Recenzja: "Amerykański wampir" J.R.Rain



Tytuł: Amerykański wampir
Autor: J.R. Rain
Wydawnictwo: G+J / National Geographic
Wydanie: 2012-09-05
Tom: III
ISBN: 978-83-7778-261-3
Objętość: 327
Cena: 29,90 zł

Moja ocena: 7/10 pkt.
Szufladka: Godna polecenia.

Od dawien, dawna przyrzekałam sobie, że w wypadku serii, czy też trylogii będę przestrzegać zasady czytania wszystkiego po kolei. Tom, po tomie. Niestety w przypadku „Amerykańskiego wampira” zrobiłam wyjątek i nie wiem, czy do końca słusznie. Nie lubię zaczynać historii „od środka”, bo wtedy sporo rzeczy umyka, ale chcąc nie chcąc owa pozycja tak mnie kusiła, że zabrałam się za nią nim zdobyłam poprzednie dwa tomy.

„Amerykański wampir” opowiada losy Luny. Kobiety, która jest równocześnie żoną, matką, prywatnym detektywem i wampirem. Została zaatakowana przez wampira, przez co została zmieniona i teraz musi się borykać z trudami dnia codziennego i wampiryzmu. W trzecim tomie dowiadujemy się o nowej sprawie, w tym wypadku sześcioletniej Maddie, uznanej kilka miesięcy wcześniej za zaginioną. Luna postanawia przyjrzeć się bliżej tej sprawie, zwłaszcza, że dzięki paranormalnym zdolnościom ma lepszy wgląd w całą sytuację. Oprócz tego nieoczekiwanie spada na wszystkich lawina nieszczęść i wypadków, w tym Samanthę. Dochodzi nawet do tego, że trzeba dokonać ważnych życiowych wyborów.

Z początku myślałam, że J.R.Rain będąc uprzednio prywatnym detektywem bardziej naprowadzi fabułę w kierunku wątków detektywistycznych, niż paranormalnych. Liczyłam na trochę bardziej wartką akcję, przez co troszkę się przeliczyłam. Co nie znaczy, że powieść jest zła, co to, to nie. Szkoda tylko, że niektóre sytuacje zostały przedstawione aż nazbyt ogólnikowo. Prawda jest też fakt, że nie można się zabierać za „Amerykańskiego wampira” nie czytając uprzednio „Luny” oraz „Księżyca i wampirzycy”, bowiem niektóre sytuacje są niejasne i pozbawione sensu. Przekonałam się o tym na własnej skórze. Jednak, gdy tylko zaczęłam zagłębiać się w poprzednie tomy, sporo spraw zrozumiałam. Również bohaterowie wydali mi się bardziej jaśni i klarowni. Wszystko jest bardziej zrozumiałe.

Nie wiem czy plusem, czy też minusem jest fakt postawy samej bohaterki. Zwłaszcza, jeśli chodzi o jej zainteresowanie mężczyznami. Z jednej strony dodaje to ciekawszej fabuły, z drugiej zaś teksty w stylu „Leżeć, mała” są aż nazbyt niesmaczne. Najbardziej chyba przypadła mi do gustu scena, w której Luna ukazuje swoje prawdziwe, matczyne uczucia w chwili, gdy jej syn trafia do szpitala. Przyznaję szczerze, że ten moment, aż mną wstrząsnął, bowiem jest nie tylko specyficzny, ale i wyjątkowy w porównaniu do całości.

Styl pisania jest tutaj prosty, tak samo jak język. Nie ma jakiś trudnych wyrażeń, czy niezrozumiałych opisów. Zdania krótkie i na temat. Z początku myślałam, że pod tym względem wszystko będzie bardziej uwikłane ze względu na detektywistyczna przeszłość autora. Fakt, faktem, jeśli chodzi o napięcie to czasem jest, czasem go nie ma, ale chyba taki już urok tej serii, bowiem w pierwszym tomie, który aktualnie czytam jest tak samo. Chociaż mimo wszystko mam niemałe wrażenie, że autor trochę podupadł na budowaniu fabuły i ciekawych wątków. Również spora czcionka, która nie męczy wzroku jest sporym plusem, przez co o wiele łatwiej i szybciej się czyta. Dodatkowa pochwała należy się grafikom za okładkę, która jest wprost fenomenalna! Aż nie można oderwać od niej wzroku.

Od początku uważałam, że może nie jest to zbytnio wyszukana lektura, to i tak warto ją przeczytać. Lekka, przyjemna, w sam raz na chwilę odpoczynku po męczącym dniu. W szczególności mogę ja polecić fanatykom wampiryzmu i ogarniających wszem i wobec świat czytelniczy paranormali. Jeśli spotkałabym się z kolejnymi częściami przygód Luny, to chętnie bym je przeczytała – o ile uprzednio skończę nadrabiać tomy poprzednie, co przyznaję idzie mi całkiem sprawnie. Zwłaszcza, że liczę na ciekawsze zakończenie całej tej historii, niż to, które zostało pokazane tutaj, – bo już na pierwszy rzut okaz widać, że nie jest to koniec historii, a jedynie początek czegoś nowego.

Za detektywistyczne potyczki szalonej wampirzycy dziękuję Wydawnictwu G+J!

13 komentarzy :

  1. Mimo że recenzja całkiem pozytywna, pomimo tam nielicznych momentów, jak chociażby czasami brak napięcia itd. to jednak odpuszczę sobie tę książkę. Staram się coraz bardziej unikać wampirów i oprócz książek Keri Arthur i J.R. Ward nie sięgam już po książki o tej tematyce. Ale okładka faktycznie ładna. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, ale to chyba nie dla mnie:/ Na razie sobie odpuszczę.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Swego czasu bardzo chciałam przeczytać tę serię, lecz jakoś przeszła mi na nią ochota.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam dwa poprzednie tomy, i miło wspominam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wypożyczyłam kiedyś tę książkę, ale oddałam, jako że nie chcę zaczynać tej serii od środka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Seria nie jest żadnym arcydziełem, ale jest w niej coś co skutecznie przyciąga czytelnika. Może chodzi o emocjonujące zakończenia, które są bardzo niespodziewane po średniej jakości środku :P

    OdpowiedzUsuń
  7. z chęcią bym ją przeczytała... 1 część też! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. P.S. świetny nowy wygląd! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Znam kogoś, komu spodobałaby się seria, ale mnie wampiry już jakiś czas temu się przejadły i nie mam ochoty zaczynać nowych serii o krwiopijcach. Nie mam też czasu na przypadkowe czytadła - przerywniki, bo czeka na mnie spory stos do pochłonięcia;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Niewymagająca nie znaczy zła, ja tam czasem lubię przeczytać coś lekkiego i przyjemnego

    OdpowiedzUsuń
  11. Masz naprawdę świetnego bloga :)
    Mam do Ciebie ogromną prośbę, może proszę o zbyt wiele, ale to bardzo ważne.
    Wymyśliłam pewną akcję na moim blogu, tak właściwie cały ten blog to już jedna wielka akcja!
    Jeśli zechcesz mi pomóc, albo przynajmniej się przyłączyć - obserwując, będę Ci niezmiernie wdzięczna. Wszystko jest napisane w najnowszej notce.
    Mogę zmienić świat tylko z tobą :)
    f-me-i-am-famous.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Hmm książka niby przyciąga, a niby nie. Więc jeszcze zobaczę czy po nią sięgnę ; )


    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. Będzie mi naprawdę miło i co najważniejsze dzięki nim poznam wasze zdanie, na którym mi bardzo zależy - jednakże jakakolwiek forma spamu, czy posty złośliwe, obraźliwe, tudzież wywyższające się będą usuwane w trybie natychmiastowym bez zbędnego komentarza.

Miasto Recenzji © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka