Autor: Shirin Kader
Wydawnictwo: Lambook
Wydanie: 2014-10-14
ISBN: 978-83-63531-05-8
Objętość: 320
Cena: 36,90
Moja ocena: 5/10 pkt.
Szufladka: Ciekawa.
Parę lat temu moją uwagę przyciągały wszelakie rzeczy związane z krajami orientu. Od filmów i historii począwszy na samych zabytkach skończywszy. Poniekąd, dlatego, iż tamtejsza kultura w znacznym stopniu różni się od naszej, przez co staje się tak pociągająca. To samo się tyczy również tamtejszego klimatu, budowli, ale i samych ludzi. Ludzi, którzy potrafią tworzyć wspaniałe historie (przynajmniej mam tutaj na myśli akurat osoby, które miałam możliwość poznać w swoim życiu). Nic, więc dziwnego, że młoda polka zachwycona krajami Orientu oraz sztuką bajarstwa postanowiła napisać książkę łącząca te dwie rzeczy w jedną w miarę logiczną całość.
„Zaklinacz słów” opowiada historię Niny, która to przenosi się do Londynu, by móc pracować z tamtejszym profesorem na temat sztuki bajarstwa. Na miejscu poznaje mężczyznę, z którym połączy ją nie tylko uczucie, ale i wspólna pasja. Przemierzając razem ulice Londynu, poznają kolejnych bajarzy i coraz to nowe, a zarazem ciekawsze historie, z których wynoszą o wiele więcej, niż mogliby się spodziewać.
Przyznaję, że naprawdę nie mogłam się doczekać tejże lektury. Głównie ze względu na pozytywne recenzje, jakie do tej pory książka zebrała, ale i również ze względu na klimat orientu. Licząc na całkiem pozytywna dawkę emocji zabrałam się za czytanie. I od tego momentu działo się różnie. Na samym początku – a raczej przez pierwszą połowę powieści – wręcz męczyłam się z lekturą czytając ją chyba trochę bardziej na siłę, aniżeli szczerych chęci. Wciąż wierzyłam, że przy kolejnym rozdziale wszystko nabierze tempa, dzięki czemu z resztą poradzę sobie bez problemu. Co prawda ten moment nadszedł w końcu, jednak o wiele za późno. Mało jest osób, które po przeczytaniu kilku naprawdę ciężkich rozdziałów nie odłoży książki na bok licząc, że dalej coś się zmieni. W tym przypadku zaczęło się zmieniać dopiero w drugiej połowie lektury…
Nie uważam jednak, że problemem jest tutaj język, którym autorka się posługuje, gdyż jest on prosty i logiczny, a nie nazbyt udziwniony. Problem niestety leży tutaj w tym, iż autorka za bardzo skupiała się na opisach sytuacji, miejsc i tym podobnych, a nie samych bohaterach, wzajemnych relacjach i co tu dużo mówić – akcji książki. Owe opisy są zdecydowanie za długie, a niekiedy wręcz niepotrzebne. To prawda lektura „Zaklinacza słów” niesie ze sobą sporo refleksji oraz różnorakich przesłań, które to czytelnik zapewne wykorzysta we własnym życiu, jednak by do nich dotrzeć trzeba po prostu chcieć przebrnąć przez te gorsze, wręcz melancholijne „wstępy” i opisy.
Trudno jest mi oceniać pozycję, która ma w sobie „to coś”, a jednak mimo wszystko wynajdę o niej sporo, „ale”. Dlatego też postanowiłam pozostać bezstronną w ocenie i nie przechylać szali ani na tą gorszą, ani lepszą stronę. Mogę jedynie dodać, że bardzo spodobała mi się okładka, która, mimo, iż nie do końca pasuje mi do całości, to i tak przypadła mi do gustu.
Ogólnie rzecz biorąc pozycja ta jest ciekawa, ale żeby ową ciekawość „odczuć” trzeba sporo samozaparcia i wytrwałości w pokonywaniu kolejnych stron lektury. Nie uważam, że jest to pozycja zła, ani nie wybitna. „Są gusta i guściki”, jak to mówią i każdy z nas może spojrzeć na nią pod całkowicie innym kątem, dzięki czemu sama lektura może być przez każdego z nas inaczej odbierana.
Książkę otrzymałam w ramach akcji "Polacy nie gęsi i swoich autorów mają"
Mam podobne odczucia co do tej pozycji...Hmmm..;p
OdpowiedzUsuńBardzo umiejętnie opisałaś uczucia, które Ci towarzyszyły gdy ją czytałaś :)
Pozdrawiam Cieplutko :* :)
No skoro ta książka jest aż tak "dobra", to podziękuję :P
OdpowiedzUsuńnie mialam ale to chyba lepiej :D
OdpowiedzUsuńOkładka jest bardzo ładna, ale jakoś nie jestem przekonana do treści :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie sięgnę po nią :P
OdpowiedzUsuńSam tytuł, okładka i zamierzenia autorki są ciekawe, ale jeśli treść początkowo jest "ciężka" to zastanawiam się czy warto po nią sięgnąć. Może kiedyś...
OdpowiedzUsuńhttp://zyj-lepiej.blogspot.com/
odstraszają mnie te opisy, wolę jeśli uwaga skupia się na bohaterach i ich relacjach, lubię jak coś się dzieje, także to chyba nie dla :)
OdpowiedzUsuńMiałam już okazję czytać gdzieś recenzję tej książki, ale bardzo niefortunną. I widze, że jednak nie sięgnę po te książkę ;p
OdpowiedzUsuńZapraszam na pierwsze podsumowanie Opasłych Tomisk!
A ja właśnie nie przepadam za kulturą orientu- Bollywood też mnie nie przekonuje :)
OdpowiedzUsuń