Tytuł: "Złamane serca"
Autor: Pamela Wells
Tom/Seria: 1
Wydawnictwo: Wilga
Rok wydania: 2011-02-01
Ilość stron: 348
ISBN: 978-83-259-0239-1
Cena: 29,99zł
Moja ocena: 8/10 pkt.
Szufladka: Godna polecenia
Pierwsze miłości, pierwsze rozstania, pierwsze złamane serca?
Nie ma chyba na świecie dziewczyny, która by nie marzyła o prawdziwej miłości. O przystojnym księciu na białym koniu, który przyjedzie po nią i porwie w swoje objęcia. Taki, który będzie kochał do końca swoich dni, a nawet dłużej. Bo przecież któżby nie pragnął prawdziwej miłości? No właśnie
Jak myślicie, co zrobiłaby nastoletnia Bridget Jones, gdyby zerwał z nią chłopak? Przepłakała dwadzieścia cztery godziny. Spaliła wszystkie zdjęcia i prezenty od swojego eks. Razem z przyjaciółkami wymyśliła zbiór zasad, żeby pozbierać się po rozstaniu i uwierzyć w siebie. A potem? Znowu się zakochała!
Pamela Wells, to wspaniała pisarka, która zadebiutowała powieścią dla nastolatek przepełnioną miłosnymi westchnieniami, rozstaniami, ale i nie tylko. „Złamane serca” porwą każdego czytelnika w wir młodzieńczych miłostek, pomagając zrozumieć, „dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej”.
"(…) Uroczyście wprowadzamy niniejszy kodeks postępowania. Ma on za zadanie sprawić, że żaden chłopak nigdy więcej nas nie skrzywdzi i nigdy już nie będziemy rozpaczać z powodu faceta. Od dziś stajemy się Strażniczkami Kodeksu."
Powyższa książka opowiada o trzech dziewczynach: Sydney, Raven oraz Kelly, które przezywają swoje pierwsze miłosne rozstania. Na pomoc rusza im ich przyjaciółka, Alexia, która postanawia pomóc im wyleczyć złamane serca. Wspólnie dziewczyny opracowują kodeks 29 zasad, nazwany później „Kodeksem zerwań”. Wszystko idzie dobrze… jednak do czasu. Dziewczyny mimo wielu prób zapomnienia o swoich eks, co rusz łamią stworzone przez siebie zasady. A do tego każdą z nich dopada nowa miłość… I jak się z tego wszystkiego wyplątać?
"Pamiętajcie dziewczyny, żaden facet nie może sprawić, że poczujecie się kompletne i spełnione. Możecie to zrobić tylko wy same."
„Złamane serca” z pozoru to zwykła książka dla zagubionych w morzu uczuć nastolatek. Ale tylko z pozoru. Ja do tego grona nie należę, a przyznam, że książka mi nawet pomogła. Chociaż „pomogła” to trochę za mocno powiedziane. Raczej pozwoliła ruszyć właściwym torem. Chcąc nie chcąc akurat sama znalazłam się w podobnej sytuacji, a dzięki tej książce potrafiłam zrozumieć, że niezależnie od wieku – czy chociażby ja wiem… pięćdziesiąt, to w sprawach miłosnych niewiele się różnimy. Miłość, to po prostu miłość i albo sobie z nią poradzimy, albo będziemy cierpieć. A tego to chyba nikt z nas nie chce.
Fabuła jest zgrana, a kolejne wydarzenia widać, ze są przemyślane i odpowiednio dobrane. Nie jest to cos pisane, „żeby było” i zadowoliło rzesze nastolatek pragnących książek pełnych miłosnych westchnień, i dobrze. Język prosty, bez udziwnień i młodzieżowego slangu (i bardzo dobrze!). Czyta się lekko i przyjemnie. Chociaż szkoda, że czasami ma się wrażenie, że to zwykłe bajeczki dla dzieci, a czasami książka nabiera głębszego sensu i aż nie można się od niej oderwać. Rozumiem, że jest ona przeznaczona dla młodszego grona czytelników, ale mimo wszystko chwilami sytuacje mogłyby być mniej ubarwiane, a bardziej realistyczne.
Bohaterowie… cóż. Jeśli o nich chodzi to jakoś nie umiałam wybrać swojego faworyta, czy faworytki. Chyba żadna z głównych bohaterek nie podbiła mojego serca. Fakt faktem każda z nich jest dość specyficzna, ale mimo to nie miały w sobie tego „czegoś” co by pozwoliło mi się do którejkolwiek i jakkolwiek zbliżyć, czy tez wyróżnić ponad resztę. Podobał mi się jednak fakt, że autorka w ich przypadku nie skupiła się wyłącznie na miłosnych westchnieniach, ale znalazła również miejsce na zarys rodzin, ich funkcjonowania, jak i ich problemów.
Na koniec chciałabym wspomnieć o okładce, ponieważ jest warta chwili chwały. Przyznaję, że w tym wypadku naprawdę się udała. Skromna, bo skromna, ale ta czerwień, plus ten wisiorek dają po prostu wspaniale wrażenie. W dodatku cała oprawa zarówno przedniej, jak i tylniej części (nie zapominajmy również o wyróżnieniu graficznego wstępu do rozdziałów!) zasługuje na ukłon w stronę grafików. Naprawdę. Strasznie mi się podoba, zwłaszcza, gdy zauważyłam, ze kolejna część utrzymana jest w tym samym klimacie.
Książkę mogę ze szczerym sercem polecić nie tylko nastolatkom, ale i każdej dziewczynie (dobrze, chłopakom też =P) która aktualnie zmaga się z problemami sercowymi. Chociaż tym szczęśliwie zakochanym pewnie też by się spodobała – czemuż by nie? Tak więc z wielką przyjemnością zachęcam was do czytania, a ja mam nadzieję, że książka zdobędzie nie tylko zachwyt wśród czytelników, ale i będzie jedną z najbardziej znanych powieści dla nastolatek.
Za możliwość poznania historii Strażniczek Kodeksu Zerwań dziękuję Wydawnictwu Wilga!
Obawiam się, że jest to tematyka, która, mimo pozytywnej recenzji, mnie nie przyciągnie. Raczej unikam podobnych powieści :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
nastolatką dawno przestałam być
OdpowiedzUsuńkłopotów sercowych nie mam [od 10 lat w stałym związku :P ]
ale po książkę i tak bym sięgnęła :)
pozdrawiam!
Książkę mam już u siebie na półce, więc niedługo sie na za nią zabiore. Jestem pozytywnie nastawiona. dodaje blog do obserwowanych
OdpowiedzUsuńWkrótce zabieram się za czytanie, ciekawa jestem, jakie będą moje wrażenia :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że może kiedyś.
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta książka nie dla mnie:)
OdpowiedzUsuńCzytałam już jakiś czas temu i choć książka była miła, to nie zrobiła na mnie wrażenia - chyba jestem już ciutkę za stara na takie nastoletnie problemy bohaterek ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam i bardzo mi się podobała;)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, więc chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuń