Tytuł: Dotyk Ciemności
Autor: Karen Chance
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Wydanie: 2011-07-29
ISBN: 978-83-61386-08-7
Objętość: 384
Cena: 34,90 zł
Moja ocena: 9/10 pkt.
Szufladka: Genialna!
Nie wiem, dlaczego i skąd mi się to wzięło, ale mam ogromna słabość do paranormali i urban fantasy. Mało, które książki wciągają mnie na tyle, żebym zapomniała o całym świecie – a z góry mogę powiedzieć, że ten gatunek bezapelacyjnie tak właśnie na mnie działa. Nic dziwnego, więc, że gdy zaczęłam swoją przygodę z „Dotykiem ciemności” nie interesowało mnie nic innego, jak kolejne strony powieści.
Książka opowiada o losach Cassie Palmer, która ma dość swoich nadprzyrodzonych mocy, a jedyne, czego pragnie to normalności i życia z dala od wampirów i innych nadprzyrodzonych dziwadeł. Nic dziwnego, zwłaszcza, że dziewczyna czuje się samotna, mając przy sobie jedynie zmarłe dusze. Nie może się jednak nad sobą rozżalać, bowiem pewnego dnia otrzymuje wiadomość o własnej śmierci. Nekrolog, który otrzymała nie jest przypadkiem. Wysłany przez żadnego zemsty wampira, któremu uciekła kilka lat temu, świadczy o tym, że krwiopijca chce nie tyle zemsty, co uregulowania własnych rachunków. Szukając pomocy, Cassie trafia do senatu wampirów, który w ramach pomocy każe jej współpracować z jednym z tamtejszych wampirów. Zarówno potężnym, jak i nieziemsko przystojnym i kuszącym. W tym właśnie momencie zaczyna się gra o wielką stawkę. Cassie nie wie, co z tego wyniknie, lecz ma świadomość jednego – w tym wypadku pożądanie idzie w parze z grożącą jej śmiercią…
Gdybym miała przyrównać „Dotyk ciemności”, do których z moich ulubionych powieści, to przyznaję, że ustawiłabym ja na jednym poziomie z takimi pozycjami, jak chociażby „Rozkosz nieujarzmiona”, „Rozkosze nocy”, czy chociażby „Pierwszy grób po prawej”. Każda z nich ma w sobie coś, co nie daje czytelnikowi zasnąć nim nie przeczyta całości. Tak tez jest w tym przypadku. Czterysta stron świetnej fabuły, która trzyma w napięciu do ostatniej strony. Akcja rozkręca się już na samym początku, toteż nie trzeba przebijać się przez nudny i nic nie warty wstęp, jak to niekiedy bywa. Czasem jest tego ponad miarę i łatwo się pogubić, ale mimo wszystko uważam, że nie jest to takie złe. Zwykle nie przypadały mi do gustu powieści, gdzie działo się aż za dużo i z łatwością można było pominąć kilka wydarzeń, lecz tutaj mi to o dziwo nie przeszkadza. Jedno wynika z drugiego, a poza tym autorka nie skacze szaleńczo pomiędzy wątkami, tylko prowadzi fabułę z dobrym jej rozplanowaniem, od początku do końca.
Styl i język autorki nie jest specjalnie wywyższający się ponad miarę innych powieści, jednak uważam, że nadmienione przesłanki, czy wyrażenia z języka francuskiego, powinny mieć swoje odwołania w tłumaczeniach. Mi to zbytnio nie przeszkadzało, zwłaszcza, że francuski znam, ale jak wiadomo – nie każdy się go uczył i miał z nim styczność. Poza tym czyta się przyjemnie i zadziwiająco szybko, a niekiedy aż z zapartym tchem. Nie jest to jednak powieść dla młodych czytelników, to trzeba przyznać.
Jeśli chodzi o bohaterów to ciężko mi było znaleźć swojego ulubieńca, ponieważ każdy był na swój sposób intrygujący. Z początku myślałam, że to właśnie Cassie stanie się moja ulubienica, potem nadeszła chwila seksownego wampira, a koniec końców nie mogłam się za nic zdecydować. Bohaterów tutaj jest masa, a mimo to autorka świetnie się spisała, dobierając każdego tak, by mogli się wzajemnie uzupełniać. Nie ma tutaj przejmującej rutyny zarówno, jeśli chodzi o bohaterów, jak i o samą treść, dzięki czemu nie wieje nudą i czytelnik wciąż chce więcej. Na koniec mogę tylko dodać, że intrygująca okładka nie tylko przyciąga wzrok, ale i idealnie oddaje treść powieści.
„Dotyk ciemności” nie należy do tekstów, które można polecić każdemu, jednak fanatykom paranormali, czy też urban fantasy z odrobiną erotyki, jak i niebezpieczeństw powinna się spodobać. Ja osobiście nie mogę się doczekać kontynuacji, która mam nadzieję nastąpi jak najszybciej.
Za możliwość spędzenia fantastycznych chwil z przygodami Cassie dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc!