Recenzja: "Ognista" Sophie Jordan


Tytuł/Cykl: "Ognista"
Autor: Sophie Jordan
Tom: 1
Wydawnictwo: Bukowy Las
Rok wydania: 2011-04-20

Ukryta Prawda. Śmiertelni wrogowie. Zakazana miłość. Większość wydawanych obecnie książek powstaje na podobnej zasadzie. Można by się pokusić, że większość z nich są banalne i strasznie przypominają fabułę pozostałych. Niczym się nie wyróżniają. A jednak… Znalazłam taka, która na pierwszy rzut oka pisana jest pod ten sam scenariusz, lecz mimo wszystko otwiera czytelnikowi oczy na zupełnie nowy świat.

Dragony. Zabójczo piękne, potężne istoty mające możliwość przybierania ludzkiej powłoki. Każde silniejsze emocje, czy to strach, czy złość uwalniają na powierzchnię ich smoczą naturę…

Jacinda tęskni za wolnością i buntuje się przeciw oczekiwaniom innych. Gdy łamie najświętszą regułę swojej wspólnoty, o mało nie kończy się to tragicznie. Piękny nieznajomy daruje jej życie, mimo że poluje na takich jak ona. Jacinda jest, bowiem dragonką – potomkinią smoków, mającą zdolność do przybierania ludzkiej postaci. Zmuszona wraz z rodziną do ucieczki i zaszycia się w świecie ludzi, Jacinda usiłuje dostosować się do nowego otoczenia. Marzy o Willu, zachwycającym i jednocześnie trudno osiągalnym chłopaku. Will i jego krewni są myśliwymi, których za wszelką cenę powinna unikać. Smocza natura Jacindy powoli usycha, a jeżeli umrze, pozostanie jej tylko życie w ludzkim wcieleniu. Dragonka stara się zrobić wszystko, by temu zapobiec. Nawet, jeżeli oznacza to zbliżenie się do najgroźniejszego wroga.

Dotąd ze smoczym akcentem w książkach miałam mało do czynienia. No, może poza „Eragonem” Christophera Paoliniego.  Niegdyś uważałam, że smoki są po prostu… dziecinne, a ja już z nich wyrosłam. Nic bardziej mylnego. Gdy tylko zaczęłam czytać „Ognistą” na nowo odżyło we mnie dziecko, które nie tylko chce mieć małego smoka u siebie w domu, ale chce móc przemieniać się w prawdziwego dragona rodem z bajki i mieć własną niepowtarzalną moc. A co mnie do tego skłoniło? Oczywiście, że niepowtarzalna fabuła, która na pozór prosta i przewidywalna, w rezultacie skrywa wiele tajemnic…

A kimże jest tej smoczej opowieści? Oczywiście, że Sophie Jordan. Na pozór zwykła kobieta. Żona, matka, nauczycielka angielskiego. Kobieta, która dorastając pośród wzgórz Teksasu, wiecznie snuła fantazje o smokach, wojownikach i pięknych księżniczkach. Kobieta, która, napisała wiele bestsellerowych powieści historycznych, pod pseudonimem Sharie Kohler, publikując także romanse zawierające wątki paranormalne. Kobieta, która sprawiła, że literacki świat fantasy odnalazł nową pozycję, dzięki której każdy, niezależnie od wieku, płci, rasy czy zamiłowania może pobudzić swoją wyobraźnię i zaczął postrzegać smoki, czy dragony od zupełnie innej strony.

Czy ja już wspomniałam, sama fabuła jest dość niepowtarzalna? Otóż to. Niepowtarzalna, lecz niezachwycająca i poruszająca do głębi. Co prawda z początku wydaje się… nudna? No może nie aż tak, ale słabo wciąga czytelnika w wir czytania. Później zaczyna się wreszcie coś dziać. Jak mam być szczera, to ta pozycja była coraz lepsza z każdą kolejna stroną, bowiem dopiero przy finiszu zastanawiałam się uporczywie, co będzie dalej i jak to się wszystko zakończy. Przyznaję tez, że irytowało mnie odrobinę nastawienie kilku osób, jak na przykład matki Jacindy, która zachowuje się, jakby wolała mieć tylko jedna córkę - Tamrę, siostrę dragonki, a nie Jacindę, która nieświadomie każe matce zmagać się z wspomnieniami i przeszłością. Poza tym Tristan też zachowywał się odrobinę gburowato i wywyższająco. Chociaż w tym przypadku, koniec końców zarobił sobie na moje względy.

Językowo i stylistycznie również nie ma tutaj za wiele do zarzucenia – o ile nie liczyć faktu, że do książki wkradł się jeden czy dwa błędy (literówki). Według mnie książkę czytało mi się naprawdę łatwo i przyjemnie.

Oczywiście, jeśli tylko wyjdzie druga część, której zdążyłam podejrzeć oryginał okładki, to od razu się za nią zabiorę. „Ognista” mogę polecić fanom fantastyki i osobom, które lubią romantyczne sytuacje i skomplikowane związki. Chociaż jest ona bardziej młodzieżowa, niż no… Wiadomo =) To mimo wszystko mogę polecić ze szczerym sercem. A wyceniając ją dałabym jej 7/10 pkt w mojej kochanej skali. I teraz nie zostało nam nic innego, jak tylko czekać na kontynuację.

6 komentarzy :

  1. Bałam się po nią sięgać, myślałam, że jest taka sama jak wszystkie książki dla młodzieży, jednak widząc tak pozytywną recenzję, muszę poszukać jej w bibliotece. :) A jeżeli chodzi o smocze wątki, to polecam "Eon", "Eona" oraz "Kroniki Świata Wynurzonego". Warto! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam coraz większą ochotę, aby przeczytać tę książkę, ale jakoś ciągle coś staje na przeszkodzie. ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Koniecznie muszę wreszcie przeczytać tę książkę. Już od dłuższego czasu czeka spokojnie na mojej półce :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę fajna książka. Nie mogę się doczekać części 2 ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam w planach a twoja recenzja tylko mnie utrzymała w tym, że koniecznie muszę ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chętnie sięgnę po tom następny, ale przyznam, że z czasem mój apetyt już ciut osłab :) Czytałam i zaraz po miałam dość dobre o niej mniemanie, teraz ciut mniej pamiętam - może dlatego ;)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. Będzie mi naprawdę miło i co najważniejsze dzięki nim poznam wasze zdanie, na którym mi bardzo zależy - jednakże jakakolwiek forma spamu, czy posty złośliwe, obraźliwe, tudzież wywyższające się będą usuwane w trybie natychmiastowym bez zbędnego komentarza.

Miasto Recenzji © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka