Tytuł: Paryska dieta
Autor: dr Jean Michel Cohen
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Wydanie: 2013-07-23
ISBN: 978-93-78-18442-3
Objętość: 288
Cena: 39,90 zł
Moja ocena: 9/10 pkt.
Szufladka: Wspaniała.
Wielu z nas ma problem z akceptacją samego siebie. Głównie ten problem tyczy się niestety kobiet. Wszystko to jest efektem dzisiejszych „standardów”, jakoby zgrabna sylwetka dla wielu oznacza rozmiar 36. Płaski brzuch, pozbycie się nadmiaru tłuszczu, zgrabna lub wysportowana sylwetka, czy chociażby powrót do starej wagi – oto, do czego dąży wielu z nas. Dążenia te równają się wielu godzinnym treningom, szaleńczym, a niekiedy nawet katorżniczym dietom, lub masom wyrzeczeń.
Może i w niektórych przypadkach dają one cudowne efekty, ale na pewno nie w większości. Zwłaszcza, jeśli dodać do tego owe „wyrzeczenia” w dobie XXI wieku – świecie fast food’ów – bardzo łatwo wtedy o znany i znienawidzony przez wszystkich efekt jo-jo. Dlatego też dietetycy, (ale i nie tylko) prześcigają się w tworzeniu i wydawaniu różnorakich cud-diet, któryby mogły temu zapobiec. Powszechnie na świecie znana była dieta Ducana, która okazała się szkodliwa dla zdrowia i prawidłowego funkcjonowania organizmu. Dlatego też przyszedł czas na dietę paryską – stworzoną przez dr Cohena – człowieka, który wygrał z Ducanem w sądzie o zniesławienie.
„Paryska dieta” to stopniowy i rzetelny program prowadzący do trwałej utraty wagi. Czy niesie ze sobą efekt jo-jo? Ponoć nie, ale czy tak jest naprawdę to będę mogła Wam powiedzieć dopiero za jakiś czas, gdyż sama owej diety postanowiłam spróbowana własnej skórze. Dieta Cohena składa się z trzech poziomów: Cafe, Bistro oraz Gourmet, w których nie chodzi o stosowanie diety ekstremalnej. Tutaj wszystko przedstawione jest indywidualnie dla każdej osoby w zależności od jego fizyczności, psychiki oraz istotnych czynników kulturowych. Oparte na zwyczajach i preferencjach żywieniowych typowych dla paryskiego stylu życia, proste, i pożywne dania są smaczne i stanowią źródło wszystkich niezbędnych wartości odżywczych, nie dostarczając jednocześnie nadmiaru kalorii.
Gdy tylko wzięłam do ręki ową pozycję, od razu zauważyłam, jak bardzo się różni od tych wszystkich wariackich poradników z dietami. To prawda – jest poniekąd poradnikiem, jak zdrowo się odżywiać, by zyskać zamierzone efekty. Mimo to, w odróżnieniu od całej reszty ta pozycja naprawdę sporo zyskała w moich oczach. Dlaczego? A dlatego, że przez większość swojej treści autor nie zachwyca się i nie rozwodzi nad faktem, że ta dieta „jest lepsza od innych, bo…”, albo, że jest „jedyna w swoim rodzaju – i nie warto patrzeć na inne”. Tutaj ważny jest człowiek i jego potrzeby. Wszystko wyjaśnione po kolei ze szczegółami, podzielone na odpowiednie działy w zależności od miejsca spożywanego posiłku, jak i pory jedzenia.
Już sama okładka daje do myślenia. Prosta nieskomplikowana – tak samo, jak treść. W dodatku po raz pierwszy prosta grafika zupełnie mi nie przeszkadza, mimo znienawidzonego przeze mnie „pustego” tła. Poza tym grafika dobitnie pokazuje, że nie trzeba się zbytnio ograniczać, by zachować zgrabną sylwetkę – i możliwe jest, więc, że to właśnie jest motto „Paryskiej diety”. Jedynym minusem, to fakt, że z miejsca nie mogę powiedzieć, czy faktycznie jest aż tak skuteczna, bowiem dopiero, co zaczęłam ją stosować, tak jak i to, czy występuje efekt jo-jo.
Chcąc nie chcąc ukochałam sobie tę pozycję i zagorzale polecam każdemu. Jeśli okaże się, że wrócę do swojej starej wagi, (którą utrzymywałam długie lata treningami, a które musiałam przerwać w wyniku kontuzji), w trakcie jej stosowania, to od razu was o tym powiadomię i chyba będę ją wychwalać ponad niebiosa. Najlepszym w tej pozycji jest to, że autor nie przedstawia nam jedynie suchych faktów, co zrobić, by wyrobić sobie wspaniałą sylwetkę, ale fakt, że większość treści zajmują wspaniałe i smakowite przepisy na nad wyraz zróżnicowane potrawy (mniej lub bardziej wykwintne). Tutaj każdy znajdzie coś dla siebie nie tylko pod względem gustu, ale i okazji. W dodatku muszę przyznać, ze w trakcie ich przeglądania mi samej ślinka wręcz leciała i prawie od razu musiałam się zabrać za przygotowanie niektórych z nich. Efekt – wyśmienity i smakowity!
Dzięki „Paryskiej diecie” zdobyłam się na odwagę, by wreszcie się wziąć za siebie bez zbędnych wyrzeczeń, a mimo to na poważnie. W tym wypadku obie strony są zadowolone – moja waga powoli zaczyna spadać, a ja cieszę się różnorakimi smakołykami. W dodatku moja dieta została urozmaicona o niektóre nowinki i przepisy wynalezione właśnie w tej książce. Polecam każdemu, kto ma ochotę poprawić swoją samoocenę i wygląd bez stosowania katorżniczych diet.
Za tę wspaniałą pozycję dziękuję Domowi Wydawniczemu Rebis!
Książka wydaje się być ciekawa i mądra. :)
OdpowiedzUsuńO, to coś dla mnie - też ostatnio postanowiłam przejść na dietę, ale u mnie sprawdzały się zawsze jedynie głodówki. Może czas na dietę paryską? Zobaczymy :)
OdpowiedzUsuń