Tytuł: Naga
Autor: Megan Hart
Wydawnictwo: Czarna Owca
Wydanie: 2013-09-25
ISBN: 978-83-7554-670-5
Objętość: 471
Cena: 39,90 zł
Moja ocena: 8/10 pkt.
Szufladka: Godna polecenia.
Zauważyłam, że od pewnego czasu coraz częściej sięgam po literaturę inną, niż paranormalną. Głównie upodobałam sobie książki autorstwa pani Megan Hart. Według mnie jej literatura jest strasznie rzeczywista, [chociaż czasami, nazbyt dobitna], pisana językiem na tyle dobrym, że trafia praktycznie do każdego, niezależnie od płci, czy wieku. Z każdą kolejną wydawaną przez nią powieścią, tylko utwierdzam się w przekonaniu, że jest ona niesamowitą pisarką i naprawdę zasługuje na ten tytuł. Zwłaszcza, że w dzisiejszych czasach mało jest tak dobrych powieściopisarzy…
Dlatego też nikogo nie powinien dziwić fakt (a zwłaszcza mnie samą), że przy pierwszej lepszej okazji postanowiam sięgnąć po jej najnowszą książkę pt. „Naga”. W zasadzie, to całkiem sporo dobrego słyszałam o niej już przed samą premierą, co było tylko dodatkową namową na zgłębienie tejże lektury.
Opowiada ona historię kobiety, która liczy na to, iż jej praca zawodowa, pomoże jej w znalezieniu w życiu szczęścia i harmonii. Zwłaszcza, że jej niedoszły mąż okazał się homoseksualistą. Nic, więc dziwnego, więc, że marzeniem Olivii jest spokojny, normalny i szczęśliwy związek. Pewnego dnia, wchodzi ona w prosty układ z szalenie przystojnym modelem, Alexem. Ona potrzebuje pieniędzy na czynsz, on potrzebuje mieszkania. Jasny układ, bez zobowiązań. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że w pewnej chwili przekraczają granicę i nie ma już powrotu. Nie ma też wyrzutów sumienia… Oliwia jednak ciągle opiera się przed oddaniem Alexowi serca. Boi się związku z mężczyzną tak nietypowym, jak on – zwłaszcza, jeśli wziąć pod uwagę jej przeszłość.
„Szukanie swojego miejsca w świecie jest zupełnie naturalne, tak samo jak szukanie kogoś, kto zaakceptuje nas takimi, jakimi jesteśmy.”
Już sama okładka wywarła na mnie spore wrażenie jeszcze przed premierą. Szkoda tylko, że wydania (przynajmniej moje) ma inną okładkę, niż tę, którą znalazłam na portalu Lubimy-Czytać - jak dla mnie tamta jest o wiele lepsza - co, jednak nie oznacza, że ta jest zła, co to, to nie. Po prostu ta druga, jakoś bardziej do mnie przemawia, ale to widocznie kwestia gustu.
Gdybym miała przyrównać „Nagą” do innych książek pani Hart, to szczerze powiedziawszy przyszłoby mi to z wielkim trudem. Dlaczego? Głównie, dlatego, że z jednej strony szalenie uwielbiam ten, a nie inny styl pisarski, który to nie „podupada” w trakcie pisania kolejnych powieści, a z drugiej niestety, dlatego, że musiałabym się przyznać, iż „Naga” wywarła na mnie o wiele lepsze wrażenie, aniżeli reszta. Już na pierwszy rzut oka widać, że tym razem autorka przeszła samą siebie – zwłaszcza jej wyobraźnia, która widać, że nieźle ja poniosła – w pozytywnym tego słowa znaczeniu oczywiście! Książkę czyta się szybko, sprawnie i niekiedy z wypiekami na twarzy.
Jedyny minus, jaki mnie denerwuje w zasadzie w każdej książce pani Hart to fakt, iż ona nie przebiera w słowach i niekiedy podupada to nie tyle pod perwersję, co potrafiły nieźle zniesmaczyć. Cytować tutaj nie będę, bo wiem, że każdy, kto sięgnie po tę lekturę, będzie wiedział, co mam na myśli. Muszę przyznać, że gdyby nie to, to być może „połknęłabym” treść w jeden dzień, a tak zajęło mi to trochę dłużej, zwłaszcza, że niekiedy miałam ochotę rzucić książką w kąt.
Poza tym jednym faktem, nie znalazłam chyba nic, czego bym miała się uczepić (no może tylko zakończenia, które myślałam, że potoczy się inaczej, no, ale cóż…). Bohaterowie są skrojeni bardzo realistycznie, nie tylko względem siebie, ale i samego ogółu. Czy znalazłam swojego ulubieńca? Niestety nie… A już na początku myślałam, że będzie nim Alex – widocznie się pomyliłam. Tak swoją drogą - czy tylko ja mam takie wrażenie, że autorka ma sentyment do tego imienia?
Tak czy siak, „Naga” to lektura wciągająca i szalenie udana, więc ze szczerym sercem mogę ja polecić nie tylko fanatykom literatury pani Hart, ale i każdemu, kto chociaż przez moment miał ochotę zabrać się za jakąkolwiek książkę z „Czerwonej serii”. Szczerze? To, jeśli miałabym brać pod wagę wszystkie, które do tej pory przeczytałam, to „Nagą” mogę wyróżnić ze szczerym sercem. Jak dla mnie do tej pory jest najciekawsza? Tutaj nie ma tematów tabu, a fabuła jest dość niekonwencjonalna. Osobiście jeszcze nie raz do niej zajrzę, zwłaszcza do czasu, aż nie zabiorę się za kolejną lekturę tejże autorki.
nie czytalam :)
OdpowiedzUsuńJa również nie miałam jeszcze okazji czytać książek tej autorki, ale opis zachęca :)
OdpowiedzUsuńKusisz, oj kusisz, a ja planowałam odpoczynek od literatury erotycznej
OdpowiedzUsuńNie znam innych książek autorki, ale Naga bardzo mi się spodobała. Dobry tytuł, fajnie napisany, przyjemne się czyta. Nie oczekiwałam od niej nic szczególnego a otrzymałam naprawdę dobrą książkę, więc pewnie jak nadarzy się okazja to sięgnę też po inne książki autorki.
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, godna polecenia :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji przeczytać ani jednej książki twórczości Pani Hart, ale po twojej recenzji widzę, że muszę to koniecznie nadrobić. :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuszę, na razie jednak chyba ją sobie odpuszczę. Chociaż jeśli się na nią natknę, to się nie zawaham :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać, kiedy w końcu po nią sięgnę. Strasznie ciągnie mnie do tej książki, nie wiem - magnetyczna okładka, nazwisko autorki czy ciekawa fabuła? Nie ważne. Ważne, że już niedługo się z nią zapoznam ;))
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale ta brzmi całkiem interesująco :)
OdpowiedzUsuń