Dereszowska (która bądź, co bądź powaliła mnie na kolana swoją interpretacja trylogii pani Collins).

Podsumowując książka od strony fabularnej i tematycznej świetna. Nawet bardzo! Wciąga, porywa słuchacza, a to przecież najważniejsze. Jeśli chodzi o wydanie audio, a raczej o głos, to tutaj jak już tak świetnie nie jest. Głos był zbyt monotonny? Mało…, ja wiem? Mało poruszający? Porywający? Nadający temu wszystkiemu jeszcze większego tempa, czy chociażby wczucia się w tekst. Dla mnie to było po prostu zwykłe „odczytanie” jakiegoś tekstu bez nadania mu rzeczywistej formy i napięcia. Takie lekkie „odstraszenie” od książki. Mimo wszystko całość oceniam dobrze (6/10pkt)  i wiem, że nie spocznę, aż nie zdobędę w pobliskiej księgarni kolejnych książek Carlosa Ruiz Zafon’a, lecz tym razem może w wersji papierowej.

Za możliwość odsłuchania i zrecenzowania dziękuję portalowi nakanapie.pl

6 komentarzy :

  1. Muszę w końcu przeczytać coś zafona, bo jeszcze nie miałam okazji! ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Do tej pory miałam okazję przeczytać "Cień wiatru" jak i "Grę anioła". Obie pozycje zajmują honorowe miejsca w mojej domowej bibliotece. Zamierzam zebrać inne jego książki, włączając w to tę, którą opisujesz w recenzji. Jednakże za wersję audio podziękuję. Nie przepadam za tą formą. Wolę trzymać książkę w ręku i zatapiać się w kolejnych stronach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Zafona, jeden z moich ulubionych autorów. I ta książka mi się bardzo podobała.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam światła września tylko, że jako książkę a nie audio.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam tę powieść i bardzo mi się podobało. Mimo że C.R.Zafon (który należny do moich ulubionych autorów) pisze książki o bardzo podobnej do siebie konstrukcji fabuły, nie znudziły mi się ze względu na ciekawe postacie oraz kreowany przez niego świat - z nutką tajemniczości i magii.

    Już nie mogę się doczekać premiery jego najnowszej powieści - "Więźnia nieba".

    Nigdy nie słucham audiobooków, bo nie mogę na nich skupić myśli :) Wolę wersję papierową książek (ewentualnie e-booki).

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak książka jest po prostu BOSKA!czytałam ją 1,5dnia.tak mnie wciągła!masakra.ale nie żałuje polecam polecam polecam!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. Będzie mi naprawdę miło i co najważniejsze dzięki nim poznam wasze zdanie, na którym mi bardzo zależy - jednakże jakakolwiek forma spamu, czy posty złośliwe, obraźliwe, tudzież wywyższające się będą usuwane w trybie natychmiastowym bez zbędnego komentarza.

Miasto Recenzji © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka