Recenzja: "Larista" - Melissa Darwood


Tytuł: Larista
Autor: Melissa Darwood
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Wydanie: 2013-04-04
ISBN: 978-83-7895-323-4
Objętość: 383
Cena: 24,90 zł

Moja ocena: 5/10 pkt.
Szufladka: Ciekawa.

Jedna dziewczyna. Dwóch chłopaków. Prawdziwa miłość. Niebezpieczeństwo. Tajemnica…

Brzmi, jak podstawowy schemat większości książek dla młodzieży, nieprawdaż? Dla mnie, aż za bardzo przemawia to wszystko, za znanym mi od lat schematem, dzięki któremu zasłynęły takie pozycje, jak chociażby „Pamiętniki wampirów”, „Wybrani”, czy chociażby „Dary anioła”. Nic więc dziwnego, że coraz to więcej autorów zabiera się za pisanie powieści pod taki, a nie inny wzór. Czy to dobrze? Z jednej strony może i tak, ale z drugiej zaś niekoniecznie. Znane przysłowie „co za dużo, to niezdrowo” w tym wypadku może być nad zwyczaj trafne. Zwłaszcza, jeśli dzięki temu, każda kolejna książka staje się coraz to bardziej przewidywalna, a mi, jako czytelniczce nie pozostaje nic innego, jak tylko modlić się, abym i tym razem znalazła coś, co zaciekawi mnie na tyle, iż owe „trio” zejdzie na drugi plan.

Z takim założeniem zabierałam się za „Laristę” autorstwa Melissy Darwood, która to opowiada o losach osiemnastoletniej Laryssy, na drodze której to staje dwóch chłopaków – tajemniczy Gabriel oraz kuszący Daniel. Każdy z nich wydaje się jej fascynujący, ale im bardziej się do nich zbliża, tym niebezpieczeństwo rośnie. Na dodatek złego każdy z nich skrywa tajemnicę, która to, może odmienić całe życie dziewczyny. I tak zaczyna się wielka przygoda…

Przyznaję z bólem, że bardziej, aniżeli opis znajdujący się na tyłach okładki, zainteresowała mnie sama okładka. Raz, że tajemnicza. Dwa, ze ma w sobie coś, przez co nie sposób przejść obok niej obojętnie. Trzy, dobrze dopracowana. Dlatego też bez zbędnych ceregieli postanowiłam ową książkę przeczytać. Czy coś wyniosłam z tejże lektury? Niekoniecznie – przynajmniej nic nowego. Nie wiem, czy to ze względu na liczbę powieści o podobnej tematyce, które już zdążyłam przeczytać, czy też fakt, że całość wydawała mi się szalenie przewidywalna. Co prawda były fragmenty, które mi przypadły do gustu i już myślałam, że to jest „to coś”, ale było ich niestety bardzo mało. Początek trochę dziwny, a koniec niespodziewany – to muszę przyznać z czystym sercem. Przyznaję, że wyobrażałam ja sobie troszeczkę inaczej, ale mimo tego nawet miło spędziłam z nią czas.

Nie przypadły mi do gustu jednak powiedzenia, którymi autorka się posługuje przy tytułowaniu poszczególnych rozdziałów. Według mnie są one trochę nie na miejscu. Może ten zabieg miał jakiś głębszy sens, jednak ja tego nie widzę – zwłaszcza, że po prostu mi tutaj nie pasują.

Jeśli chodzi o styl i język powieści, to autorka pisze językiem prostym, bez udziwnień. Czyta się nawet szybko. Co prawda już na pierwszy rzut oka widać, że jest to powieść skierowana do młodzieży, aniżeli szerszego grona czytelników. Jednak, jak na powieść młodzieżową, to skonstruowana dobrze, zarówno pod względem tematyki, problematyki, jak i języka. Zwłaszcza, że ta grupa odbiorców jest o wiele mniej wymagająca, od grupy starszej.

Według mnie „Larista” nie wyróżnia się zbytnio spośród innych powieści młodzieżowych – zwłaszcza, jeśli brać pod uwagę trójkąty miłosne z bohaterami diametralnie się od siebie różniącymi. Cóż, powiało przeciętnością? Może. Jak dla mnie jest to książka idealna dla rzeszy nastolatków poszukujących miłosnych historii owianych nutka grozy i tajemnicy. A dla pozostałych? Być może też znalazłoby się coś dobrego, ale już bardziej, jako lekki dodatek, lub lektura „na jeden raz”. Tak czy siak, może moja wyobraźnia zbytnio tutaj nie poszalała, jeśli chodzi o jakąś ciekawą akcję, ale i tak miło spędziłam z nią czas.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Zielona Sowa.

5 komentarzy :

  1. Osobiście lubię sięgać czasami po książki oparte na danym schemacie. Zdarzają mi się myśli w stylu: "Przeczytałabym coś podobnego do [tytuł powieści, która mi się podobała]" ;) Oczywiście, co za dużo to niezdrowo, ale takie książki też są potrzebne i niejednokrotnie przyjemne.
    Jeżeli chodzi o samą "Laristę", to rzeczywiście okładka przyciąga wzrok. Może kiedyś po nią sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Liczyłam na coś ciekawszego :| No cóż, i tak ją przeczytam skoro stoi już na półce. Mam tylko nadzieję, że w trakcie lektury jej schematyczność nie wyprowadzi mnie za bardzo z równowagi, bo nie chciałabym żeby cokolwiek ucierpiało po bliskim zetknięciu z książką. :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałabym ochotę na tą książkę :D Lubię ten schemat.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zobaczę, być może, jeżeli będzie taka okazja, to sięgnę. Póki co jednak, mam co czytać (na szczęście xD) więc jak na razie raczej dam sobie z nią spokój :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znoszę paranormali, schematów i oklepanej tematyki. Sama co rusz łamię wszystkie schematy i dobrze mi z tym. Tej książki na pewno nie przeczytam, choć dziwnym zrządzeniem losu, jakimś cudem, jest u mnie w domu. Będzie na prezent dla jakiejś nastki, koleżanki córki:) Nie mniej o gustach się nie dyskusję i na pewno ma ona swoich fanów.
    Pozdrawiam Stagerlee.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. Będzie mi naprawdę miło i co najważniejsze dzięki nim poznam wasze zdanie, na którym mi bardzo zależy - jednakże jakakolwiek forma spamu, czy posty złośliwe, obraźliwe, tudzież wywyższające się będą usuwane w trybie natychmiastowym bez zbędnego komentarza.

Miasto Recenzji © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka