Recenzja: "Ten jedyny" - Emily Griffin


Tytuł: Ten jedyny
Autor: Emily Griffin
Wydawnictwo: Otwarte
Wydanie: 2014-06-30
ISBN: 978-83-7515-281-4
Objętość: 380
Cena: 34,90 zł

Moja ocena: 8/10 pkt.
Szufladka: Godna polecenia

Ostatnimi czasy z recenzjami było u mnie krucho. A wszystko przez ostatni do zaliczenia egzamin na studiach - i chyba najgorszy w całej mojej edukacyjnej ścieżce. Koniec końców mam wreszcie chwilę wytchnienia przez nowym rokiem akademickim i postanowiłam wziąć w obroty moją ukochaną stronę i zrecenzować, co nieco lektur, które ostatnimi czasy zaprzątały moją głowę. Na pierwszy rzut padło na powieść "Ten jedyny" autorstwa Emily Griffin. Z początku nie byłam do niej przekonana, jednak po namowach siostry, która wręcz szaleje za książkami pani Griffin, postanowiłam się przekonać, co one mają w sobie takiego.

"Ten jedyny" opowiada historię Shei, w której życiu wszystko jest pokręcone i dzieje się na opak. Zamiast chodzić z matką na proszone obiadki, woli oglądać mecze. Zamiast cieszyć się, że ma chłopaka, który jest obiektem powszechnych westchnień, zastanawia się, czy to na pewno ten jeden jedyny. A jeśli nie on, to, kto?

"A jeśli ten jedyny, którego pragniesz, nie jest tym, którego powinnaś kochać...
Czasem wymarzony książę z bajki okazuje się wielką pomyłką.
Czasem ktoś, kto miał kochać, głęboko rani.
Czasem miłość rodzi się tam, gdzie nikt się jej nie spodziewa."

Muszę przyznać, że spodziewałam się po tej powieści z goła czegoś innego. Na szczęście zamiast czczych opowiastek rodem z tanich romansideł, dostałam wspaniałą historię, pełną uczuć i przesłań. Co prawda, czytelnik nie może liczyć na zbyt wiele akcji, bowiem więcej w tej książce gry na emocjach, aniżeli samych emocji wyzwalanych przez zaskakujące zdarzenia. Jednakże książka strasznie przypadła mi do gustu - zwłaszcza, że potrafi nieźle wciągnąć czytelnika w wir tych wszystkich "gdybań", jakie mają miejsce - a co najważniejsze - łatwo można sobie to wszystko odwzorować w realnym świecie, przez co książka ta wydaje się bardzo dzisiejsza i realna.

Wszystko ładnie, pięknie, prawie, że nie ma się, do czego przyczepić. Okładka ciekawa - z tego, co zdążyłam zauważyć już wcześniej, dobrze komponuje się z poprzednimi tomami. Jeśli chodzi o styl i język autorki, z jednej strony jest prosty i logiczny, z drugiej jednak znalazłam w nim mały mankament - autorka za bardzo skupia się na jednej rzeczy -  niekiedy kosztem drugiej. Chociażby patrząc na zakończenie. Zdradzać go oczywiście nie będę, ale ci, co są już po lekturze pewnie zrozumieją, o co mi chodzi. Nie mniej jednak książka ta na tyle mnie zaintrygowała, iż postanowiłam w najbliższym czasie spróbować swojego szczęścia z pozostałymi tomami.

Książkę pani Griffin czyta się szybko - powiedziałabym bardzo szybko. Jest idealna w podróży - w sam raz do pociągu, czy autobusu. Bohaterowie nie są jacyś szczególni, ale mimo to ciekawi i warci poznania. Nie wiem niestety, jak ta powieść się odnosi do poprzednich części, gdyż, jak wcześniej wspominałam, nie miałam jeszcze okazji się z nimi zapoznać, ale liczę, że mimo wszystko jakąś mała nić powiązania pomiędzy nimi jest.

Koniec końców nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcić wszystkich fanatyków powieści z gatunku literatury kobiecej - pozostałych również tez - do lektury, która potrafi naprawdę w ciekawy sposób zająć chwilę wolnego czasu.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Otwarte!

6 komentarzy :

  1. Również się wciąż wzbraniam przed tą autorką, ale być może w końcu się skuszę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie wiem, jakoś tak wszystko dla mnie w tej powieści jest takie nieszczególne. Raczej nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tego co mi wiadomo, książki Giffin mają po prostu podobne okładki, ale nie są jednym cyklem. Tylko "Coś pożyczonego" i "Coś niebieskiego" można zaliczyć do jednej serii. Ale mogę oczywiście się mylić. Ja nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale na pewno po nią sięgnę, ponieważ nie spotkałam się jeszcze z żadną negatywną recenzją ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tak okładki są niemal identyczne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiele słyszę otej autorce, chyba wszechświat daje mi znać, żebym coś z tym zrobiła ;) ostatnio wyrzuciłam tę pozycję z koszyka, a miałam kupić...

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię książki tej autorki i po ten tytuł na pewno sięgnę. Myślę, że jest to literatura kobieca na całkiem przyzwoitym poziomie :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. Będzie mi naprawdę miło i co najważniejsze dzięki nim poznam wasze zdanie, na którym mi bardzo zależy - jednakże jakakolwiek forma spamu, czy posty złośliwe, obraźliwe, tudzież wywyższające się będą usuwane w trybie natychmiastowym bez zbędnego komentarza.

Miasto Recenzji © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka