Recenzja: "Dotyk złodziejki" Mia Marlowe


Tytuł: Dotyk złodziejki
Autor: Mia Marlowe
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Wydanie: 2013-03-06
ISBN: 978-83-10-12199-8
Objętość: 320
Cena: 29,90 zł

Moja ocena: 5/10 pkt.
Szufladka: Ciekawa.

Najpierw była saga Kusziela, potem trylogia Greya. Kolejno przyszedł czas na Crossa i inne, coraz to nowsze serie i trylogie nasycone erotyzmem. Jedną z takich pozycji na pozór do nich podobnych był dla mnie „Dotyk złodziejki” Mii Marlowe. Lecz była taka tylko pozornie. Dlaczego? To dość proste pytanie, za którą skrywa się banalna wręcz odpowiedź.

„Dotyk złodziejki” opowiada o losach Violi – na pozór zwykłej dziewczyny, która uważała, że ma dar. Potrafiła ukraść dosłownie każdy klejnot. A co ważniejsze – dotykając ich potrafi poznać ich przeszłość. Potrafi odróżnić zwykłe świecidełko od prawdziwego klejnotu…, przez co też stała się wszem i wobec znana. Nie dosłownie (z imienia i nazwiska) oczywiście. Do kradzieży została zmuszona przez los. Od tej pory stało jej się to tak, jakby jej drugim ni życiem – ni pracą. Wszystko szło dobrze, lecz do czasu… Viola została przyłapana na kradzieży. W dodatku przez samego porucznika Greydona Quinna. Na dość złego mężczyzna postanowił to wykorzystać i zmusić do współpracy przy poszukiwaniu słynnego klejnotu – Krwi Tygrysa. Od tej chwili wszystko zmienia się, jak w kalejdoskopie, a zwykła współpraca przeradza się w namiętny romans rodem z XIX wieku.

Recenzując tę pozycję wiedziałam, że będzie ciężko. Dlaczego? Otóż w tym momencie trzeba podzielić i ocenić obie strony książki – tą erotyczną i tą przygodowo-kryminalistyczną… Z góry przyznaję, że o wiele bardziej przypadła mi do gustu ta druga, chociaż jest jej o wiele mniej.

Akcja jest żywo nakreślona, bez nudnych i zbędnych komentarzy.  Wszystko toczy się w miarę odpowiednim tempem i nie powiem – nie raz autorka mnie zaskoczyła – zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. Czyta się chętnie, choć uważam, że sceny łóżkowe zdecydowane górują nad wątkiem przygodowym, co niezbyt mi odpowiada. Według mnie powinien być równy ich podział, a sceny erotyczne w niektórych sytuacjach ograniczone, bądź zminimalizowane. Owy romans aż wrze, nie powiem, że nie, ale chwilami brakowało mi tej prawdziwej akcji. Mimo to uznałam, że „Dotyk złodziejki” nie należy ani do nudnych opowiastek, ani do czystych erotyków. I Bogu, dzięki, bo przez to nie jest przeze mnie stracona tak, jak np. tytułowy Grey.

Styl autorki jest prosty, ale jak już powiedziałam wcześniej – potrafi zaskoczyć. Jeśli chodzi o język, to przyznaję – liczyłam na coś więcej. Prosty i niewyróżniający się ponad tłumy – klasyczny. Uważam, że o wiele lepiej byłoby zastosowanie tutaj, chociaż w małym stopniu starodawnego słownictwa. Taki mały zabieg, a wiele mógłby zdziałać – zwłaszcza, że fabuła stałaby się o wiele bardziej przekonująca i bliższa epoce, w której się rozgrywa.

Gdybym miała się głębiej zastanowić nad bohaterami, to przyznaję, że polubiłabym ich tak samo, jak znienawidziła. Viola, – chociaż z oślego wręcz uporu przypomina mi trochę mnie, za to potrafiła mnie niejednokrotnie zirytować i zniechęcić do siebie samej. Jeśli chodzi o Quinna zaś to uważam, że przedstawianie bohaterów, jako męskich ideałów jest nużące i niepotrzebne. W końcu nie ma ideałów na świecie, to, po co mają być w każdej książce? Trochę to nierealne…

Przyznaję jednak, że na miłą pochwałę i uwagę zasługuje szata graficzna. Naprawdę. Strasznie przyciąga wzrok i jest bardziej kusząca od niejednej sceny w powieści. Gdybym miała oceniać tylko okładkę, to przyznaję, że książka stanęłaby na czele moich ulubionych pozycji. Jednak nie ocenia się książki po okładce – wiadomo treść tez się liczy. A tutaj już trochę gorzej, choć nie tragicznie.

Ogólnie rzecz biorąc z „Dotykiem złodziejki” spędziłam mniej i bardziej mile chwile. Ma swoje plusy i minusy (chyba, jak większość wydawanych książek), ale wiem jedno – gdyby autorka bardziej nastawiła się na czasy, w których rozgrywa się fabuły - byłoby idealnie. Póki, co na pewno jest lepsza od „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, których niestety nie dałam rady skończyć. Liczę też, że z każdym kolejnym tomem historia ta będzie coraz to bardziej intrygująca i wciągająca, a póki, co przyszło nam czekać na kontynuację…

Za możliwość poznanie historii złodzieja z Mayfair dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia!

Z cyklu: Stosik na kwiecień

Przykra ta wiosna. A raczej zimo-wiosna. Na dworze na przemian chlapa i mróz... Ponoć ma tak być jeszcze ze dwa tygodnie, a wiosna nas pominie ;( Szkoda... Bądź, co bądź przez ta pogodę z domu się ruszam tylko wtedy, gdy naprawdę muszę [a tak chciałam znowu trenować...], dlatego też w tym miesiącu stosik jest skromny. Ale już mam plany na kolejne zakupy, więc kto wie - może jeszcze was zaskoczę ;]

Od góry:

1) "Inteligencja serca. Jak otworzyć serce i doświadczyć miłości?" - Dagmara Gmitrzak -> aż ciekawa jestem, co ta pozycja w sobie skrywa, zwłaszcza, że na pozór jest taka mała i niepozorna. Egzemplarz z płyta CD od Sztukatera

2) "Atlanci.Kakrachan." - Olis Nari Lang -> szczerze powiedziawszy miałam opory co do niej, ale... Ale więcej w recenzji ;) Książka od Wydawnictwa Azyl

3) "Geneza" - Jessica Khoury -> od Grupy Wydawniczej Foksal. Zaczęłam czytać i póki co... duże zaskoczenie - czy pozytywne, dowiecie się niedługo.

4) "Barwy pożądania" - Megan Hart -> po przeczytaniu pozycji "Trzy oblicza pożądania" wręcz musiałam ja mieć! Od Wydawnictwa Mira Harlequin

5) "Złudzenie" - Aprilynne Pike -> od Sztukatera. Póki co przede mną poprzednie tomy, które już czekają na swoją kolej, ale tak czy siak zobaczymy, co z tego wyniknie.

6) "Na zawsze" - Alyson Noel -> zauważyłam, że z każdym kolejnym tomem autorka popada w pewną rutynę i niemoc, z której nie może się wydostać, a przez to sporo na swojej fabule cierpi seria jej książek. Mam tylko nadzieję, że ostatni tom podniesie ogólną ocenę całości. Egzemplarz również od Sztukatera

7) "Pozaświatowcy. Zarzewie buntu" - Brandon Mull -> owa niespodziewana paczka od MAGa

8) "Wiarołomca. Sekrety nieśmiertelnego Nicolasa Flamela" - Michael Scott -> od Sztukatera.

9)  „Opowieści z Elektronowego Lasu” - Marek Nagrodzki -> egzemplarz recenzencki od samego autora. Niestety nie jest uwieczniony na stosiku, ponieważ jest to wersja EPUB

Jak widać, stosik nie jest zbyt obszerny, za to strasznie mi przypadł do gustu ze względu na kilka pozycji [w szczególności]. Postaram się dzisiaj napisać kilka recenzji [a przynajmniej jedną], gdy tylko skończę walczyć z moją pracą licencjacką ;) Do zobaczenia!
Miasto Recenzji © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka