Recenzja: "Kosogłos" Suzanne Collins

 
Tytuł/Cykl: "Kosogłos"
Autor: Suzanne Collins
Tom: 3
Wydawnictwo: Media Rodzina
Rok wydania: 2010-11-11

Oto trzecia część wspaniałej sagi opowiadająca o młodej dziewczynie buntującej się przeciwko okrutnemu Kapitolowi. Jest to już ostatnia część tej poruszającej, ale i przerażającej trylogii. Suzanne Collins i tym razem nie zawiodła swoich czytelników wieńcząc wszystko takim, a nie innym zakończeniem tejże wspaniałej historii. 
Autorka tej bestsellerowej sagi to tak właściwie zwykła amerykanka, która dzięki historii o buntowniczej Katniss Everdeen przekazała światu tak wiele. Tak po prawdzie pani Collins swoją karierę pisarską rozpoczęła w roku 1991, jako twórca programów telewizyjnych dla młodszych odbiorców. Trylogia "Igrzysk Śmierci" nie była jej debiutem, ponieważ przed nią napisała kilka bajek, opowiadań, czy nawet pięciotomową serię kronik o Gregorze i podziemnym świecie. Szczerze powiedziawszy nie czytałam ich, ani się na nie nie natknęłam, mimo, że to właśnie dzięki nim zasłynęła w świecie wydawniczym.

Jeśli chodzi o samo wydanie "Kosogłosa" to tak, jak przy pozostałych częściach wprost oniemiałam. Nie wiem dlaczego, ale mimo, że okładki są dość proste potrafią mnie poruszyć do głębi. Tak samo, jeśli chodzi o przekład to też tutaj należą się gratulacje, czy chociażby za to, że nie zauważyłam praktycznie żadnego błędu w tekście. Książka od samego początku do końca aż mnie przyciągała. Dlatego ciesze się, że mam całą trylogię tylko dla siebie i może ona zdobić nie tylko moją półkę, ale i cieszyć moje oko. Dzięki temu wiem, że zawsze mogę po nią sięgnąć i na nowo przeżyć wszystko od nowa.

W ostatniej części Głodowych Igrzysk Katniss Everdeen wraz z matką i siostrą przenoszą się do Trzynastki. Dlaczego? Ponieważ ich dystrykt został zbombardowany i po prostu zmieciony z powierzchni ziemi przez Kapitol na skutek buntu dystryktów, jaki wzniosła Kat. Trzynastka to legendarny, podziemny dystrykt, o którym dotąd Kapitol nie miał nawet pojęcia, że takowy istnieje. Nie dość, że przetrwał to szykuje się w dodatku szykuje się do rozprawy z dyktatorską władzą. Kat, która z początku była przeciwna, w końcu ulega i zostaje symbolem buntu - żywym Kosogłosem stając na czele buntowników. Obalenie Kapitolu nie jest może i zadaniem łatwym, ale tez nie niemożliwym. Kat mimo tego musi się borykać nie tylko z problemami obalenia prezydenta Snowa i odebrania mu władzy, ale i z własnymi demonami i przeszłością, która jest dla niej dodatkowym ciężarem. Wszystko razem tworzy pełną napięcia akcję w której wszystko dzieje się w zawrotnym tempie, a i ciężko jest przewidzieć, co się stanie za moment.

Bohaterów poznaliśmy już w poprzednich tomach. Kat, jako główna bohaterka, Kosogłos, symbol przeciw tyrańskiej władzy Snowa. Dziewczyna uległa w tej części dość niepokojącej zmianie. Jest bardziej spokojna, zgodna, zamroczona, czy nawet powiedziałabym wyprana z emocji. Nie jest już tą szaloną osobą, którą była chociażby w pierwszej części, gdy wystartowała w Głodowych Igrzyskach by móc ochronić siostrę. Nie jest już ta osobą, która tak zażarcie walczyła o przetrwanie. Jak dla mnie małym minusem było przedstawienie jej w świetle "dziewczyny z napadami schizofrenii", ponieważ zaczyna się ją brać mniej poważnie niż dotychczas.
Jest tutaj również jej matka, oraz siostra, które w tej części przedstawiono bardziej szczegółowo, niż w poprzednich. Mają one za zadanie nie prowadzenie walk, jak pozostali buntownicy, ale pomoc chorym i rannym, którzy doznali uszczerbku na zdrowiu w ich wyniku.
„Więc kiedy szepce: - Kochasz mnie. Prawda czy fałsz? Odpowiadam: - Prawda.”

Nie obyłoby się tutaj bez wątku miłosnego, a tym samym bez Peety i Gale'a, którzy wciąż walczą o względy Kat. W tej części dziewczyna musi podjąć wreszcie ostateczną decyzję i wybrać jednego z nich. Jeśli chodzi o mnie to wybrała dobrze, mimo, że mnie odrobinę zaskoczyła. Gdy przeglądałam komentarze innych na różnych stronach, to mimo wszystko zdania były dość mocno podzielone. Jedni zażarcie stali murem za Galem, inni zaś za Peetą. Ja swojego wyboru nie skomentuję tutaj, bobym jeszcze odebrała wam przyjemność czytania, a tego nie chcę.

„Czy chcesz, czy chcesz Pod drzewem skryć się ? Tu zawisł ten, co troje zginęło z jego mocy. Dziwnie już tutaj bywało, Nie dziwniej więc by się stało, Gdybyśmy się spotkali pod wisielców drzewem o północy. Czy chcesz, czy chcesz Pod drzewem skryć się ? Choć trup ze mnie już, uwolnię cię od przemocy. Dziwnie już tutaj bywało, Nie dziwniej więc by się stało, Gdybyśmy się spotkali pod wisielców drzewem o północy Czy chcesz, czy chcesz Pod drzewem skryć się ? Tu do mnie miałaś zbiec, żeby uniknąć przemocy. Dziwnie już tutaj bywało, Nie dziwniej więc by się stało, Gdybyśmy się spotkali pod wisielców drzewem o północy Czy chcesz, czy chcesz Pod drzewem skryć się też? W naszyjniku ze sznura u boku mego nie czekaj pomocy. Dziwnie już tutaj bywało, Nie dziwniej więc by się stało, Gdybyśmy się spotkali pod wisielców drzewem o północy.”

Pieśń Wisielców. Tak po prawdzie to nie jej sens, czy przesłanie tak mną poruszyło, ale jej historia. Naprawdę. Przyznaję, że przy tej powieści roniłam łzy naprawdę wiele razy i jednym z takich momentów był właśnie ten moment. Drugim takim było samo zakończenie. A dokładniej odwaga Prim oraz wybór Kat. Co do siostry głównej bohaterki mogłabym ją wychwalać naprawdę długo, ale jej historię zostawię, jako moją małą tajemnicę tak, by was bardziej zaciekawić i zachęcić, byście po tą książkę sięgnęli.

„(...)Chwyta Gale'a , pogrążonego w rozmowie, i obraca go ku nam - przystojniak z niego,co? -Nie spodziewaj się, że będziemy pod wrażeniem. Przed chwilą widzieliśmy Finnicka Odaira w samych majtkach.”
Książka może i potrafi poruszyć, ale nie zapominajmy, że umie tez rozbawić. Pani Collins naprawdę doborowo dobrała akcję grając na uczuciach czytelników tak wprawnie, że ma się wrażenie, iż wszystko jest takie realne i ma swoje odwzorowanie w rzeczywistości. Mimo, że to wszystko jej się udało, to czuję niedosyt i mam tym samym wrażenie, że przy zakończeniu mi czegoś brakuje, gdzie tak naprawdę nie wiem sama czego. Język prosty, trafiający do czytelnika, ale czegoś tu jest za mało. Może chodzi tutaj o to, że Suzanne Collins skupiła się wyłącznie na Kapitolu i na Trzynastce pomijając tak naprawdę wiele istotnych fragmentów z życia pozostałych dystryktów? Nie wiem sama. Być może. No cóż. Co się stało, to się nie odstanie. Ale mimo to książka jest godna polecenia i ze szczerym sercem mogę jej dać 9/10 pkt.

„Pozbierać jest się dziesięć razy trudniej, niż rozsypać.”

Szczere. Ale prawdziwe... Bo Kosogłos jest tylko jeden. I mimo, że nie zawsze wszystko jest tak, jak by się tego chciało, trzeba żyć dalej...

A teraz kilka słów ode mnie. A raczej prośba. Po prawej stronie u góry widzicie mała ankietę dotyczącą współpracy z wydawnictwami. Było by mi bardzo miło, gdybyście mogli w niej zagłosować, ponieważ przydadzą mi się do czegoś jej wyniki. Do czego? Chodzi o to, że chciałam na ten temat napisać krótki artykuł w którym przedstawię fakt, jak się ma współpraca z wydawnictwami do komentarzy w stylu "otrzymywania książek za darmo", które według mnie takimi nie są, ponieważ trzeba poświęcić nad nimi czas i własną uwagę. Dlatego też wszelka chęć pomocy chętnie przyjmę - czy to odpowiedź w ankiecie, czy tez w komentarzach poniżej =) Już nie smęcę i idę czytać dalej ksiązki, co czekają grzecznie na mnie na półkach.

15 komentarzy :

  1. Masz trochę racji. Ja już zagłosowałam.

    A co do książki, to czytałam, ale uważam, że była najsłabsza z całej serii.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie czytalam Igrzysk , jednak mam zamiar to zmienić :D

    W ankiecie zagłosowałam :D

    Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie najsłabsza książka z całej Trylogii i nie chodzi o wybór (bo ja jestem Team Peeta!) ale to co się stało z bohaterami. Jakbym czytała o przygodach kogoś innego :( Dla jedynki i dwójki zawsze znajdę chwilę, ale trójki nie chcę już widzieć na oczy.
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  4. Fakt trójka może i była "słabsza", ale tak to tez przeważnie jest z większością trylogii, że to pierwsza część najbardziej zachwyca i przyznam, że w moim przypadku przy tej serii tak było, co nie zmienia faktu, że według mnie Kosogłos też ma zalety.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę się doczekać kiedy i ta część trafi w moje ręce - kocham tę serię :) Mam nadzieję że po dłuuugiej przerwie nie będzie wrażenia, że ta książka jest gorsza.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Kosogłosa" czytałam jakiś czas temu, jednak nie podbił mojego serca tak jak poprzednie części. To już nie było, to samo. Nie było takiej ilości emocji...

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam "Igrzyska śmierci" i bardzo mi się podobały. Na razie zakupiłam drugą część, która spokojnie czeka sobie na półce. Jak skończę ją czytać, prawdopodobnie zabiorę się za "Kosogłosa".
    Zagłosowałam w ankiecie.
    Pozdrawiam :-D

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię całą trylogię i moim zdaniem "Kosogłos" nie był słabszy, tylko po prostu inny - bohaterowie się zmienili, sytuacja również. No i oczywiście jestem za Peetą. ;D
    W ankiecie zagłosowałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zamieściłaś moje dwa ulubione cytaty z książki (pierwszy i ostatni). Czytałam Kosogłosa i jestem w nim nie mniej zakochana niż w poprzednich częściach. Żałuję, że nie ma i nie będzie dalszych części, ale może chociaż pocieszy mnie ekranizacja, która ma premierę w marcu (o ile tego nie zepsują).

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie czytałam tej serii, a już z 10 razy miałam do niej podejście. Hmmm :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Poparłam wszystkich dotychczas głosujących - owszem, darmowe egzemplarze to fajna sprawa, ale na ich otrzymanie trzeba zapracować. Niejedno wydawnictwo zastrzega sobie, że wyśle kolejną książę dopiero po publikacji recenzji poprzedniej...

    OdpowiedzUsuń
  12. Muszę w końcu zdobyć ten cykl i go przeczytać. Co recenzja, to mój apetyt się wzmaga:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja również nie dałam tej książce pełnej oceny, z tego samego powodu - po jej przeczytaniu czułam pewien niedosyt, również uważam, że Kosogłosowi czegoś brakowało. I tu nie chodzi o wybór, jakiego dokonała Katniss (a jestem z tego powodu zawiedziona, bo to nie mój Team, ja z przeciwnego obozu ;) ), tylko może po prostu o klimat książki? Sama nie wiem... A "przygaszenie" Katniss w tej części tłumaczę sobie traumatycznymi przeżyciami podczas dwóch poprzednich Igrzysk i dwoma innymi powodami, których tutaj nie wypiszę, w obawie przed zaspoilerowaniem komuś. ;) Niemniej trylogię tę kocham całym sercem i na pewno do niej powrócę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ah, zapomniałam! Zagłosowałam w ankiecie (wybrałam opcję 2, ale to nie ważne), bardzo ciekawa swoją drogą. Z niecierpliwością czekam na artykuł, z wielką chęcią go przeczytam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Moja ulubiona książka z całej trylogii to właśnie trzeci tom. Pod koniec nawet się popłakałam co przy książkach zdarza się niezwykle rzadko. Cudowna, cudowna, cudowna...

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania. Będzie mi naprawdę miło i co najważniejsze dzięki nim poznam wasze zdanie, na którym mi bardzo zależy - jednakże jakakolwiek forma spamu, czy posty złośliwe, obraźliwe, tudzież wywyższające się będą usuwane w trybie natychmiastowym bez zbędnego komentarza.

Miasto Recenzji © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka