Recenzja: "Igrzyska Śmierci" Suzanne Collins

Postanowiłam trochę nadrobić prace na tym blogu. Tak, wiem. Dawno mnie tutaj nie było. Zaniedbałam bloga. Niestety. Ale sesja była ważniejsza. Szkoda tylko, że przez nią nie miałam czasu nic naskrobać. Mimo to ciesze się. Sesja prawie zaliczona, zostały tylko dwa egzaminy w przyszłym tygodniu i mam nadzieję, ze wakacje (oby się obyło bez poprawek). A jako, że czasu teraz mam więcej wzięłam sobie postanowienie, że gdy tylko znajdę chwilę postaram się stworzyć recenzje tych wszystkich pozycji, które przeczytałam, a jest ich naprawdę sporo. Może przy okazji przygotuję też nowy stosik na lipiec? Ale zabierzmy się do recenzji. Dzisiaj postanowiłam się zabrać za:

 
Tytuł/Cykl: "Igrzyska Śmierci"
Autor: Suzanne Collins
Tom: 1
Wydawnictwo: Media Rodzina
Rok wydania: 2009-05-06
 
Na ruinach dawnej Ameryki Północnej rozciąga się państwo Panem, z imponującym Kapitolem otoczonym przez dwanaście dystryktów. Okrutne władze stolicy zmuszają podległe sobie rejony do składania upiornej daniny. Raz w roku każdy dystrykt musi dostarczyć chłopca i dziewczynę między dwunastym a osiemnastym rokiem życia, by wzięli udział w Głodowych Igrzyskach, turnieju na śmierć i życie, transmitowanym na żywo przez telewizję. Bohaterką, a jednocześnie narratorką książki jest szesnastoletnia Katniss Everdeen, która mieszka z matką i młodszą siostrą w jednym z najbiedniejszych dystryktów nowego państwa. Katniss po śmierci ojca jest głową rodziny - musi troszczyć się o młodszą siostrę i chorą matkę, a jest to prawdziwa walka o przetrwanie...

"Igrzyska Śmierci" to bestseller. Dlaczego wybrałam akurat tą książkę? Na pewno nie z tego powodu. Namówiła mnie do niej moja najlepsza przyjaciółka podczas wspólnego wyjazdu w góry. Gdy się wspinałyśmy po Górach Sowich opowiadała mi historię młodej Katniss, która wzięła udział w głodowych igrzyskach organizowanych przez Kapitol. Z każdą chwila nabierałam pewności, że "muszę to przeczytać, gdy tylko wrócimy". I tak właśnie zrobiłam. Przyznaję, że pierwszy raz książka wciągnęła mnie tak bardzo od pierwszej strony. Jak dla mnie nic jej nie pobije. Ani "Zmierzch", "Harry Potter", "Kod Leonarda Da Vinci", czy cokolwiek innego. Po prostu nic. Jest idealna. Jakby stworzona tylko po to, bym ją wreszcie zdobyła. Dzisiaj na półce mam całą sagę o losach Kat i jestem z nich dumna.

Pozycja przyciąga już samą okładką. Czerń oznaczająca śmierć nawiązuje do igrzysk w których zginęło tylu ludzi. Broszka z kosogłosem, jako znak wyzwolenia i samej Katniss. Jak najbardziej pasuje do treści powieści, za co duży plus. Książka jest wyjątkowa. To na pewno. Wyjątkowa dlatego, że pani Collins stworzyła zupełnie nowy świat, nową rzeczywistość, w której główną potrzebą jest walka o przetrwanie. Ale zanim o tym, może krótko o samej autorce. Suzanne swoją pisarską karierę rozpoczęła w 1991 roku jako twórczyni telewizyjnych programów dla dzieci. Zanim stworzyła bestsellerową powieść "Igrzyska śmierci" będącą pierwszą częścią trylogii o mieszkańcach futurystycznego państwa Panem, napisała kilka bajek i opowiadań, a w końcu zasłynęła pięcioczęściowym cyklem kronik o podziemnym świecie i Gregorze - chłopcu, który odkrywa nieznane nikomu obszary. I ta seria, i "Igrzyska śmierci" przez wiele tygodni utrzymywała się na liście bestsellerów "The New York Timesa", zyskując fantastyczne recenzje zarówno krytyków, jak i czytelników.

Co do stylu pisania to jest przystępny. Język prosty, bez udziwnień. Żadnych nużących momentów, wiecznie coś się dzieje. Fabuła dopracowana, wszystko zgrane w logiczną całość. W większości książek jest jeden określony punkt kulminacyjny. Tutaj czegoś takiego nie ma. Dlaczego? Ponieważ wszystko stwarza takie napięcie i nasuwa pytanie "I co teraz?", tak, jak gdyby cała powieść była jednym wielkim punktem kulminacyjnym. Czytelnik nie ma chwili na wytchnienie od przerażających wydarzeń bo zaraz pojawiają się następne. Wielu pomyśli "Co za dużo to nie zdrowo". Nie tutaj.

Jeśli chodzi o bohaterów to na pierwszym miejscu postawiłabym główna bohaterkę za jej determinację, zimną krew i charakter, jaki stworzyła jej pani Collins. Może też dlatego, że sama się z nią ustosunkowuję, jeśli chodzi o charakter. Prim? Słodka dziewczynka, dla której Kat była wstanie się poświęcić. W tej części mało o niej się dowiedziałam, ale mimo to zwróciła moja uwagę. Peeta? Peta jak dla mnie z początku wydawał się strasznie dziecinny. Za to Gale - uosobienie męstwa i odwagi. Każdy z nich mimo wszystko ma to coś, dzięki czemu ich historia nabiera kolorów i po prostu wciąga.

"Igrzyska Śmierci" zakwalifikowano do opowiadań science-fiction. Czy ja bym to do tego podłożyła? Być może, ale ustosunkowałabym to też trochę do rubryki thrillerów ze względu na te wszystkie wydarzenia. Ale to moje zdanie. Jednym słowem. Nikt się przy niej nie powinien znudzić, a i każdy znajdzie tutaj coś dla siebie.

Koleżanka dzisiaj mi się spytała, czy jako zagorzała książkoholiczka mam wśród tych setek historii jedną ulubioną. Z miejsca powiedziałam, że tak. I to ją zdziwiło. Tak, mam. Historię Katniss Everdeen walczącą o przetrwanie i wyzwolenie się ze szponów Kapitolu. Książkę oceniam na 10/10 pkt i naprawdę zachęcam do czytania, bo mało jest pozycji takich, jak ta, które nie tylko się różnią fabułą, ale i potrafią tak wciągnąć czytelnika do głębszego poznania państwa Panem i kapitolińskiej władzy. Na koniec chciałam tylko dodać, że powstaje ekranizacja "Igrzysk Śmierci" , do której zdjęcia już zostały zakończone. Teraz tylko czekać na premierę. Oczywiście ja się już na nią szykuję.

7 komentarzy :

  1. Kolejna pozytywna opinia, więc dopisuję książkę do listy:). Z chęcią ją przeczytam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam już na półce, ale nie mogę się przemóc przez czas teraźniejszy. Ale w końcu może sięgnę ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak ją wychwalasz, że w końcu muszę ją przeczytać, no! ;p

    Himitsu
    (anonimowo, bo nie chce mi się logować ;p)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka jest niesamowita. Sięgnęłam po nią przez przypadek zaraz po tym, jak ją wydali - nie liczyłam na wiele, a jednak całkowicie się w niej zakochałam. Polecam każdemu. Nie udało mi się jeszcze znaleźc nic lepszego od trylogii Igrzysk Śmierci.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uważam dokładnie to samo.
    I wątpię, żebym kiedykolwiek trafiła na książkę, która bardziej mnie porwie niż ta.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam tą trylogię! Choć pierwszy tom czytało mi się chyba najciężej to i tak uważam że jest wspaniały!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach, "Igrzyska Śmierci" to druga powieść dystopijna, którą przeczytałam, gdy brałam się za dystopię, nie sądziłam, że aż tak przypadnie mi do gustu. Pierwszą część "Igrzysk" dosłownie pochłonęłam, dlatego również polecam.

    Pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga: http://paradise-books.blogspot.com/
    Emiley

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. Będzie mi naprawdę miło i co najważniejsze dzięki nim poznam wasze zdanie, na którym mi bardzo zależy - jednakże jakakolwiek forma spamu, czy posty złośliwe, obraźliwe, tudzież wywyższające się będą usuwane w trybie natychmiastowym bez zbędnego komentarza.

Miasto Recenzji © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka