Wyniki jesiennego konkursu

Witajcie! =)
Jak co poniektórzy zauważyli jakiś czas temu zorganizowałam konkurs w którym można było wygrać jedną z poniższych książek:


Zgłoszeń było niewiele, ale za to jakie! Dziękuje wszystkim za udział i mam nadzieję, że przy kolejnym konkursie (który pojawi się po nowym roku) pozycje książkowe bardziej wam będą odpowiadać, a i frekwencja będzie większa ;) No ale do rzeczy...
Za zadanie konkursowe polegało na napisaniu krótko na temat "Dlaczego należy promować czytanie i jakie książki są najlepsze na jesienne wieczory". Pytanie niby to banalne, ale kilka osób pominęło drugą część, toteż w pierwszej kolejności brane były pod uwagę osoby spełniające wszystkie "kryteria".

Po długich namysłach i wielokrotnym czytaniu nadesłanych odpowiedzi doszłam do wniosku, że najbardziej wyczerpującej i powalającej (nie tylko ilością =P) odpowiedzi udzieliła...
która otrzyma książkę "Krajobraz miłości".

Jednakowoż była mowa o nagrodzie niespodziance. No i jest. 
Stwierdziłam, że książka pt. "Proroctwo kamieni" też musi znaleźć właściciela.
W związku z powyższym urządziłam małe losowanie, w wyniku którego powyższą książkę otrzymuje:

 Obu zwyciężczyniom serdecznie gratuluję i tym samym proszę, aby w ciągu tygodnia podesłały na mojego maila adresy do wysyłki w temacie wpisując "Konkurs + swój nick"

PS. Chciałam wrzucić zdjęcia z losowania, jednak moja siostra z różnych przyczyn pożyczyła sobie mój aparat i zwyczajnie nie miałam okazji, by zrobić zdjęcia. Następnym razem będzie zrobione to, jak należy. I wybaczcie za ten wcześniejszy post - zwyczajnie dodał mi się przed zakończeniem edycji, ale już wszystko naprawione i działa, jak należy  =)

Z cyklu: Stosik na listopad

Hejka!
Tak, wiem... znowu się opuściłam. Jednak studiowanie na Uniwersytecie Medycznym potrafi dać w kość. Pobudka o 5 rano, powrót z zajęć koło 22 i tak co dzień - i kiedy tu znaleźć czas na czytanie? Ba! A na pisanie recenzji? Plus, że już niedługo to wszystko się odmieni - wystarczy wytrwać jeszcze odrobinkę.

A stos uzbierał się taaaaki, że uznam to za stosisko urodzinowo-recenzyjno-wymienno-zakupoholikowe.
Taki mix =) No ale do rzeczy... Oto moje nowe, cudoowne nabytki ;)

Cudne, prawda? Az się napatrzeć na nie nie mogę. A wciąż mi małoo!
Przy okazji chciałam się pochwalić, że do podstrony "Współpraca" doszło mi kilka nowych nabytków - m.in nawiązałam współpracę z Wydawnictwem Studio Astropsychologii, oraz właśnie otrzymałam wiadomość o chęci współpracy od Wydawnictwa Bullet Books =) Zobaczymy, jak to dalej pójdzie, ale w każdym razie za tak miłe wiadomości bardzo dziękuję ;)

Postanowiłam podzielić mój stosik na kilka mniejszych i je ładnie pogrupować, więc:

STOSIK URODZINOWO-ZAKUPOWY:

1) "Demony. Pokusa" Lisa Desrochers -> zakup własny, w dodatku dzisiejszy - no nie mogłam się oprzeć!

2) "Pamięć krwi" Izabela Degórska -> j.w.

3) Pakiet "Nieśmiertelny" i "Zemsta nieśmiertelnego" Gillian Shields -> zamówione już dawien dawno w Empiku, a dzisiaj wreszcie odebrane! =)

4) "Spalona" P.C.Cast + Kristin Cast -> pierwszy z urodzinowych prezentów - ten akurat kupiony za Empikowską Karetę Prezentową =) Już przeczytane, więc na dniach będzie recenzja.

5) "Mroczny płomień" Alyson Noel -> kolejny urodzinowy podarunek - i już jest cały komplecik! A w 2012 wychodzi kolejna część ;)

6) "W szponach mrozu" Richelle Mead -> książka z cudownymi życzeniami na stronie tytulowej od mojej kochanej Emilki ;*

7) "Zbuntowane anioły" Libba Bray -> strach się przyznać, ze nie przeczytałam jeszcze pierwszej części, a już druga w prezencie dostałam =) Ale ciiii....

8) "Księga krzepiących kontaktów Kubusia Puchatka" -> na urodziny od Barbary - może to nie do końca książka, ale ilustracje są cudne!


KSIĄŻKI Z WYMIANY:

Jeszcze w sumie w październiku wybrałam się do Cafe Szpilka, gdzie odbyło się małe spotkanie książkoholików, gdzie każdy mógł oddać swoje książki do wymiany, a w zamian za to zabrać ze sobą jakieś inne. Oczywiście, że skorzystałam z okazji i wyniosłam stamtąd 5 tomiszczy, w tym:

1) "Pamiętnik księzniczki. Gwiazdkowy prezent" Meg Cabot -> to w sumie wzięłam mimo, że już wyrosłam z czasów gdy czytałam historie, o księżniczce Mii, ale dziesięć minut czytania, a ile się wspomnień nasunęło =)

2) "Afrodyzjak" Anthony Capella -> zainteresował mnie opis, to postanowiłam sięgnąć. Póki co grzecznie czeka na swoja kolej.

3) "Bogini oceanu" P.C.Cast -> nie wierzyłam, że ją wygmerałam spośród tego stosu książek i że w ogóle udało mi się ją zdobyć!

Oprócz tych przyciągnęłam ze sobą jeszcze książkę Katarzyny Grocholi "Kryształowy anioł", który pofrunął do mojej siostry i dlatego nie ma go na stosiku, oraz "39 i pół. Jak poznałem Ankę" Darka Jankowskiego, która również wylądowała razem z "Kryształowym aniołem". Oprócz tego z wymiany:

4) "Powołanie" P.C.Cast -> zdobyte przez wymianę z Kassandrą, za co jeszcze raz bardzo dziękuję =)


No i został nam stosik WYDAWNICZY:

1) "Nowe runiczne drogowskazy" Kulejewska Ewa -> egzemplarz recenzyjny od Studia Astropsychologii, za co serdecznie dziękuję

2) "Karty do czytania mojej duszy" Sylvia Browne -> j.w.

3) "Astrocalendarium 2012" Krystyna Konaszewska-Rymarkiewicz -> również od Studia Astropsychologii

4) "Czarownica z Portobello" Paulo Coelho -> egzemplarz recenzencki od Sztukatera, recenzja >>tutaj<<

5) "Magia Wiedźm" Claire -> od Studia Astropsycholigii

6) "Jak wykorzystać ciemna stronę" Debbie Ford -> j.w.

7) "Mamo, mamo ile kroków mi darujesz?" Michał Zioło OCSO -> ponownie od Sztukatera

8) "Wielka orgia dziwolągów z różnych planet" Marek Jeznach -> j.w.

9) "Wiersze i wierszyki dla najmłodszych" Jan Brzechwa -> j.w. recenzję możecie przeczytać >>tutaj<<

Sporo tego, prawda? A w drodze jeszcze jest  "Kuszące zło" Keri Arthur wygrane w konkursie =) Ehh, ale ja to uwielbiam. To czytanie, kiedy tylko znajdzie się wolną chwilę. Nawet w szpitalu. Na uczelni. W domu. W łóżku. Gdziekolwiek... Odpręża lepiej niż niejedna kąpiel. Naprawdę. No chyba, że by to połączyć =P Wy tez tak czasem macie?

Recenzja: "Czarownica z Portobello" Paulo Coelho



Tytuł/Cykl: "Czarownica z Portobello”
Autor: Paulo Coelho
Tom: 1
Wydawnictwo: Drzewo Babel
Rok wydania: 2007-01-01

„Światło jest nietrwałe, gaśnie na wietrze, zapala się od błyskawicy,
trudno je uchwycić, niczym płomień słońca – a jednak warto o nie walczyć”

Te właśnie słowa możemy dostrzec rozpoczynając kolejną przygodę z literaturą autorstwa Paula Coelho, pt. „Czarownica z Portobello”.

Kim jest Atena? Sierotą porzuconą przez Cygankę w Transylwanii. Dzieckiem zabranym do Bejrutu przez rodziców adopcyjnych. Urzędniczką londyńskiego banku. Wziętą agentką nieruchomości w Dubaju. Kapłanką z Portobello Road. O Atenie opowiadają osoby, które ją znały. Wśród nich jest dziennikarz badający mity o wampirach, aktorka teatralna, której Atena uwiodła narzeczonego, ksiądz, który ochrzcił jej syna, przybrana matka, były mąż i inni. Wspomnienia te po jej zniknięciu w tajemniczych okolicznościach spisuje zakochany w Atenie mężczyzna, który pragnie uchwycić prawdę o niej…

„Nikt nie zapala światła i nie zostawia go w ukryciu
ani pod kocem, lecz na świecznisku, aby jego blask
widzieli ci, którzy wchodzą”

Wszystkie książki, Coelho mają w sobie niesamowitą głębię. Poczynając od okładki, na treści kończąc. Czy może – od treści poczynając, kończąc na oprawie. W każdym razie wszystko tutaj jest opisane z taką pasją i mimo wszystko nutką tajemniczości. Jest tutaj magia. Jest taniec. I miłość. Odwaga. Nawet da się dostrzec tutaj różne próby medytacji i zajrzenia w głąb siebie. Cała ta fabuła i jej układ dopracowany jest w najmniejszych szczegółach i po skończeniu powieści czytelnik czuje lekki niedosyt. Niby lekko ponad dwieście pięćdziesiąt stron, a jak potrafią wpłynąć na ludzką wyobraźnię i zmienić pogląd i dotychczasowe widzenie świata.

"Człowiek tworzy jakąś rzeczywistość, a potem staje się jej ofiarą. Atena buntowała się przeciwko temu, i przyszło jej zapłacić za to wysoką cenę."
Heron Ryan, dziennikarz

Bardzo mi się podobało to, że w odróżnieniu w innych tego typu książkach dało radę umieścić fabułę w XXI wieku. Plus za to, ponieważ takie książki są mi dużo bardziej bliższe, niż czytanie o światach w stu procentach wyimaginowanych i nierealnych, oraz tych starożytnych, o których tak po prawdzie niewiele wiem.

"Atena manipulowała mną, wykorzystywała mnie, nie bacząc na moje uczucia. Była moją mistrzynią, zobowiązaną do przekazywania mi świętych tajemnic, do budzenia nieznanych mocy, które drzemią w każdym z nas. Wypuszczając się na nieznane morza, ślepo ufamy naszym przewodnikom - w przekonaniu, że wiedzą więcej niż my."
Andrea McCain, aktorka

Te wszystkie emocje, pragnienia, namiętności oraz tajemnice i najważniejszy w moim życiu wątek tańca porwały mnie doszczętnie i pozwoliły zagubić się i pogrążyć w głębi tej książki. Jest na świecie wiele osób, które wprost nienawidzą książek Coelho, uważając, że są po prostu nudne, lub zbyt „filozoficzne”. Kiedyś sama do tych osób należałam, ale przeczytawszy takie powieści, jak „Jedenaście minut”, „Alchemik”, czy chociażby teraz’ Czarownicę z Portobello” całkowicie zmieniłam swoje nastawienie. Fakt faktem książki nie należą do najłatwiejszych, ponieważ ich styl i język jest dość specyficzny. W pewnych momentach czyta się naprawdę ciężko, ale wystarczy przysiąść i chcieć spróbować je zrozumieć, to można naprawdę wiele się dowiedzieć, a i przede wszystkim zachwycić stylem pisania takiego pisarza, jakim jest Paulo Coelho.

"Jej wielki problem polegał na tym, że była kobietą XXII wieku, której przyszło żyć w XXI wieku - z czym się zresztą nie kryła. Czy zapłaciła wysoką cenę? Bez wątpienia. Ale zapłaciłaby dużo więcej, gdyby tłumiła kipiącą w niej energię. Stałaby się zgorzkniała, sfrustrowana, stale przejmowałaby się owym "co ludzie powiedzą”, wciąż powtarzałaby "najpierw pozałatwiam to, co ważne, a potem pomyślę o realizacji własnych marzeń”, ciągle narzekałaby, że "jeszcze nie teraz, bo ciągle stoi coś na przeszkodzie”."
 Dedeire O’Neil, znana, jako Edda

Samo zakończenie wywarło na mnie naprawdę duże wrażenie… Ale nie będę Wam go zdradzać – wolę, żebyście sami do niego dotarli i powiedzieli, jakie są Wasze wrażenia.  Za to jednak powiem jeszcze, jaki jeden plus mają książki Coelho. Otóż okładki. Są niesamowite! Naprawdę! Mało, która okładka jest na tyle poważna, kusząca, odważna, ale i porywcza. Dlatego też wystawiam książce 8/10 pkt i zachęcam każdego do zapoznania się z twórczością Coelho. A sama postanowiłam zebrać małą kolekcję jego dzieł i móc poszerzyć swoją biblioteczkę o tak wspaniałe okazy (również pod względem graficznym).

Książkę otrzymałam od serwisu Sztukater.pl, za którą szczerze dziękuję!

Recenzja: "Wiersze i wierszyki dla najmłodszych" Jan Brzechwa



Tytuł/Cykl: "Wiersze i wierszyki dla najmłodszych”
Autor: Jan Brzechwa
Tom: 1
Wydawnictwo: Wilga
Rok wydania: 2010-06-16

Świat idzie do przodu. Wszystko się zmienia w zawrotnym tempie. W większości przypadków nawet tego nie zauważamy. Ale czy aby na pewno wszystko? Otóż nie. A wspomnienia? Wspomnienie dzieciństwa zostanie na zawsze. Te wszystkie radosne chwile i momenty, w których codziennie wieczorem przed pójściem spać słuchało się historyjek i wierszyków z ust mamy, czy taty… A przedszkole? Kto z nas nie uczył się tam wierszyków?

„Oto książka, którą polubi każde dziecko.
Oto książka, którą chętnie przeczyta dziecku każdy rodzic.
Oto zbiór najwspanialszych wierszy Jana Brzechwy, należących do kanonu literatury dziecięcej.
Każde dziecko powinno je poznać!”

Faktycznie… No, bo kto z nas ich nie zna? Przecież każdy, zarówno ktoś starszy, jak i jeszcze malutkie dziecko wychowywało się na takiej klasyce, jak ta. A wiersze Jana Brzechwy w stu procentach się do tego kanonu lektur zaliczają. W końcu to jeden z najlepszych pisarzy dla dzieci.

Historia biednego żuczka, którego biedronka nie chciała, jako swojego męża zostawiając go dla muchomora… Chora żaba, której nie uszło na sucho… Wrona, która próbowała dociec skąd się biorą dziury w serze…  No i kos, który myślał, że ma katar i dostało mu się po nosie… Kto by mógł zapomnieć o pomidorze, który przedrzeźniał ogrodniczkę? I robaczka, który miał chęć na befsztyczek. Jest tutaj też ślimak chcący zostawić domek i żonkę. A ZOO? Pamiętacie zoo? I Matołek. I zebra, żyrafa, słoń i co nie miara zwierząt tutaj jest! Ojoj tańcowała igła z nitką, tańcowała, a żółw ze swoim żółwim krokiem pokazał nam psie smutki nad rzeczką. A nieopodal zobaczyć można jeża, który miał ostre igiełki i się jeżył, gdy tylko usłyszał o szpaku mówiącym po polsku… I swoim gadaniem zaprowadził nas do ciotki Danuty robiącej swetry na drutach. Ach! Jak można było zapomnieć o kwoce? Jakiej kwoce? Tej, która traktowała świat z wysoka, uważając, że „grunt to dobre wychowanie!”. A na koniec tej historii każdy z nas już wie, „Jak rozmawiać trzeba z psem”…

To tylko kilka znanych nam dzieł Jana Brzechwy. Dzieł, które wydawnictwo Wilga postanowiło wydać w świetnej oprawie dla najmłodszych.

„Do biedronki przyszedł żuk. W okieneczko puk-puk-puk. 
Panieneczka widzi żuka: „Czego pan tu u mnie szuka?”

Książka jest naprawdę fantastyczna. Poczynając od okładki, poprzez świetnie dobrane wiersze, oraz ilustracje. Kolorów tutaj, co nie miara… A to i tak nie wszystko. Książka zawiera szesnaście zgrabnie oprawionych oraz zilustrowanych wierszyków. Każde dziecko, które dostanie tą książkę w swoje ręce zachwyci się nią i nie będzie chciało się z nią rozstać. Wiem to, dlatego, że mojemu brzdącowi już ja zaserwowałam i mała za każdym razem, gdy jest u mnie biega z nią po domu mówiąc z pamięci poszczególne rymowanki (najbardziej do gustu przypadł tutaj „Żuk”) Szczerze powiedziawszy mi też łatwo przyszło i sama już się go nauczyłam, chcąc nie chcąc. Przeglądając i czytając ta książeczkę naprawdę przez moment poczułam się, jakbym cofnęła się o kilkanaście lat wstecz i znowu była mała dziewczynką czekającą, aż ktoś mi poczyta…

Miękka, piankowa oprawa oraz twarde tekturowe strony przezwyciężą atak nawet najbardziej szaleńczych rozrabiaków. Mnóstwo ilustracji, oraz kolorystyka pochłonie dziecko do reszty, a co ważniejsze dzięki temu malec szybciej może nauczyć się nowych słów i więcej zapamiętać (skojarzenia wygrywają). Ta książka naprawdę pomoże maluszkowi w rozwijaniu swojej wyobraźni, przyswajaniu kolorów, nowych kształtów, nazw, czy chociażby przekonania, że zwierzęta nie są złe – bo w końcu jest ich tutaj najwięcej.

Książkę mogę ze spokojem wycenić na 9/10 pkt. Dlaczego nie 10? Ponieważ czuję niedosyt i chciałabym więcej takich wierszyków (mała chyba też), a poza tym żałuję, że nie pojawiła się tutaj moja ulubiona rymowanka „Na wyspach Bergamutach”. No cóż… Może następnym razem ;)

Książkę otrzymałam od serwisu Sztukater.pl, za którą szczerze dziękuję!


Chciałam wam podrzucić mój urodzinowy stosik (i nie tylko zresztą), ale mój ukochany aparat postanowił sobie wziąść urlop i posiać mały bunt. Jednak, gdy tylko się z nim uporam, postaram się coś wstawić, obiecuję!
Miasto Recenzji © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka