30 listopada. Andrzejki. Tego magicznego dnia w poznańskiej księgarni Matras w Galerii Malta, jak co tydzień odbywało się spotkanie autorskie. Tym razem na "prześwietlenie" wzięliśmy panią Iwonę J. Walczak oraz pana Ryszarda Ćwirleja.
Ryszard Ćwirlej - autor powieści kryminalnych, pochodzi z Piły, mieszka na wsi niedaleko Poznania. Z wykształcenia malarz i socjolog, z zawodu dziennikarz, obecnie szef Radia Merkury. Gdy z trudem udało mu się skończyć trzeci rok studiów artystycznych zaczął pracę w TVP i zapomniał o sztuce. Zaczynał od parzenia kawy wydawcom aż doszedł do tego, że to jemu parzono. Był reporterem, wydawcą i producentem.. W końcu został szefem redakcji poznańskiego programu informacyjnego Teleskop. Po dwóch latach ostatecznie zakończył swoją karierę w publicznej Telewizji i zajął się niezależną produkcją telewizyjną. W 2007 roku zadebiutował powieścią "Upiory spacerują nad Wartą", osadzoną w realiach schyłkowego PRL-u. Poza tym ma na swoim koncie takie powieści, jak "Trzynasty dzień tygodnia", "Ręczna robota", "Mocne uderzenie", czy "Śmiertelnie poważna sprawa". Teatr Polskiego Radia przygotował adaptację "Ręcznej roboty", emitowaną przez rozgłośnie w całym kraju. Autor pracuje nad kontynuacją przygód milicjantów z Poznania.
W zasadzie, to, to spotkanie niewiele się różniło od poprzedniego - no może za wyjątkiem innych autorów :P Zadziwiła mnie jednak pani Iwona, która to z miejsca mnie poznała. Jak, zwykle rozsiadłam się na swoim miejscu czekając na spotkanie. Pomijając szaleństwo z układaniem foteli, koniec końców przyszedł czas na spotkanie...
Już na samym początku autorzy wyjaśnili nam, co to w ogóle znaczy być poznańskim pisarzem - przynajmniej według nich samych. W końcu "nie tylko warszawiacy książki piszą". W Poznaniu również może powstawać dobra literatura. I nie chodzi tylko o pokazanie siebie, czy ważnych miejsc naszego miasta, ale może być chociażby tak, jak w przypadku pana Ryszarda Ćwirleja. Sam miał ochotę przeczytać kryminał z Poznaniem w tle - a, że takiego nie znalazł, to w końcu sam takowy napisał. Proste? Proste.
Potem padały pytania w zasadzie wynikające jedno z drugiego - Po co w ogóle pisać książki? Czy macie coś z tego, ze jesteście wielkopolskimi autorami? Czy obawialiście się czegoś w związku z waszymi powieściami? Na te i inne pytania autorzy starali się odpowiadać naprawdę rzeczowo i szczegółowo. Przyznaję, że wspaniale spędziłam czas na tym spotkaniu - zwłaszcza, że prowadzący, tak jak w przypadku poprzednich spotkań uwielbiał wprowadzać swoje radosne anegdoty, przez co atmosfera stawała się o wiele luźniejsza i wesoła.
Osobiście naprawdę sporo wyniosłam z tegoż spotkania. Począwszy od faktu, że poznałam wspaniałych i niesamowicie przyjaznych autorów, którzy uwielbiają się śmiać i opowiadać na każdy możliwy temat. Aż się milo słucha takich rzeczy, wierzcie mi. W dodatku nie sądziłam, że blog pana Ćwirleja na którego wpadłam kilka tygodni temu faktycznie nie należy do niego! Co prawda zdziwiłam się, gdy wchodząc na blog autorski zobaczyłam różnorakie teksty dotyczące ekonomii, no ale... Z początku myślałam, że to taka dodatkowa pasja, a tu się okazuje, że adres strony przejęła inna osoba! Też ci los, ale przynajmniej teraz wiem, na czym stoję :D
Zarówno po panu Ryszardzie, jak i po pani Iwonie od razu widać, że pisanie to ich pasja. Ich hobby. Nie rutyna i chęć zarobienia, ale faktycznie lubią robić to, co robią i to chyba najbardziej mnie cieszy - że nasi autorzy nie piszą po to, ażeby być "lepsi", być tacy, jak inni zagraniczni autorzy, żeby napisać byle co, ale żeby po prostu zarobić - nie. Oni piszą, bo chcą. Bo to ich pasja, dzięki niej się rozwijają, odprężają, ale i czerpią niesamowitą przyjemność. I to chyba jest najważniejsze. wiecie co? Szczerze to niesamowicie im zazdroszczę. Sama piszę tylko i wyłącznie do szuflady i to zapewne się już nie zmieni, ale niekiedy wyobrażam sobie co by było gdyby... Gdybać to ja lubię i to już chyba wiecie :D No nic...
Podsumowując muszę przyznać, że cykl matrasowych spotkań nieźle na mnie wpłynął. Poznałam książki, o których w większości nawet nie słyszałam. Poznałam fantastycznych autorów, którzy mają dar do zarażania polską literaturą. Poznałam wspaniałych pracowników księgani Matras w Galerii Malta, którzy szalenie umilali owe spotkania [i nie bali się wtrącić swojego trzy grosze - za co im chwała]. Spędziłam wspaniałe chwile przy kawie i książkach rozmawiając na wszelkie możliwe tematy i robiąc skrzętne notatki [jak to ja].
Trochę mi przykro, że to już koniec... Że kolejne soboty nie będą już takie fantastyczne. Że przestanę ich wyczekiwać i staną się po prostu kolejnym szarym dniem, który trzeba zapełnić obowiązkami... Ale, jak to mówią - nadzieja matką głupich, a każdą mamę trzeba kochać - dlatego też szalenie liczę na to, iż takich akcji będzie w Poznaniu jeszcze wiele -> kto wie może nawet moje kochane miasto stanie się czytelnicza stolicą Polski? Ajj te marzenia :D W końcu marzenia rzecz ludzka - a warto marzyć -> a nuż coś się zdarzy...
Na koniec chciałam tylko podziękować wszystkim zaangażowanym w ową akcję i wszystkich, którzy się na niej stawili - może frekwencja nie była wybitna, ale być może następnym razem mile się zaskoczę :D No i naprawdę liczę na powtórkę! A już na pewno na spotkanie z bloggerkami i autorami! Już się nie mogę doczekać :D
Już na samym początku autorzy wyjaśnili nam, co to w ogóle znaczy być poznańskim pisarzem - przynajmniej według nich samych. W końcu "nie tylko warszawiacy książki piszą". W Poznaniu również może powstawać dobra literatura. I nie chodzi tylko o pokazanie siebie, czy ważnych miejsc naszego miasta, ale może być chociażby tak, jak w przypadku pana Ryszarda Ćwirleja. Sam miał ochotę przeczytać kryminał z Poznaniem w tle - a, że takiego nie znalazł, to w końcu sam takowy napisał. Proste? Proste.
Potem padały pytania w zasadzie wynikające jedno z drugiego - Po co w ogóle pisać książki? Czy macie coś z tego, ze jesteście wielkopolskimi autorami? Czy obawialiście się czegoś w związku z waszymi powieściami? Na te i inne pytania autorzy starali się odpowiadać naprawdę rzeczowo i szczegółowo. Przyznaję, że wspaniale spędziłam czas na tym spotkaniu - zwłaszcza, że prowadzący, tak jak w przypadku poprzednich spotkań uwielbiał wprowadzać swoje radosne anegdoty, przez co atmosfera stawała się o wiele luźniejsza i wesoła.
Osobiście naprawdę sporo wyniosłam z tegoż spotkania. Począwszy od faktu, że poznałam wspaniałych i niesamowicie przyjaznych autorów, którzy uwielbiają się śmiać i opowiadać na każdy możliwy temat. Aż się milo słucha takich rzeczy, wierzcie mi. W dodatku nie sądziłam, że blog pana Ćwirleja na którego wpadłam kilka tygodni temu faktycznie nie należy do niego! Co prawda zdziwiłam się, gdy wchodząc na blog autorski zobaczyłam różnorakie teksty dotyczące ekonomii, no ale... Z początku myślałam, że to taka dodatkowa pasja, a tu się okazuje, że adres strony przejęła inna osoba! Też ci los, ale przynajmniej teraz wiem, na czym stoję :D
Zarówno po panu Ryszardzie, jak i po pani Iwonie od razu widać, że pisanie to ich pasja. Ich hobby. Nie rutyna i chęć zarobienia, ale faktycznie lubią robić to, co robią i to chyba najbardziej mnie cieszy - że nasi autorzy nie piszą po to, ażeby być "lepsi", być tacy, jak inni zagraniczni autorzy, żeby napisać byle co, ale żeby po prostu zarobić - nie. Oni piszą, bo chcą. Bo to ich pasja, dzięki niej się rozwijają, odprężają, ale i czerpią niesamowitą przyjemność. I to chyba jest najważniejsze. wiecie co? Szczerze to niesamowicie im zazdroszczę. Sama piszę tylko i wyłącznie do szuflady i to zapewne się już nie zmieni, ale niekiedy wyobrażam sobie co by było gdyby... Gdybać to ja lubię i to już chyba wiecie :D No nic...
Podsumowując muszę przyznać, że cykl matrasowych spotkań nieźle na mnie wpłynął. Poznałam książki, o których w większości nawet nie słyszałam. Poznałam fantastycznych autorów, którzy mają dar do zarażania polską literaturą. Poznałam wspaniałych pracowników księgani Matras w Galerii Malta, którzy szalenie umilali owe spotkania [i nie bali się wtrącić swojego trzy grosze - za co im chwała]. Spędziłam wspaniałe chwile przy kawie i książkach rozmawiając na wszelkie możliwe tematy i robiąc skrzętne notatki [jak to ja].
Trochę mi przykro, że to już koniec... Że kolejne soboty nie będą już takie fantastyczne. Że przestanę ich wyczekiwać i staną się po prostu kolejnym szarym dniem, który trzeba zapełnić obowiązkami... Ale, jak to mówią - nadzieja matką głupich, a każdą mamę trzeba kochać - dlatego też szalenie liczę na to, iż takich akcji będzie w Poznaniu jeszcze wiele -> kto wie może nawet moje kochane miasto stanie się czytelnicza stolicą Polski? Ajj te marzenia :D W końcu marzenia rzecz ludzka - a warto marzyć -> a nuż coś się zdarzy...
Na koniec chciałam tylko podziękować wszystkim zaangażowanym w ową akcję i wszystkich, którzy się na niej stawili - może frekwencja nie była wybitna, ale być może następnym razem mile się zaskoczę :D No i naprawdę liczę na powtórkę! A już na pewno na spotkanie z bloggerkami i autorami! Już się nie mogę doczekać :D
Na pociechę podsyłam Wam link do galerii z dzisiejszego spotkania :D
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Zapraszam do komentowania. Będzie mi naprawdę miło i co najważniejsze dzięki nim poznam wasze zdanie, na którym mi bardzo zależy - jednakże jakakolwiek forma spamu, czy posty złośliwe, obraźliwe, tudzież wywyższające się będą usuwane w trybie natychmiastowym bez zbędnego komentarza.